Pani Joanna Mucha, ministra sportu, ujawniła dziś wysokość kontraktów szefów spółki PL.2012, przygotowującej w pocie czoła turniej EURO w Polsce. W sumie potwierdziły żadnych nowości – bardzo dobre zarobki miesięczne jako zaliczka plus ogromna premia jako wyrównanie, zupełnie niezależnie od realizacji zadań.
Przy okazji sportowej inauguracji boiska w Warszawie wystąpił w RMF pan Mirosław Drzewiecki, były minister sportu, architekt (jeśli tak można w tym kontekście powiedzieć) tychże kontraktów (dodatkowo aneksowanych przez następcę). Tak o tym opowiada, pytany przez redaktora Piaseckiego:
Czy panu nie drżała ręka, kiedy pan decydował, że ktoś dostanie premię równą wysokości stu czy dwustu średnich krajowych? To spore pieniądze. Gigantyczne.
Trzeba sobie powiedzieć w ten sposób: w momencie, kiedy my obejmowaliśmy ten projekt, mieliśmy sytuację zapóźnienia. UEFA nam groziła...
Nikt nie chciał przyjść za mniejsze pieniądze?
Rynek był wtedy taki - koniec 2007, początek 2008 roku. Proszę pamiętać, jaka była koniunktura. Było 6 proc. wzrostu gospodarczego. W związku z tym rynek wyrywał sobie dobrych...
Czy nie było fachowców, którym można było zapłacić mniej niż prawie 30 tysięcy miesięcznie?
Jakby byli, to byśmy ich wzięli. Natomiast postawiliśmy na to, żeby wziąć ludzi z rynku, którzy są sprawdzeni, prowadzili duże projekty i mają sukces, i którzy też mają serce do tego i chcą, żeby to Euro było sukcesem.
Przyjrzyjmy się więc jednemu z nich, panu Marcinowi Herrze, prezesowi spółki. Jak czytamy na jednym z portali, Z Trójmiasta, matecznika liberałów, pochodzi Marcin Herra, który jako 34-latek został prezesem PL.2012. Mimo młodego wieku zdążył zrobić oszałamiającą karierę w Grupie Lotos – zaczął jako student, nalewając paliwo na stacji benzynowej, skończył jako szef spółki, której podlegały stacje benzynowe Lotos. Jak pisała Polityka, W tym czasie Marcin Herra, lat 34, rzadko bywa w Polsce, latając między Belgradem, Władywostokiem i Holandią. Pracuje w koncernie Shell, dokąd został wysłany na intensywny trening menedżerski przez swego polskiego pracodawcę - paliwową grupę Lotos. No i właśnie wtedy zadzwonili headhunterzy, którzy z trudem wynaleźli tak wybitnego menedżera w spółce – uwaga! - zleceniodawcy (podobnie jak drugiego orła, Rafała Kaplera). Aż chciałoby - jak mawia pani ministra Mucha - „tak zupełnie nota bene” spytać, kto pokrywał koszty tego „intensywnego treningu”, czy przypadkiem nie pracodawca i czy przypadkiem, jak to jest przyjęte w wielu normalnych koncernach, pan Herra nie powinien podpisać umowy szkoleniowej i w razie rozstania z firmą tych kosztów zwrócić.
Ale wróćmy do głównego wątku, oddając znowu głos Polityce:Ze sportu Marcin Herra zrezygnował, by zająć się biznesem. Trafił do niego przypadkowo. W 1995 r. jako 21-letni student prawa zatrudnił się na stacji benzynowej w gdańskiej dzielnicy Osowa. Nalewał paliwo do baków i sprzątał. Siedem lat później był już prezesem spółki Lotos Paliwa. Faktycznie, zadziwiający przypadek, szczęśliwy traf, niebywały talent. I pomyśleć, że zamiast rekrutować się po kryjomu i do wszystkiego dochodzić samemu, mógł poprosić ojca, a pewnie by mu pomógł. Bo jak się dowiadujemy (znowu za portalem internetowym) Jego ojciec, Marek Herra, przez lata zasiadał w zarządzie Rafinerii Gdańskiej (dziś grupa Lotos), należy do grona znajomych Bieleckiego. A tak trzeba było swoje odstać przy pompie. Wstyd, tak nie interesować się losami syna. (I takich ludzi odznacza prezydent Komorowski, sam przecież ojciec wielokrotny i najtroskliwszy.)
Niestety wciąż są jeszcze złe języki, i to trafiają nawet na portal TVN24:
5 LATpracowałem z Panem młodym Herrą w Rafinerii Gdanskiej a potem w Lotos Paliwa. powiem krótko -jego karierą sterował tata Marek Herra wieloletni członek zarządu Rafinerii i dyrektor produkcji , który wychował młodego potwora. Współczuje zespołowi który będzie współpracował z Herrą. 1/3 wylądąje na oddziale depresji, u 1/3 pojawią się oznaki wyczerpania intelektualnego zaś ostatnia grupa pojedzie na wieczne wakacje do Irlandii. Taka nominacja to skandal dla Polski. Przecież facet dzieki tacie awansował co 0,5 roku na kolejny wyższy szczebel hierarchi korporacji a po drodze zostawiał tylko trupy.
P.S. został odwołany przez Pawła Olechnowicza z funkcji Prezesa Lotos Paliwa za BRAK WYNIKÓW i skierowany do centrali Shella w charakterze ucznia, który ma sie zorientować jak sie zarządza rynkiem paliw. Ale co sie tu dziwić jak został prezesem spółki zatrudniającej przeszło 500 osób i dysponujacej ogromnym kapitałem w wieku 29 lat.Wiem co mówie. pracowałem z nim 5 lat. (wpis z roku 2008)
Niejedyny taki komentarz można tam znaleźć. Mam nadzieję, że takim ludziom jest teraz po prostu głupio, bo wbrew ich malkontenctwu i wiecznemu narzekaniu oraz chorobliwej zazdrości, udało się zbudować boisko, a nawet kilka. Są powody do dumy.
Jestem człowiekiem w średnim wieku, mieszkam w średnim mieście, jeżdżę średnim samochodem i średnio się we wszystkim orientuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości