Pani Lidia Geringer de Oedenberg pod względem szacunku do Sprawy Rotmistrza i stosunku do obywatela, stanowi wzór dla takich europosłów, jak Ryszard Legutko i Róża Thun.
Poczułem się w obowiązku ustosunkować do niedawnej wypowiedzi Pani Lidii Geringer de Oedenberg. (zob. http://2009.salon24.pl/137912,raz-jeszcze-o-polskich-obozach-zaglady ). Jakkolwiek cieszę się, że moja propozycja komunikowania się z europosłami za pomocą popularnych forów dyskusyjnych spotkała się ze strony Pani Poseł z dobrym przyjęciem, odnoszę wrażenie, że wzięła ona do siebie moje słowa bez dostatecznych racji. Wydaje się, że tekst Pani Lidii Geringer de Oedenberg z 13 listopada b.r. stwarza okazję do postawienia paru wniosków natury ogólniejszej. Zanim jednak spróbuję to uczynić, chciałbym odnieść się do zarzutów Pani Poseł.
Po pierwsze: jako przywiązany do zasady pomocniczości, zwykły obywatel, który od lat kilku stara się co nieco zmienić w sprawach, którym z przyczyn trudnych do odgadnięcia poświęcono w ostatnich 20 latach tak mało uwagi, jestem zaskoczony, iż demokratycznie wybrani przedstawiciele narodu w sposób aż tak niepoważny traktują kwestie stanowiące polską rację stanu.
Po wtóre: jak łatwo się zorientować z bogatej dokumentacji akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu”, pomieszczonej w materiałach publikowanych od niemal 2 lat pod adresem www.michaltyrpa.blogspot.com , moje starania o nawiązanie współpracy z posłami do parlamentów – polskiego i europejskiego, a także senatorami i najwyższymi urzędnikami państwa, pomimo konsekwencji i (na pewnym etapie) niejakiego wsparcia ze strony mediów, przyniosły nader mizerne efekty. Chyba nie z mojej winy. Należy podkreślić, że pogarda, a czasami wręcz perfidne zagrywki (vide: kłamstwa prezesa IPN Janusza Kurtyki), z jakimi spotykaliśmy się ze strony rozmaitych VIP-ów, nie miały jednego tylko koloru partyjnego.
Po trzecie: z perspektywy kogoś, kto stara się nie tylko z okazji świąt oddawać zadumie nad polską historią i jej bohaterami, ale i działaniom, przynoszącym poprawę stanu narodowej pamięci i ochrony dobrego imienia Polski za granicą, z najwyższym ubolewaniem stwierdzam, że pomimo tak licznych wysiłków i zachęt, tak trudno ze strony polskich polityków i urzędników wykrzesać minimum dobrej woli do współpracy. Solidarne lekceważenie naszych postulatów przez prezydenta, premiera i marszałków Sejmu i Senatu stanowi tu najbardziej wymowny – choć nie jedyny - przykład.
Po czwarte: a propos szerzenia nieprawdziwych informacji odnośnie wymiany korespondencji z niżej podpisanym. Zaskoczyło mnie, iż Pani Poseł Geringer de Oedenberg w swojej polemice ze mną, nie zaznajomiła czytelników z listem, który przesłałem jej 6 listopada b.r. o godz.13.00. A oto jego treść:
Szanowna Pani,
dziękuję za list. Cieszę się, że wyrażenia (tzw. "skróty myślowe"), które niemieckie, nazistowskie obozy koncentracyjne i zagłady łączą z Polską wywołują Pani oburzenie i skłaniają do upomnień. Zgadzam się, że obowiązki żądania sprostowań spoczywają na polskich placówkach dyplomatycznych. Na dłuższą metę samo żądanie sprostowań nie wystarczy.
Dlatego też w liście z 4 b.m. zaproponowałem Państwu - siedmiorgu polskich europosłów - podjęcie działań systemowych. Szczegóły propozycji od wczoraj dostępne są także m. in. na forum Salon24.pl:
http://mementomori.salon24.pl/136208,polski-oboz-auschwitz-propozycja-terapii-kompleksowej
Wyrażam nadzieję, że i w tym przypadku można będzie liczyć na Pani wsparcie. W oczekiwaniu na odpowiedź, łączę wyrazy szacunku.
Michał Tyrpa
Prezes Zarządu
Fundacji Paradis Judaeorum
www.michaltyrpa.blogspot.com
www.witoldsreport.blogspot.com
Po zapoznaniu się z tekstem pt.”Raz jeszcze o ‘polskich obozach zagłady’” doszedłem do wniosku, że albo jego Autorce zginął mój list z 6 b.m., albo uporczywie nie chce ona zrozumieć istoty mojej propozycji, która stanowi rozwiązanie alternatywne (sic!) wobec powtarzania protestów przez polskich dyplomatów. Nie bez przyczyny użyłem w tym kontekście metafory medycznej: niekończące się leczenie objawowe (protesty), czy skuteczna terapia kompleksowa (proces sądowy) – wybór należy do nas!
Po piąte i – jak mówią w Albionie – last but not least: Pani Lidia Geringer de Oedenberg, jakkolwiek w Sprawie Rotmistrza nie uczyniła dotąd wszystkiego, co mogła była uczynić (vide: np. kuriozalną polemikę sprzed paru miesięcy z osobą o zasługach w tej mierze największych – Hanną Foltyn-Kubicką), dziś w listopadzie 2009 r. może być stawiana za wzór ponad czterem piątym polskich europosłów. Na tle konsekwentnego ignorowania i lekceważenia tematu przez tylu znanych polityków PiS, PO, PSL, to właśnie postawa eurodeputowanej SLD – Lidii Geringer de Oedenberg jest dziś wzorem patriotyzmu i odpowiedzialności.
Czy przykład Pani Lidii zachęci do „przypominania o Rotmistrzu” nie tylko Wojciecha Olejniczaka i Jarosława Kalinowskiego, ale także Ryszarda Legutkę i Różę Thun?
Inne tematy w dziale Polityka