Donald Tusk, premier, ten co to bierze mniej wolnego niż Kaczyński, ujawnił kolejny talent, tym razem do tenisa. Okazało się, że po kilku godzinach urzędowania lubi we środy wyskoczyć koło czternastej z paroma ministrami na partyjkę tenisa, co uchwycili wścibscy pismacy.
Przy tej okazji Konrad Piasecki, dziennikarz, który gościł już w moich notkach, dziwiąc się zmniejszonej czujności pana premiera i jego ekipy, opowiada nieco o kulisach współpracy obiektywnych mediów z rządem. Otóż wg niego w "ostatecznej ostateczności" zawarto by z redakcją, która coś takiego by miała, "deal", który sprawiłby, że zdjęcia nie ujrzałyby światła dziennego.Teraz jak rozumiem tego zabrakło, no i mamy klops.
Bardzo byłbym wdzięczny panu redaktorowi, gdyby zechciał o kilku takich "dealach" opowiedzieć. Może więcej byśmy pojęli z tych nieustannie rosnących słupków poparcia rządu przy codziennych niemal kompromitacjach i ogólnym nieróbstwie. Bo wygląda na to, że pojawiająca się kilka zdań dalej tradycyjna diagnoza ze słabą opozycją w roli głównej jako głównym źródle tego sukcesu jest cholernie niepełna.
Jestem człowiekiem w średnim wieku, mieszkam w średnim mieście, jeżdżę średnim samochodem i średnio się we wszystkim orientuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości