Premier Donald Tusk stanowczo odrzucił zarzuty, jakoby przetrzymywanie w areszcie Piotra Staruchowicza w areszcie spowodowała krytyka rządu PO, na jaką sobie „wieczny aresztowany” pozwalał.
Dziś premier łaskawie poinformował dziennikarzy na konferencji prasowej, że gdyby miał za krytykę zamykać, to zamykałby "24h na dobę”. Tak, dokładnie to powiedział i to na konferencji o szefie ABW, który zarządził nalot o 6 rano na mieszkanie Antykomora. Szef rządu dał do zrozumienia, że nie Starucha, ale jego los powinien nas martwić. „Wystarczy wejść do Internetu i można znaleźć legion ludzi, którzy się wypowiadają negatywnie na mój temat” stwierdził Tusk.
O Piotrze Staruchowiczu, Tusk mówi jak surowy ojciec: Nie miałem wpływu na jego wychowanie. Dodaje, że „nie ma też wpływu na prokuraturę”, a jej postępowanie „jest mu obojętne”. No tak, obywatela RP trzymają blisko rok w areszcie (w areszcie "tymczasowym"), normalka.
Tłumaczenie Tuska jest całkowicie zrozumiałe. Premier nie miał wpływu na wychowanie Piotra Staruchowicza i ten siedzi w areszcie. Na syna Michała na szczęście wpływ miał, to i prokuratura krzywdy Michałowi nie zrobi.
Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka