3. rocznica katastrofy smoleńskiej była okazją do sporej aktywności niemieckich mediów, również tych nadających po polsku. I tak np. stacja RMF FM przeprowadziła kilka krótkich rozmów z najbliższymi ofiar. Niektóre wątki w tych spotkaniach są zadziwiająco zbieżne, mimo że wywiady przeprowadzali różni dziennikarze (może to właśnie są te słynna pytania wymyślane samodzielnie, ale „ścisłym porozumieniu z moją wydawczynią”, jak to kiedyś zgrabnie określił Konrad Piasecki).
I tak np. Mariusz Piekarski pyta panią Lucynę Gągor, wdowę po szefie sztabu generalnego WP o następującą sprawę:
A kiedy pani słyszy te wszystkie teorie o zamachu, o wybuchu, o trotylu, o sztucznej mgle? Rozważa pani w ogóle takie teorie, czy wtedy wyłącza pani telewizor, nie czyta gazet?
Z kolei Krzysztof Kot w rozmowie z panią Aliną Wojtas, wdowie po pośle Edwardzie Wojtasie docieka:
Wierzy pani, że to był zamach, czy raczej, że była to katastrofa? Jak pani podchodzi do tych różnych spekulacji, które się pojawiają?
To nie jest smutne, przykre, że niektórzy wciąż próbują to wykorzystywać dla jakichś swoich doraźnych celów, a nie do końca może chodzić im o to, żeby po prostu wyjaśnić przyczyny tej katastrofy?
Bardzo dobrze poradziła sobie również Aneta Łuczkowska, przepytująca pana Marka Karpiniuka, ojca posła Sebastiana Karpiniuka:
Często się pan zastanawia, co tam się stało tego 10 kwietnia rano? Jak do tego doszło, jak zginął?
Zawsze jakaś nutka wątpliwości tkwi w człowieku. Nie wiem, czy to się wyjaśni tak w stu procentach. Rzeczywiście to splot jakichś nieszczęśliwych zdarzeń. Z kolei jestem przeciwnikiem - że tak powiem - teorii spiskowych na temat zamachu.
No właśnie, co pan myśli, jak pan czyta, słyszy, że trotyl na wraku tupolewa, że pewnie był wybuch na pokładzie, że to był zamach?
Za to Marcin Buczek postanowił nie bawić się w ceregiele, pytając wprost Magdalenę Bochenek, córkę senator Krystyny Bochenek:
Pani nie chce o tym politycznym jazgocie, który towarzyszy tej katastrofie rozmawiać?
Szkoda, że o polityczny jazgot nie spytali krewnych Anny Walentynowicz.
Stałym punktem programu w rmf jest również Kontrwywiad, prowadzony przez niezmordowanego redaktora Piaseckiego, któremu już zdążyłem poświęcić w moim blogerskim życiu kilka zdań. Tym razem zaprosił do studia mecenasa Bartosza Kownackiego, posła PiS, ale tutaj przede wszystkim pełnomocnika niektórych rodzin ofiar katastrofy. Pan redaktor od razu przechodzi do rzeczy:
No to najpierw zapytam o wybuch. Pan wierzy w wybuch w Smoleńsku 10 kwietnia?
Dziś mogę powiedzieć tak: raporty Anodiny i Millera, które przedstawiały inną wersję, czyli zderzenia z brzozą i związanych z tym konsekwencji, zostały w dużej mierze podważone, jak również wiarygodność dokumentacji, na której się opierały...
Ja nie widzę tego podważenia, mówiąc szczerze.
No to ja przypomnę, że dokumentacja fotograficzna okolic katastrofy w raporcie pochodzi z albumu rosyjskiego fotoamatora Amielina, wysokość ścięcia brzozy i długość oderwanego skrzydła była inna, a TAWS38 został ukryty – żeby wymienić 3 pierwsze z brzegu elementy burzące wiarygodność raportu. Tymczasem redaktor Piasecki drąży:
W którym punkcie zostało to podważone tak, że można powiedzieć, że zostało to wysadzone w powietrze?
Panie redaktorze, została podważona wiarygodność i sposób, i metodyka pracy, na przykład jeśli chodzi o gen. Błasika. I nie myślę tutaj...
No nie. Sprawa generała Błasika to jest bardzo drugoplanowa historia dzisiaj. Z punktu widzenia przyczyn katastrofy ...
No właśnie – dzisiaj, bo jeszcze wczoraj była to sprawa zupełnie pierwszoplanowa, podobnie jak brzoza, która „dzisiaj” już nie jest („Nie było przyczyną zderzenie z brzozą, tylko zejście poniżej pułapu minimum” – to rzecznik rządu Paweł Graś na antenie tego samego RMF FM).
Jednak redaktor Piasecki nie daje za wygraną:
Ale, panie pośle, nie jest tak, że jeśli można zakwestionować jedną sprawę, to znaczy, że można zakwestionować wszystko.
Kwestia pana generała, kwestia zwłok, sekcji zwłok, kwestia brzozy, której nie zbadano i biegli nie byli w stanie ustalić wysokości - okazało się, że prokuratura wskazała zupełnie inną wysokość, kwestia badań pirotechnicznych, których - jak się okazało - polska komisja w ogóle nie przeprowadzała... Szereg dokumentacji, która była sporządzona przez polską komisję i powinna zostać wykonana, została podważona. W związku z tym jak można mówić, że efekt końcowy jest efektem wiarygodnym?
Czyli w wybuch pan wierzy.
- konkluduje nie dając zbić się z pantałyku dziennikarz.
Okazuje się jednak, że niektóre dane są w stanie pobudzić wnikliwość pana redaktora:
Pan mówi, że nie jest specjalistą. Ale prezes chyba jest, bo mówi: Przy prędkości opadania 9 metrów na sekundę samolot nie rozpadłby się na części, a nawet nie pękł. Pan też tak uważa?
To mi się wydaje dziwne, bo faktycznie przy tak niedużej prędkości i tak niedużej wysokości...
9 metrów na sekundę to jest ile kilometrów na godzinę?
No jak na samolot to nie jest duża prędkość, około 200 kilometrów...
Na godzinę? 9 metrów na sekundę?
Musielibyśmy przeliczyć, ale podejrzewam, że coś...
Nie, nie. 30 kilometrów na godzinę.
To ja przepraszam. No i przy wysokości kilku metrów, wydaje się, że to są dziwne...
Ale wie pan doskonale, że główną prędkością czy główną energią, która została wytworzona podczas tej katastrofy, była energia i prędkość pozioma, a nie prędkość pionowa.
Dobrze...
Samochód, uderzając w drzewo, też nie ma żadnej prędkości pionowej, tylko ma prędkość poziomą i potrafi się rozpaść po zderzeniu z drzewem.
Panie redaktorze, wchodzimy w szczegóły, co do których właśnie chciałbym, żeby biegli spotkali się i wyjaśnili. I ja bym mógł wtedy ocenić, które z tych wyjaśnień jest bardziej wiarygodne. Ja nie jestem fizykiem. Z fizyki miałem dość kiepskie oceny, lepsze z przedmiotów humanistycznych...
Po tym przeliczeniu metrów na sekundę na kilometry na godzinę rzeczywiście dowiódł pan tego.
Mamy cię! – zakrzyknął w duchu Konrad Piasecki. Trafiony, zatopiony. Oczywista pomyłka Jarosława Kaczyńskiego powielona przez Kownackiego daje okazję do podważenia wiarygodności wątpiących, jest dowodem na prawdziwość tez raportu Millera (oraz oczywiście na przeprowadzenie nieprzeprowadzonych badań). Przy okazji można jakże profesjonalnie zakpić z Gościa.
Rola rzecznika komisji Millera, zwłaszcza w kontekście obecności gen. Błasika w kokpicie, pojawiała się już wcześniej w cyklu Kontrwywiad, jak choćby w przepychance z Andrzejem Dudą:
W związku z tym trudno jest dawać absolutną wiarę temu raportowi, zwłaszcza, że mamy już sytuację, w której część raportu Millera okazała się po prostu wierutną bzdurą.
Mała część dotycząca głosu generała Błasika.
Niezwykle istotna, bo na niej była oparta cała linia propagandy jeśli chodzi o to, w jaki sposób doszło do zdarzenia pod Smoleńskiem.
Ale nie na tym był oparty raport Millera, bo raport Millera o winie generała Błasika nie mówił ani słowa.
Ale bardzo wyraźnie mówił, że generał Błasik był w kabinie i że podawał pilotom choćby dane...
Ale też mówił, że nie miało to żadnego wpływu na przyczyny katastrofy.
Okazało się, że była to nieprawda. Dzisiaj nikt z komisji Millera nie chce się przyznać do tego, kto dokonał tego przypisania głosu generałowi Błasikowi.
A czy zasady logiki i zdrowego rozsądku nie mówią panu, że kilkumilimetrowa blacha w zderzeniu z drzewem przy prędkości 300 km/h może nie pozostać nienaruszona?
Zasady logiki mówią mi także panie redaktorze, że samolot, który stracił skrzydło i jest przekręcony w bok, jak twierdzi raport Millera i MAK, w związku z czym traci powierzchnię nośną, nie będzie się wznosił do góry. Tymczasem z obydwu tych raportów, i Millera i MAK, wynika, że właśnie się wznosił, więc to raczej zaprzecza prawom fizyki.
Nie, nie uważam, żeby to zaprzeczało prawom fizyki. Uważam, że samolot, który pozostaje w pewnym przechyleniu może cały czas się wznosić, jednocześnie będąc w pochyleniu.
Straciwszy 1/3 skrzydła, czyli straciwszy dużą część swojej powierzchni nośnej. Panie redaktorze, wczoraj eksperci ze Stanów Zjednoczonych wykazali na wykresach, pokazując wyniki swoich obliczeń, że jest to sprzeczne z prawami fizyki.
To znowu się odwołam do logiki i zdrowego rozsądku. Wierzy pan, że trzydziestu paru ekspertów komisji Millera wspólnie uknuło spisek, który ma przekonać Polaków, że katastrofa smoleńska przebiegła zupełnie inaczej, niż tak na prawdę przebiegła?
Oj, nie chodziło się na zajęcia z logiki. Jest to bowiem nauka o zasadach poprawnego rozumowania, ale jednak na modelach teoretycznych. Badanie wytrzymałości materiałów zaś powinno opierac się na modelach matematycznych i fizycznych, gdzie przemawiają nie słowa (logika pochodzi od greckiego logos), ale liczby. (Że nie wspomnę o widocznym na zdjęciach braku uszkodzeń na przedniej części skrzydła – czyżby samolot leciał tyłem? To by dopiero był błąd pilotów!) A już argument o spisku w ustach historyka jest kompromitujący. Czyż można wierzyc, że kilkudziesięciu ludzi chciało zabić Juliusza Cezara? A może pan redaktor wierzy, że Tu-154M PL-101 odbywał lot cywilny? A to też pojawia się w raporcie sławnej komisji. Coś mam wrażenie, że pan redaktor uległ tunelowaniu poznawczemu.
Okazuje się wszakże, iż „choć Redaktor, alem człowiek” i uczucie empatii nie jest mi obce. Oto jak rok wcześniej w rozmowie z mecenasem Rogalskim umie wykazać zrozumienie:
A czy naturalny w tej sytuacji pośpiech, nie usprawiedliwia takiej niedbałej, pobieżnej sekcji zwłok?
Mieliśmy do czynienia ze zdarzeniem, w którym zginęło 96 osób. Tutaj nie może być mowy o pośpiechu. Wszystkie czynności muszą być wykonane w sposób właściwy.
Ale jednocześnie było tak, że w Polsce czekały rodziny, czekaliśmy my wszyscy...
Wzruszające. I wcześniej w wywiadzie z Jackiem Sasinem:
Tyle, że okazuje się, że te błędy i zaniedbania były właściwie takim constansem, stałą polskiej rzeczywistości publicznej. One w roku 2006 były podobne jak w roku 2009. Trudno powiedzieć, że to kancelaria premiera Tuska czy Tomasz Arabski ponosi wyłączną odpowiedzialność za to, jak był przygotowany ten lot, dlatego, że wszystkie loty wcześniejsze były również nieprofesjonalnie, źle przygotowywane.
Tak, po prostu Arabski zaraził się pisowskimi wzorcami. A miał być rząd fachowców …
Ten rys wyrozumiałości najbardziej ujawnia się jednak, gdy rozmówca wyrazi samokrytykę, jak w przypadku dialogu z Jakubem Oparą z kancelarii prezydenta Kaczyńskiego, gdzie najpierw bezwzględnie dociska, ale na skutek skruchy i refleksji odpuszcza, oferując ogólne usprawiedliwienie i dla Opary, i – przede wszystkim jednak – dla urzędników ambasady:
Z tego co mówi pan w filmie "Mgła" można odnieść wrażenie, że ma pan takie silne poczucie, że zwłok prezydenta nie potraktowano z należytym szacunkiem.
Tak. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że zwłoki pana prezydenta, a nie były to jedyne zwłoki w tym miejscu, bo były tam też zwłoki pana prezydenta Kaczorowskiego i pana marszałka Putry, leżały na niebieskim brezencie w błocie. Największa pretensję mam tutaj do ambasady polskiej, która nie postarała się chociażby o jakiś symboliczny gest. Na przykład przykrycie zwłok pana prezydenta biało-czerwoną flaga. To było upokarzające: 12 godzin na błocie ciało pierwszego obywatela Rzeczpospolitej...
A nie ma pan pretensji do siebie, urzędnika kancelarii prezydenta, który też mógł o to zadbać?
Możliwe, ale to był bardzo trudny dla nas wszystkich czas...
Myślę, że dla urzędników ambasady też to był bardzo trudny czas.
Redaktor Piasecki zachowuje wszakże rewolucyjną czujność. Umie powiedzieć wprost i po męsku, jak profesjonalista, broń Boże nie wartościując, zachowując dziennikarski dystans, co szczególnie podkreśla zgrabnym „wy”:
Problem Prawa i Sprawiedliwości polega na tym, że wy mnożycie możliwości, dodajecie kolejne, mówicie o najróżniejszych koncepcjach, najróżniejszych wersjach. One są często ze sobą sprzeczne. Natomiast nie macie jednej, spójnej wersji tego, co tak naprawdę o świcie, 10 kwietnia się w Smoleńsku wydarzyło.
I wszystko jasne. Tylko po co palili rzeczy po Mercie? I gdzie jest trzecia czarna skrzynka? No i czemu brakowało tych sekund na nagraniach? Spokojnie, pewnie wszystko się da jakoś „logicznie” wyjaśnić.
Jestem człowiekiem w średnim wieku, mieszkam w średnim mieście, jeżdżę średnim samochodem i średnio się we wszystkim orientuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka