Jurkowcy od partii odeszli z powodu nieelastyczności prezesa PiSu. Za cel sobie postawiwszy niedopuszczenie do pozamałżeńskiego spółkowania Polaków a i ograniczenie małżeńskiego, osiągać to postanowili poprzez stawianie “rozpustników” w sytuacji bez wyjścia. Oto zabroniwszy antykoncepcji, zakazawszy seksualnej edukacji, zabronili także powodowanej tym aborcji. Kiedy się jednak uparli, że do niej nie dopuszczą nawet wtedy, kiedy urodzenie dziecka grozi istnieniu matki, Jarosław Kaczyński wreszcie zauważył, że dawno przekroczyli granice zdrowego rozsądku. I teraz dopiero uznał postępowanie katolickich fundamentalistów za absurdalne. Stwierdził pono wobec interweniujących jurkowców nawet, że się pierdołami nie będzie zajmował. Ci, powodowani świętym oburzeniem, wystąpili demonstracyjnie z partii i… przez swego ideologa zostali pozostawieni na lodzie.
Nauka, jakiej PiSowi udzielili nie poszła jednak w las. Pisowcy, ogłosiwszy ogromny sukces Lecha Kaczyńskiego, jakim było przyjęcie przezeń unijnych propozycji zapisów w Traktacie Lizbońskim, osiągnięty za cenę blokowania wejścia na salę obrad własnego ministra od zagranicznych spraw, natknęli się na krytykę ideologa, który tak przedtem jurkowców był zawiódł. Ba, spotkali się z jego przeciwdziałaniem, zaczyna czynnie blokować proces ratyfikacyjny. W tej sytuacji poprzedni sukces ujawnił się im jako zawstydzająca porażka i w momencie konieczności usankcjonowania traktatu może się w niełaskę toruńskiego przyszłego świętego obrócić. Jarosław Kaczyński teraz już tej wolty fundamentalistów nie uznaje za pierdołę i postanawia dokonać swojej. Oto wpisze do ustawy preambułę. Jest mnóstwo precedensów. Tak robią przymuszane do jadania kaszki dzieci - spożywają podawane im świństwo a na płocie za domem piszą, że kaszka jest obrzydliwa.
Tylko już teraz nie ma pan prezes zbyt wielkiej za sobą mocy a i może utracić poparcie nielicznych chyba ale jednak jeszcze we własnych szeregach zachowanych, względnie normalnych dotychczasowych zwolenników. Z kalkulacji mu jednak wychodzi, że szkody z utraty ich przychylności będą mniejsze. Podzielam jego zdanie. Normalni względnie nie mają wodza, poza może żelaznym Ludwikiem, który jednak nie nęci nikogo swoją postawa bynajmniej. Przełkną więc zapewne i tę gorzką pigułę.
A niesmaczności się mnożą. Oto na jaw wyszło, że za rządów PiSu po Krauzego wysyłano… eskadrę bojowych śmigłowców. Zapewne najnowszych Głuszców ze zintegrowanym systemem elektronicznego kierowania ogniem. Po zastosowaniu tajnego programu antyterrorystycznego do pokazania ministra antyszambrującego pod gabinetem miliardera wydawało się, że nic już bardziej komicznego ta ekipa nie jest w stanie wykombinować. Jeżeli się jeszcze okaże, że dla pojmania prowokowanego Leppera zaordynowano rejs okrętu podwodnego z Pucka do Warszawy, to zapewne trzeba będzie sprawcom przecieku order za uratowanie nas przed absolutną kompromitacją przyznać.
Chociaż preambuła jest już chyba tą absolutną.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka