Działacze MJN narzucali mieszkańcom Saskiej Kępy Strefę Płatnego Parkowania Niestrzeżonego. Jednak kiedy ją wprowadzono, skarżą się, że padli ofiarą własnego pomysłu.
Dnia 4 listopada 2024r. w Warszawie, wprowadzono Strefę Płatnego Parkowania Niestrzeżonego na Kamionku oraz na Saskiej Kępie.
Głównymi zwolennikami wprowadzenia tego rozwiązania byli działacze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Jednak dziś gdy zaczęła obowiązywać tam promowana przez nich SPPN, okazało się, że nie wszyscy orędownicy są szczęśliwi. Jak to możliwe?
To może po kolei.
Jak wprowadzono SPPN na Saskiej Kępie?
Samo wprowadzanie SPPN na Saskiej Kępie obyło się bez kontrowersji. W tle toczyło się, lub w dalszym ciągu się toczy postępowanie w prokuraturze. Jak informowało Polskie Radio RDC członkowie zarządu rady osiedla, mieli złożyć podpisy za wprowadzeniem SPPN na Saskiej Kępie, posługując się podpisami z innej petycji, w innej sprawie - przeprowadzonej w 2014r.
Założycielem stowarzyszenia, które jest radą osiedla, jest jeden z działaczy MJN.
Tak więc grupa aktywistów wmawiała władzom miasta, że mieszkańcy Saskiej Kępy chcą płacić za parkowanie pod własnym domem. Przekonywano ile to korzyści przyniesie, że nagle ma to z niewiadomych powodów przegonić ludzi parkujących tam z niewiadomego powodu. Że przyniesie to wolne miejsca parkingowe (pomimo likwidacji istniejących).
No i stało się. Po latach forsowania "woli mieszkańców", na terenie Kamionka i Saskiej Kępy wprowadzono SPPN.
Wydawałoby się, że mieszkańcy będą zachwyceni, w końcu tyle korzyści miało nastąpić. Ale niestety tak się nie stało.
Ofiary wprowadzenia SPPN na Saskiej Kępie
Pierwsza larum podniosła na portalu X pani Justyna Orchowska. Pani Justyna poinformowała, że mieszkają "przy ulicy" którą ma objąć SPPN. Niestety nie otrzymali abonamentu mieszkańca. Dla podkreślenia dramaturgii, pani Justyna wspomniała że mają kilkutygodniowe dziecko i zapytała czemu ZDM gotuje im piekło.
Sytuacja jest co najmniej dziwna, ponieważ pani Justyna w zdjęciu profilowym ma logo stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, a w opisie swojego profilu ma informację o tym, że jest aktywistką tego stowarzyszenia.
Pani Justyna swoje oburzenie tłumaczy w ten sposób, że co prawda nieruchomość w której mieszkają nie leży w SPPN, ale adres jest "przy ulicy gdzie będzie SPPN" i dojazd do jej bloku odbywa się poprzez ulicę która leży w SPPN. Dlatego jej zdaniem abonament mieszkańca im się należy
Jest to co najmniej dziwna interpretacja, ponieważ jak informuje ZDM Warszawa, zasady otrzymania abonamentu mieszkańca są bardzo proste. Warunkami otrzymania abonamentu mieszkańca jest spełnienie jednocześnie 3 warunków:
- zameldowanie na pobyt stały lub czasowy na terenie Strefy Płatnego Parkowania Niestrzeżonego
- rozliczenie podatku PIT za poprzedni rok w Warszawie
- bycie właścicielem, współwłaścicielem lub użytkownikiem pojazdu samochodowego o dopuszczalnej masie całkowitej do 2,5 tony lub samochodu osobowego powyżej 2,5 tony
Zatem którego warunku miała nie spełnić pani Justyna? Wszystko wskazuje na to, że nie jest zameldowana na terenie SPPN. Ale o tym za chwilę.
Temat podjął również Raport Warszawski pisząc o "grzechach nowej strefy płatnego parkowania".
Pan Piotr Wróblewski z Raportu Warszawskiego przywołuje relację "młodego małżeństwa, któremu nie przysługuje abonament", zwracając uwagę, na nieruchomość która znalazła się poza granicą SPPN.
Rzekomo wg tego małżeństwa "dojechać i zaparkować – w pobliżu można tylko w obrębie SPPN". Jak informuje Raport Warszawski
Małżeństwo argumentuje, że nie może zaparkować pod swoim blokiem, ani wykupić abonamentu. To tym trudniejsze, że mieszkają z małym dzieckiem i czasem muszą skorzystać z samochodu. Przepisy – jak twierdzi ZDM – są jasne i nic w tej sprawie nie można zrobić.
Domniemywam, że może chodzić o te samo małżeństwo, lub o jakieś inne małżeństwo które również znalazło się w 1:1 identycznej sytuacji jak pani Justyna z MJN.
Kolejną osobą która zaczęła bić na alarm, jest mąż pani Justyny, pan Thomas Orchowski, nazywając całą sytuację absurdem
Pan Thomas przywołuje kolejny artykuł w Raporcie Warszawskim, w którym tłumaczy dlaczego SPPN powinna objąć całą Saską Kępę
Pan Orchowski jest zdania, że Uchwałę Rady Miasta można interpretować. Sugerując, że można stwierdzić, że ich działka w jakikolwiek sposób przylega do strefy.
- Uchwałę Rady Miasta można interpretować nie tak jak ZDM, który twierdzi, że "nie ma luzu decyzyjnego" (tak odpowiedział na nasze odwołanie). Bo można stwierdzić, że nasza nieruchomość przylega do strefy drogą dojazdową bez bezpośredniego styku działki – pisze dziennikarz.
Czy aby na pewno możnaby tak zinterpretować przepisy i uznać, że ich działka przylega do strefy?
O jaką nieruchomość chodzi?
Wątpliwości o którą nieruchomość może chodzić, rozwiewa pan radny Dzielnicy Praga-Południe, również działacz stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, pan Robert Migas.
Pan Robert na portalu X pisze, że jego zdaniem budynkom "w drugiej linii adresów SPPN też należy się abonament bo to de facto to ich najbliższe miejsca postojowe publiczne". Wskazując również konkretny adres o którą nieruchomość chodzi.
Zwracam uwagę na słowo "publiczne" w kontekście miejsca postojowego, bo będzie ono kluczowe. Ale o tym później.
Radny wskazuje, że chodzi o nieruchomośc położoną przy Al. Waszyngtona 36A
Oprócz tego radny informuje o napisaniu interpelacji ws. "dokończenia SPPN", zwracając uwagę, że chodzi o "4 adresy w morzu historycznie rozwiązanego problemu"
Podziwiam zaangażowanie radnego w sprawie tych 4 adresów. Pozostaje wierzyć, że pan Robert Migas jest po prostu zaangażowanym radnym, i wcale nie chodzi o to, że pod tymi 4 adresami mieszkają aktywiści MJN.
Ale wróćmy do tej nieruchomości przy al. Waszyngtona 36A. Radny Migas porównuje nieruchomość do "oficyny kamienicy frontowej", która nie mogła uzyskać abonamentu mieszkańca.
Przyznam, że bardzo ciekawe porównanie, gdyby pominąć fakt, że kamienica frontowa przy Al. Waszyngtona 30/36 została wybudowana w roku 1957, natomiast rzekoma "oficyna" to nowy blok wybudowany na osobnej działce w roku 2011.
Radny Migas obrazuje o które budynki chodzi.
Zatem przyjrzyjmy się, w jaki sposób przechodzi SPPN oraz czy faktycznie można uznać, że działka przy budynku 36A przylega do strefy?
Jak widzimy na interaktywnej mapie SPPN, granica SPPN kończy się na al. Waszyngtona, na nieruchomościach bezpośrednio przylegających do tej ulicy.
No dobra, ale czy działka nieruchomości przy al. Waszyngtona 36A przylega do tej strefy i czy można uznać, że tak?
Moim zdaniem działka 29/42, na której leży budynek al. Waszyngtona 36A w żaden sposób nie przylega do granicy SPPN.
Zatem o co chodzi? Czy mieszkańcy tej nieruchomości faktycznie nie mają gdzie parkować?
Dziwne jest to stwierdzenie, ponieważ jednym z głównych argumentów zwolenników SPPN jest to, że wprowadzenie SPPN rzekomo sprawia, że miejsca parkingowe się zwalniają. Przecież nikt mieszkańcom al. Waszyngtona 36A nie zabrania parkować w SPPN. Nikt ich nie odgrodził murem, nie wykopał fosy i nie nawpuszczał krokodyli, sprawiając, że nie mogą pozostawić swoich aut w pobliskiej SPPN.
Oczywiście, ze mogą, tylko trzeba zapłacić jak każdy inny człowiek, który chciałby zaparkować w SPPN.
Smaczku nadaje fakt, że oprócz pobliskich ogólnodostępnych miejsc w SPPN, mieszkańcy nieruchomości przy al. Waszyngtona 36A mają do dyspozycji prywatny parking podziemny.
Jak możemy przeczytać na portalu urbanity.pl - budynek ma 2 kondygnacje podziemne a w samym budynku mieści się zaledwie 12 lokali mieszkalnych.
Zatem mieszkańcy nieruchomości przy al. Waszyngtona 36A nie są pozbawieni możliwości parkowania. Mogą parkować zarówno na swoim wewnętrznym podziemnym parkingu, oraz na ogólnodostępnym parkingu w SPPN po uiszczeniu stosownej opłaty.
Ile to kosztuje?
Jak podaje strona Zarządu Dróg Miejskich opłacie za postój w SPPN podlega postój w dni robocze, w godzinach od 8:00 do 20:00 wg poniższych stawek:
- pierwsza godzina – 4,50 zł
- druga godzina – 5,40 zł,
- trzecia godzina – 6,40 zł
- czwarta i kolejne godziny – po 4,50 zł
Co daje łącznie kwotę 56,80zł za postój przez 12h w ciągu jednego dnia.
W ciągu miesiąca zapłacimy 1 249,60zl a w skali roku moglibyśmy zapłacić nawet aż 14 995,20zł (w zaokrągleniu pomijając dni wolne od pracy).
Trzeba przyznać, że są to ogromne sumy jak za jedno auto. A jeśli w małżeństwie są 2 auta, to można doznać bólu głowy od kwoty, którą przyszłoby zapłacić.
Zatem czy jest o co kruszyć kopię? Otóż abonament mieszkańca, o który rozbija się cała afera, kosztuje 30zł rocznie, w przypadku parkowania 200m od nieruchomości lub 600zl rocznie, w przypadku parkowania obszarowego.
W tym konkretnym przypadku mowa o obszarze F01 obejmującym błonia Stadionu Narodowego, Port Praski oraz cały Kamionek.
O co zatem chodzi małżeństwu z Saskiej Kępy? Czy aby na pewno o to, że nie mają gdzie parkować? Przecież SPPN miało rozluźnić sytuację parkingową? Czy może jednak o wysokość opłat za parkowanie i chęć zaoszczędzenia?
O to nie podejrzewam, w końcu pani Justyna jest działaczką MJN, które domaga się "urealnienia kosztów parkowania"
I zupełnie nie dlatego domagają się kolejnego rozszerzania SPPN o własną nieruchomość aby uzyskać wymarzony abonament mieszkańca. Ja wierzę w ideowość tych ludzi.
Cała ta awantura znalezienie się w SPPN wydaje się jeszcze bardziej kuriozalna, jeśli przyjrzymy się dotychczasowym wypowiedziom pana Thomasa, który w marcu 2023 twierdził (choć dziś już usunąl, to w internecie nic nie ginie :) ), że SPPN zaszkodzi jedynie właścicielom kilku samochodów, którzy uważają że mogą trzymać auta na ulicy lub pisząc o życiu w samochodowym syfie. Czy właśnie od tego samochodowego syfu nie zostali uwolnieni?
opowiadam o absurdach, które dzieją się w tym pięknym (jeszcze) mieście
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo