Pośród świątecznych życzeń znalazłem dziś w swojej skrzynce list od mamy Moritza Meyera.
„Pozostała mi tylko ta możliwość.
Od sierpnia 2006 r. nie mam kontaktu z moim synkiem, którego do piątego roku życia wychowywałam w miłości samotnie i dwujęzycznie do czasu, aż niemieckie urzędy bez podania przyczyny, legalnie – ale tylko w rozumieniu niemieckim - mi go zrabowały.
To już trzecie Święta Bożego Narodzenia, podczas których mojemu dziecku nie wolno zobaczyć matki.
Zrobiłam wszystko, co w mojej ludzkiej mocy: wniosłam 7 skarg do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego (nieprzyjętych bez podania powodu), rozpoczęłam 3 postępowania o widzenie dziecka przed 3 sądami, pisałam prośby do Jugendamtu, nawet interweniował polski Konsulat.
Nie ma żadnych zarzutów wobec mnie, nie wymieniono powodu, dlaczego nie mogę chociażby tylko zobaczyć synka.
Ale za to z powodzeniem zamyka mi się usta wyniszczając finansowo, po to żebym nie mogła bronić danych mi przez Boga i naturę praw matki i podstawowego, ludzkiego prawa mojego dziecka do własnej matki.
Czas ucieka. Ja nie mogę dotrzeć do mojego synka.
Moje dziecko praktycznie mnie straciło.
Jestem bezsilna i nie wiem, co robić dalej…
Proszę o pomoc!
Radosnych, błogosławionych i pełnych pokoju Świąt Bożego Narodzenia
życzy
Beata Pokrzeptowicz-Meyer
matka Moritza”
www.rpdd.eu
Pani Beacie i wszystkim, którzy znajdują się w podobnej sytuacji życzę, aby dziś nam Narodzony, codziennie pomagał im nieść krzyż. A Jego Matka, aniołowie i święci wspierali ich na każdym kroku.
Wszystkim dzieciom życzę, żeby nigdy żadne państwo nie uzurpowało sobie praw ich rodziców.
Natomiast Europie i całemu Zachodowi – aby przestały się wstydzić swoich własnych - chrześcijańskich - korzeni.
--
Zobacz także:
http://www.prawica.net/node/6034
Inne tematy w dziale Polityka