Sprawa Bolka *)

Przyszłość jest nieznana, to, co o niej wiemy, to tylko hipotezy. Czasem trzeba je stawiać, chociażby tylko po to, aby się nie spełniły. Sprawa Bolka to jest pikuś przy tym, co dotyczy elit III RP*). A to już nie jest sprawa tylko historii. To jest czynnik decydujący o polskiej przyszłości.

* * *

Nie zapomnę, jak po objęciu prezydentury przez Lecha Wałęsę, ci sami ludzie, którzy tak dzisiaj go bronią, gryźli, wyśmiewali się i szydzili z niego. Jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek bardziej opluwał i niszczył ten wąsaty i człapiący pomnik polskiego sierpnia, to byli właśnie Oni, dzisiejsi obrońcy. Do niszczenia pamięci i tradycji pierwszej Solidarności wcale nie była im potrzebna historia Bolka. Nawet do głowy im to wtedy nie przyszło. Słynna "Wojna na górze" była tylko wewnętrzną próbą sił jednej koterii, ustawiającej własny porządek dziobania. Obie strony tej fałszywej wojny, zgodnie zamiatały sprawę "Bolka", razem z całą lustracją, pod dywan.
A dzisiaj?
Mało kto zwraca uwagę na taką oczywistość, tytuł książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka zawiera niezwykle ważną informację, ignorowaną, mimo że jest wręcz bezczelnie na wierzchu. Jest to przyczynek do biografii. Przyczynek, czyli jeden z wielu elementów, jeden zespół faktów, fragment życiorysu, albo uzupełnienie. Historia składa się z bardzo wielu różnych przyczynków, obserwacji i wniosków, które powinny być gromadzone, porównywane, weryfikowane, tak to się dzieje w każdej nauce. Historia Wałęsy również jest niezwykle bogata, w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, zawierała mnóstwo bardzo ważnych zdarzeń, o strategicznym dla Polski znaczeniu, do dzisiaj wpływających na polską Przyszłość.

Były to sprawy wtedy znacznie ważniejsze od problemu z Bolkiem.
Wystarczy przypomnieć tylko kilka z nich.
- Wyprowadzenie Armii Rosyjskiej z Polski i warunki tego wyjścia.
- Przyjęcie Polski do NATO i historia procedur prowadzących do tego członkostwa.
- Początki polskiej drogi do Unii Europejskiej.
- Historia polskich przemian ustrojowych od "planu Balcerowicza przez polską 
  prywatyzację" aż do uchwalenia Konstytucji III RP.
- Geneza i historia rozwoju wpływów służb specjalnych i ich powiązań 
  międzynarodowych w budowie "Strasznej Sitwy Smolara" jako szkieletu
  współczesnej oligarchii władzy i terroru organizacji wpływu. 

To tylko kilka procesów z wielu, które biegły za czasów jego prezydentury. Przypominam, że Prezydent Wałęsa miał wtedy prawdziwą władzę, dopiero później nowa Konstytucja III RP uczyniła z Prezydenta postać bardziej reprezentacyjną, niż władczą. Było tak, ponieważ jednym z ustaleń okrągłego stołu, była konstrukcja kompetencji Prezydenta szykowana dla generała Jaruzelskiego. To w jego rękach miała być trzymana faktyczna władza, szczególnie nad resortami siłowymi, uzupełnionymi o sztucznie dołączony resort Administracji. Kiedyś było Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a tu nagle porobiło się MSWiA. Ten ministerialny alians już dzisiaj czyni z Grzegorza Schetyny prawdziwego Superpremiera, który jest faktycznym najwyższym przełożonym całej polskiej administracji państwowej i policji. W porównaniu z kompetencjami MSWiA, problem połączenia funkcji Ministra Sprawiedliwości z funkcją Prokuratora Generalnego to zupełny pryszcz, tyle, że o tym nikt nie mówi - do dzisiaj.

Prezydent Kwaśniewski pokazał, że nawet to, co mu z prawdziwej władzy pozostało, wystarczy do skutecznego sprawowania opieki nad polską kleptokracją.
III RP była układana przez budujący się dwór polskich elit władzy. Trzonem tych elit, liderami polskiej transformacji pozostała Peerelowska oligarchia władzy, ożeniona z koncesjonowaną opozycją lat osiemdziesiątych.

To jest naprawdę ciekawa historia.

Przyczynek do biografii Lecha Wałęsy jest realnym otwarciem puszki Pandory, otwarciem wstępu do badań historii polskiej transformacji. Badań nad prawdą polskiej historii najnowszej. Badania te mogą być prowadzone rzetelnie, mogą pokazać prawdziwą skalę patologii procesów transformacji, w których czasem może być mniej łajdactwa, a więcej zwykłej głupoty, niekompetencji i haniebnego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Może okazać się, że najwięcej w tym jest kompromitującego brak myśli państwowej i geopolitycznej.

Czasem mogłoby się wydawać, że odzyskaną Polskę lepiej byłoby powierzyć chłopakom jednego z podwórek przy ulicy Brzeskiej w Warszawie, niż warszawskim szczurom ministerialnym w białych kołnierzykach.

Badania polskiej historii najnowszej mogą znienacka pokazać prawdę o pociągających za sznurki, mogą też okazać się być klasyczną hagiografią aktualnego polskiego królewiątka, przy czym śmiem wątpić czy będzie to Donald Tusk, który jest ewidentną marionetką, a cała jego ekipa jest oczywistym rządem usłużnie marionetkowym. 

Marionetkowość Tuska jest drażniąco widoczna, gdy spojrzeć na grupę prawdziwych wilków za jego plecami. Przypuszczam, że "pociągający za sznurki" nie przypadkiem, posługując się specami od pijaru oraz wykorzystując przestarzałe już [o 20 lat] amerykańskie wzorce marketingu politycznego, z rozmysłem i podstępnie skonstruowali rząd uroczych nieudaczników i zakazanych masek. Wystarczy popatrzeć na Zbigniewa Chlebowskiego i porównać ze Sławomirem Nowakiem.
Nowak jest w tym towarzystwie prawdziwym wilkiem w stadzie dupków. Nowak, Graś, to są dopiero prawdziwie niebezpieczni ludzie, zupełnie wyprani z sumienia i nawet śladów moralności łacińskiej cywilizacji Zachodu.
I nie sądzę, że to oni pociągają za sznurki.
Raczej tylko pilnują tego dziadostwa.
Pisałem coś podobnego w listopadzie roku ubiegłego.

Mogę teraz tylko prognozować, że pogrobowcy PRL, kontynuujący jej koncepcję i ideologie po zamachu stanu, zwieńczonym 21 października sukcesem wyborczym, stanowiąc faktyczną oligarchię władzy, podlegają tym samym prawom, co każdy totalitarny system cywilizacyjny.
Chcąc nie chcąc, muszą dążyć do kolejnych przesileń, zmierzających do powolnej przemiany rządów pozorowanej demokracji do naturalnego dla nich jedynowładztwa i zamordyzmu. Dotychczasowe działania Bronisława Komorowskiego, bezczelna i wzgardliwa arogancja, radosna PEWNOŚĆ SIEBIE różnych kaliszów, czumów i karpiniuków i ich komisji parlamentarnych, otwarte zarzynanie watah, wręcz wróży dalszy rozwój wydarzeń.

Jeden wódz, jedna partia, pozostaje jeszcze ten KŁOPOT Z NARODEM.

Ich celem jest zniszczenie wszelkiej opozycji i podporządkowania sobie, wchłonięcie wszelkich przybudówek politycznych. Klasyczna dla wszelkich pogrobowców totalitaryzmu "jednolitofrontowość".
Śladem tej alegorii, powoływałem się na europejskie analogie do dwudziestowiecznych totalitaryzmów. Najpierw jesienne wybory, a wtedy okolice 30 czerwca**) są dobrym czasem na rozprawienie się z wewnętrzną opozycją.

Pozostaje jeszcze tylko ten problem z krnąbrnym polskim narodem.

 * * * 

Od 1945 roku peerelowska oligarchia władzy prowadzi systematyczną politykę, której celem jest pozbawienie Polaków ich narodowej tradycji, symboliki, zniszczenie tradycyjnych wartości polskiej kultury. Polityka historyczna, polityka patriotyczna, budzenie dumy narodowej to jest nieustanny cel ich agresji. Obraz brzydkiej europejskiej panienki wymyślony przez pana Bartoszewskiego, doskonale pasuje do ikon polskiego rządu. Wystarczy spojrzeć jak wyglądają Hall albo ta czeska piękność, pani Kopačova. Całe kampanie, na siłę wkręcające Polakom antysemityzm, zaściankowość, nadmiar samozadowolenia. Niemiecki ruch oporu wyzwolił Europę z nazistowskiej opresji, a Polacy powoli stają się winnymi holocaustu, taka jest bartoszewska polityka ahistoryczna.

Potrzebne jest jeszcze tylko jedno uderzenie w polską dumę narodową, potrzebne jest rozprawienie się z ostatnią polską ikoną, zniszczenie wspomnienia o ostatnim polskim zwycięstwie, o pokonaniu komunizmu. 

Ludzie pociągający za sznurki nie są takimi frajerami jak kukiełki Tuska, albo skretyniała gerontokracja polskich elit w postaci dyżurnych reżyserów, usłużnych dziennikarzy, wybitnych profesorów i pań profesor od bioetyki i spraw publicznych. 

Książka o "...Przyczynku do biografii" nie miała być sensacją, miała być tylko przyczynkiem, czterotysiączny nakład jest odpowiedni dla takiego zamiaru. O bolkowej przeszłości Wałęsy wiedzą wszyscy, którzy choć trochę interesują się polską rzeczywistością, to nic nowego. Jest to rzeczywiście drobny fragment biografii, dopiero zweryfikowanie wpływu i związku tego przyczynku z szerszą analizą historyczną otwiera znacznie ciekawsze fronty rozważań i analiz. Książka jest i miała być przyczynkiem. Została użyta jako pretekst, do rozprawienia się z mitem Wałęsy, pretekst do zniszczenia ostatniego polskiego wspomnienia historii najnowszej.
Chodzi o zniszczenie "MITU SOLIDARNOŚCI". 

Spryciarze od walki ideologicznej zaplanowali zniszczenie i oplucie polskiej historii najnowszej oraz odebranie dumy narodowej z Papieża Polaka, z odzyskania niepodległości w roku 1989, dumy z Solidarności... Główne zadanie w zniszczeniu tej tradycji i symboliki powierzono... Lechowi Wałęsie.
On najlepiej nadaje się do tej roli.
Jest tak przeżarty pychą, taki stał się małostkowy i tak zdurniał przez ostatnie lata, tak oddalił się od prawdziwej polityki, by jego wielogodzinne pokazywanie się i rozliczne wywiady nie kompromitowały go ze szczętem. Ostatni osioł widzi to gołym okiem, patrzy z zażenowaniem:

„Jak ten kretyn, ten ociekający fałszem pyszny dureń, jak taki ktoś, miałby być polskim charyzmatycznym przywódcą, ojcem polskiej niepodległości, wodzem Solidarności?”

Ta cała solidarność okazuje się być zbiegowiskiem frajerów i użytecznych idiotów, wodzonych na pasku przez 300 tysięcy agentów, prowadzonych przez znakomitych polskich oficerów służb specjalnych, prawdziwych ojców polskiej transformacji.

Popatrzmy.
Nagle TVN pokazuje serial o najlepszym polskim szpiegu, o Zacharskim, który przy okazji nieco przytapia Oleksego, międli i powtarza film o trzech przyjaciołach i z kolei przytapia agorowego dyrygenta Maleszkę, teraz twardo stają w obronie Lecha Wałęsy. To jest już cała kampania. Komunistyczna propaganda nie robi nic przypadkiem.

I POKAZUJE WAŁĘSIE, książkę o Wałęsie.
Po prostu szczuje odurniałego Lecha W. na tę książkę.
Szczuje i wypycha Go, robi z niego kompromitujące widowisko.
Po co?
Gross powiedział gdzieś USA, po co napisał książkę "Strach".  
Po to, aby pozbawić Polaków dumy z tego, że są narodem najliczniejszej grupy sprawiedliwych, wśród narodów tego świata. Żaden naród świata nie poświęcił tak wiele, by ratować Żydów. Żaden naród nie uratował tak wielu Żydów, jak zrobili to Polacy. Gross napisał książkę specjalnie po to, by odebrać nam dumę z tego faktu.

Ktoś, pociągający dzisiaj za sznurki, poszczuł Lecha Wałęsę, na coś tak drobnego, jak "Przyczynek do jego biografii", by odebrać Polakom dumę z "Solidarności".

Ten ktoś, perfidnie zaplanował zrobić to rękami samego Lecha Wałęsy. To nie autorzy tego przyczynku do biografii, ani nie IPN, opluwają Lecha Wałęsę. To kolejna prowokacja, to kolejna manipulacja polityczna, to pretekst do niszczenia dzisiejszej polskiej opozycji. Dziwnym zbiegiem okoliczności dzieje się to przed 30 czerwca.
Jesienią pisałem o 30 stycznia.

Historia lubi się powtarzać, choć nigdy tak samo.

__________________________________________________________________________________________
Przypisy:
*) Sprawa LW i „Bolka” to jest PIKUŚ przy tym, co dotyczy tzw. ELIT III RP, taka jest pointa i najważniejszy wniosek wypływający z tekstu: "Śmieszne a może i nie" (polik), który zainspirował mnie do napisania powyższego tekstu. Jego szkic jest tam komentarzem, tam miała miejsce jego prapremiera.
**) 30 czerwca rocznica nocy długich noży (29/30.06.1934)
[1] O bezcennych pożytkach z istnienia agentury (Free Your Mind)
[2] WSI – NA DRODZE DO PRL (w.s_media „Aleksander Ścios”) 
__________________________________________________________________________________________
206.500