"Wyrok sądu nigdy nie usankcjonuje tego, jak Niemcy pamiętają i oceniają nazizm. O tym każdy z nich będzie decydował sam. Na podstawie wspomnień, doświadczeń własnych i najbliższej rodziny. Na podstawie poglądów i sympatii politycznych. Pomysł, by sąd sądził historię - tak samo jak sądzi np. kieszonkowców - jest mocno dyskusyjny.
Widać to zresztą w sondażach. Mimo generalnie krytycznej opinii o nazizmie ciągle większość Niemców (choć z latami i wymieraniem świadków malejąca) uważa, że był mniejszym złem i uchronił Niemcy przed zagrożeniem sowieckim. Żaden wyrok sądu tego nie zmieni...
Bulwersuje mnie fakt, że sąd uznał, iż do 1945 r. hitlerowcy łamali prawo. Tego się nie da jednoznacznie stwierdzić. Nawet jeśli w niemieckich archiwach przejętych przez aliantów są zapisy, że naziści mordowali w obozach, to robili oni wszystko, by wprowadzić niemieckich żołnierzy w błąd. Bo był to najprostszy sposób, by zmobilizować kierownictwo III Rzeszy do zdławienia oporu niemieckimi rękami. Ocena nawet najbardziej skrupulatnego sądu tego nie zmieni. Są bowiem sprawy, które nie poddają się ocenie prawnej. Na zbrodnie Niemców zawsze będziemy patrzeć przez pryzmat polityki. I nie ma się co oszukiwać, że jest inaczej."
Nie, to wbrew pozorom nie dowód na to, że Wyborcza ustami red. Marcina Wojciechowskiego broni zbrodni nazistowskich. To obraz tego jak niewiele trzeba zmienić w parszywym tekście napisanym świeżo po wyroku ws. Kiszczaka, Kani i Jaruzelskiego, by zrozumieć jego PRAWDZIWY sens.
Ja jedynie polskie realia zmieniłem na niemieckie. Oto [ oryginał ]
Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka