…czyli: POPiS-ie, tobie mówię „wstań!”
W ostatnim dniu kampanii wyborczej Jarosław Gowin zadeklarował się jako prawdopodobnie jedyny ocalały spośród dawnych zwolenników współpracy PO z PiS. Miażdżące zwycięstwo senatora Platformy nad Zbigniewem Ziobro [errata: po południu okazało się, że to jednak Ziobro zyskał więcej głosów] pokazało, że wizja reaktywacji planowanej przed dwoma laty współpracy Kaczyńskich z Tuskiem przynajmniej w Krakowie nie straciła zwolenników. Jakkolwiek absurdalne nie wydawały by się dziś podobne projekty, sądzę, że warto wziąć je pod uwagę. Nawet jeśli w najbliższym czasie obie partie będą zajęte lizaniem wzajemnie sobie zadanych ran, zwycięzcy staną przed wyborem koalicjanta dla zbudowania większości.
Tak jak w poprzednich wyborach Platforma, tym razem Prawo i Sprawiedliwość przegrało na własne życzenie. Partię braci Kaczyńskich zgubiła arogancja i nadmierne zaufanie w skuteczność brutalnej socjotechniki. Patrząc z perspektywy ostatnich miesięcy nie można nie popaść w zdumienie, z jak niebywałą nonszalancją politycy PiS traktowali pojedynczych obywateli (nawet, jeśli była ich ponad setka). Niejednokrotnie zastanawiałem się, czy partia, która „cieszy się” taką niechęcią mediów, przyjęła sobie za punkt honoru zrażenie do siebie wszystkich poza babciami, które pamiętając o instrukcjach nie zapomną zabrać dowodu. Być może bracia Kaczyńscy i ich zaplecze zrozumieją nauczkę płynącą z tej porażki i następnym razem zdadzą sobie sprawę, że elektorat to nie tyle wyborcze mięso armatnie, co poszczególni obywatele. Im prędzej zechcą to zrozumieć tym lepiej dla demokracji.
Ciesząc się z przywileju, jakie daje mi fakt, żem „zwierzę apartyjne” , a jedyne lojalności polityczne, do jakich się poczuwam wyznacza troska o dobro wspólne oraz polską rację stanu, ośmielam się zaapelować do polityków PO i PiS o dalekowzroczność i rozwagę. Wiem, Panie i Panowie, macie dość powodów, żeby się na siebie raz na zawsze śmiertelnie obrazić. Ale kampania wyborcza już skończona. Czas podchodów, zagrywek per fas et nefas już za nami. Teraz trzeba się zastanowić, co będzie najlepsze dla Polski. Nie dla Platformy i PiS-u z osobna! My, zwykli obywatele, cieszymy się z ustabilizowania sceny politycznej. Głęboko wierzę, że nie będziemy już na niej oglądać przestępców i populistów.
Ci z nas, którym odpowiada styl uczestnictwa w życiu publicznym takich polityków, jak „ostatni Mohikanin” PO-PiS-u – Jarosław Gowin, mamy prawo wezwać was do odpowiedzialności za państwo. Wolno nam chyba zaapelować do zwycięzców o mądrą wielkoduszność. Wolno nam prosić pokonanych o wzniesienie się ponad horyzont wygody największej partii opozycyjnej. Nie jestem chyba jedynym, który wierzy, że dla dobra Polski lepsze byłoby więcej współpracy Tuska z Kaczyńskimi, niż jego współdziałania z Pawlakiem. Sojuszu z Kwaśniewskim, jak rozumiem, brać pod uwagę w ogóle nie trzeba..(?)
Niebawem przekonamy się, czy nadzieja, iż parlament bez Leppera i Giertycha stać nie tylko na twardą opozycję i mniej lub bardziej sobiepańską władzę, ale i na prawdziwą politykę z klasą, okaże się matką głupców.
Inne tematy w dziale Polityka