Z zainteresowaniem zapoznałem się z tekstem „Śledczy walec”. Również z tego powodu, że tak się składa, że w roku 2004 pracowałem jako dziennikarz internetowej Super-Nowej. Na jej łamach zajmowałem się publicystyką prawną, historyczną, kulturalną i medioznawczą. Jakkolwiek okoliczności rozstania nie wspominam najlepiej, doświadczenia zdobyte w tamtym okresie uważam za bardzo cenne. To wówczas miałem okazję poznać osobiście między innymi ś.p. Macieja Rybińskiego, Ritę Gombrowicz, Jadwigę Staniszkis, Stefana Hamburę, Siergieja Kowaliowa, Andrzeja Nowaka, Zdzisława Krasnodębskiego, Stefana Bratkowskiego, Stefana Chwina, Wiesława Władykę, Dariusza Karłowicza, Marka Cichockiego, Dariusza Gawina, Krzysztofa Łozińskiego, Piotra Tymochowicza, Jacka Santorskiego i wiele innych osób.
Dziś mam ten komfort, że mogę stwierdzić, że nigdy (wyjąwszy niektóre wypracowania w podstawówce) nie napisałem linijki, której musiałbym się wstydzić. Nigdy nie opublikowałem tekstu kłamliwego, nierzetelnego, ani takiego, do którego przygotowania doszło by przy pomocy metod niegodnych, nie wspominając o łamaniu prawa.
Dlatego mocno się zdziwiłem, gdym w niedawnej rozmowie telefonicznej z reporterką Superwizjera TVN dowiedział się, że celem mojej działalności dziennikarskiej przed siedmioma laty miało być rzekomo dyskredytowanie wybitnego dziennikarza śledczego. Ponadto pani redaktor Góralewska tonem imperatywnym oznajmiła mi, że ponieważ interesowałem się postacią promowanego wówczas w środowisku dziennikarskim red.Bazana, opublikowany w „Rzeczpospolitej” artykuł „Reporter z przeszłością”, został napisany na podstawie materiałów, jakie Tomasz Szymborski miał otrzymać ode mnie… Zdumiony niskim mniemaniem red.Góralewskiej na temat profesjonalizmu red.Szymborskiego (i „Rzeczpospolitej”), ośmieliłem się wyrazić zastrzeżenia na temat tego, czy dziennikarstwem śledczym powinny zajmować się osoby skazywane za rozboje i oszustwa. Może jestem nazbyt staroświecki, ale doceniając zasadę drugiej, trzeciej, a nawet siedemdziesiątej siódmej szansy, nie jestem w stanie przyjąć do wiadomości, iż np. były gwałciciel powinien zostać spowiednikiem, były złodziej - pracownikiem banku, konfident – szefem IPNu, zaś pospolity bandyta – dziennikarzem.
Rzeczywiście, trudno się oprzeć wrażeniu, że aresztowanie prawnika, który zasłynął skutecznością w odzyskiwaniu mienia zrabowanego Kościołowi katolickiemu, mogło w oczach kierownictwa TVN stać się okazją do „naprawienia” wizerunku red.Bazana. Zastanawiam się jednak, dlaczego poważna telewizja – zamiast postawić na młodych, zdolnych, n i e k a r a n y c h , których przecież w Polsce nie brak – upiera się przy zaniżaniu standardów naboru do zawodu.
Ufam, że w sprawie nieprawidłowości związanych z działalnością Komisji Majątkowej, zapanuje sprawiedliwość, a winni nadużyć poniosą przewidziane prawem konsekwencje. Mam przy tym nadzieję, że wywołany temat stanie się okazją nie tylko do medialnych manipulacji i oszczerstw, w których najbardziej cierpi dobre imię Kościoła, ale i do rzetelnego informowania opinii publicznej o tym kto, co, komu i dlaczego jest winien. Zachęcam do zapoznania się z materiałami:
„Kościół i ukradziony majątek w PRL”
„Ziemia Kościoła”
„W Kościele nie ma własności prywatnej”
Inne tematy w dziale Rozmaitości