Dla wielu z nas zakończona właśnie kampania wyborcza stała się źródłem cennych doświadczeń. Mnie samemu udało się odkryć cechę wspólną takich osobistości, jak Róża Thun, Joanna Senyszyn, Janusz Onyszkiewicz i Marek Jurek. Okazało się, że jest nią pogarda dla wyborcy.
Jako zwykły obywatel, który na swą skromną miarę próbuje być aktywny w sferze publicznej, postanowiłem potraktować serio zasadę demokracji i nawiązać kontakt z zabiegającymi o nasze głosy kandydatami do europarlamentu. Komfort, jaki daje pozycja przedstawiciela apolitycznej instytucji III sektora pozwala na myślenie na własny rachunek i podejmowanie działań nie obarczonych piętnem partyjniactwa, bez konieczności mizdrzenia się do możnych protektorów. Oczywiście ów status rodzi często co najmniej niechęć, a czasem wręcz szczerą zawiść u licznych przedstawicieli polityczno-medialnego lokajstwa.
Pytanie, jakie zadałem kandydatom na naszych przedstawicieli w Brukseli dla jednych okazało się nieistotne (a może za trudne?), innym dało okazję do złożenia, miejmy nadzieję, wiążącego zobowiązania.
Z uwagi na trwającą ciszę wyborczą nie zamierzam oczywiście kogokolwiek zachęcać bądź zniechęcać do głosowania na jakąkolwiek osobę lub partię. Nie zamierzam nawet zachęcać do udania się jutro do lokalu wyborczego.
Zamiast tego ośmielam się raz jeszcze zarekomendować przemyślenie świadectwa, jakie zostawił nam w spadku Rotmistrz Pilecki. Być może warto owemu dziedzictwu przyjrzeć się przez pryzmat myśli dawnych mistrzów. Tych, których autorytet pochodzi od Boga, nie zaś z polityczno-medialnego nadania.
Więcej pod adresem:
www.michaltyrpa.blogspot.com
Inne tematy w dziale Polityka