U @toyaha wynikł temat Jurka i tego co jego "dymisja" znaczyła w polityce. Jeśli w ogóle coś znaczyła. Rok 2005,jak i okres późniejszy zwany IV RP,lub potocznie kaczyzmem pokazał jak skutecznym politykiem jest Jarosław Kaczyński. Wygrali obaj bliźniacy,jednak wiadomo który jest "starszy". Nie ukrywam,że niezależnie od mych prywatnych poglądów JarKacza uznałem za uosobienie pragmatyzmu i politycznej skuteczności w znaczeniu całkowicie nie pejoratywnym. W pewnym sensie obok mojego starzenia się,działanie tego polityka było powodem rozbudzenia mojego politycznego zainteresowania. Ta "gra" była zadziwiająca obserwatorów i skuteczna. Łączyła w sobie również walkę o własne wartości,więc można by rzec,że w Polsce była to polityczna nowość. Dla mnie ten pozytywny obraz Kaczyńskiego(znowu abstrahuję od moich osobistych poglądów-mówię o sposobie działania) zmienił się w związku z wydarzeniami z połowy kwietnia zeszłego roku. Pamiętacie wydarzenia związane z zmianą konstytucji(przy większości posłów z pisu i poparciu lpru,jak i części platformersów),które przepadły z kretesem? Była to największą okazja do pozytywnej zmiany konstytucji,gdzie miało pojawić się oczywiste stwierdzenie faktu("człowiek ma prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci"),który byłby prawnie zatwierdzony. No cóż,zawiódł przed wszystkim R.Giertych(z powodów czysto politycznych zechciał projekt zwyczajnie wykraść przed czasem),zawiedli również biskupi(tutaj odpowiedzialność większa,ale nie mi ich sądzić),no i na koniec zawiódł właśnie ten polityk,o którym ciągle pisze,który rządził pisem(więc w tamtejszych proporcjach Obydwu Izb również rządził parlamentem). Przyjmując i akceptując Jurka w pisie,jak i jego stronników Jarosław Kaczyński doskonale wiedział jakie są ich poglądy i obiecane było zajęcie się konstytucyjną zmianą w razie wygranych wyborów. Znamy historię i wiemy jak tą obietnice p.Kaczyński spełnił. Czemu moim zdaniem ten moment był w polskiej polityce przełomowy? Otóż w moim mniemaniu był to najbardziej klarowny(tj.widoczny)spór idei z pragmatyzmen,czyli interesu z wyznawanymi wartościami. Jedni mówią,że Marek Jurek przegrał,ja bym powiedział,że przegrał JarKacz(nie jako polityk,ale jako człowiek),a Jurek zachował,to co jest dziś tak bardzo niemodne-honor. Kaczyński przekonany był,że za dużo może stracić i w jego mniemaniu warto było ponieść tak dużą cenę,jaką było złamanie danego słowa i utrata honoru. Czy za politykę trzeba aż tyle zapłacić? Do tego zmierzam. Polityka to ciągłą gra i ja to rozumiem i tego za nic nie neguję. Jednak dany człowiek oprócz tego,że jest politykiem,jest również konkretnym człowiekiem,który winien mieć świadomość ceny swoich działań,jak i granicy,którą nie może przekroczyć. Każdy człowiek ma swoją własną granicę(niektórzy nie mają żadnej) i to właśnie ona wyznacza wartość człowieka(jeśli nie przed innymi,to choćby przed samym sobą). Czy w tym miejscu nie znajdowała się właśnie jedna taka granica? Czy istnieje w polskiej historii sytuacja w której granica między wartościami,a pragmatyzmem byłaby bardziej widoczna? Moim skromnym zdaniem nie. Również moim skromnym zdaniem to wydarzenie(głównie ono,choć nie tylko) przynosi p.Kaczyńskiemu te owoce,które teraz zbiera.
Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka