Ledwie wczoraj pisałem o nieskuteczności edukacji seksualnej na przykładzie pani Anny Muchy, aktorki, która to mimo wszystko przypadkiem zaszła w ciążę, a już dzisiaj temat znalazł zskakującą kontynuację. A wszystko za sprawą "Dużej książki o aborcji" autorstwa pań Szczuki i Bratkowskiej.
Przesunięcie jej z działu książek dla młodzieży do działu dla dorosłych jest oczywiście jak najbardziej zrozumiałe. Pomijając aspekt skuteczności edukacji seksualnej (o tym było wczoraj) warto zauważyć, że lansowanie zabijania dzieci poczętych nie ma nic wspólnego z tąż edukacją. Nauczać można bowiem o tym, jak ciąży uniknąć; potem jest już za późno. Jeśli młodzież była na tyle dorosła, by podejmować decyzję o życiu seksualnym, to jest pewnie na tyle dorosła, by wziąć za kolejne życie odpowiedzialność; a w każdym razie - by tego życia nie pozbawiać istoty, która z tymi decyzjami nie miała nic wspólnego (można dziecko przekazać do adopcji).
Typowe mylenie pojęć, gdzie aborcję traktuje się jako metodę antykoncepcyjną, zwiastuje nam początek kolejnej wojny cywilizacyjnej. Wojny groźniejszej niż dotąd, bo wspieranej przez część parlamentu.
Niezależnie, na kogo głosowaliśmy, w tej jednej sprawie nie ulegnijmy.
Jestem człowiekiem w średnim wieku, mieszkam w średnim mieście, jeżdżę średnim samochodem i średnio się we wszystkim orientuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości