Pan Radosław (Radek) Sikorski, minister spraw zagranicznych, udał się z wizytą do Libii. Oczywiście spytał wcześniej o zgodę ministra niemieckiego i panią Ashton (ktokolwiek to jest). Jako cel wizyty podał m.in. wspieranie budowy demokracji w tym kraju. Pewnie więc zaczną od wytypowania "celu" do przeprowadzenia egzekucji, jak to czołowi demokraci mają w zwyczaju.
Swoją drogą miał chłop szczęście, że tym razem wojskowy pilot nie odmówił startu do strefy wojennej. Poddał się dopero przy lądowaniu wskutek nacisków oficerów BOR. A jeśłi działali z polecenia samego ministra?
Droga Gazeto,dotrzyj do źródeł, do pilotów, do BOR, do samego generała Janickiego, który na pewno o wszystkim już słyszał i rozwiej wszelkie wątpliwości.
Jestem człowiekiem w średnim wieku, mieszkam w średnim mieście, jeżdżę średnim samochodem i średnio się we wszystkim orientuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka