Kampanie wyborcze to żywioł, rozpalanie emocji, walka na słowa, a czasem nawet na programy. Co się jednak dzieje z polską satyrą polityczną, w tak gorącym, wyborczym okresie?
[ Tekst opublikowany na stronie KulisyKampanii.pl ]
Polskie kabarety w ciągu dwóch lat rządów PiS, ale i po zmianie władzy, swoją uwagę skupiały głównie na partii od 4 lat będącej w opozycji. Stało się to na tyle nudne i monotematyczne, że w momencie gdy ktoś nagle zaczął naśmiewać się również z nietykalnego Donalda Tuska, częściej Prezydenta Komorowskiego, czy samej Platformy – okazało się, że satyra polityczna wraca do łask.
Popularność kultowych już posiedzeń rządu z Robertem Górskim (Kabaret Moralnego Niepokoju) w roli głównej możemy liczyć poprzez liczbę odsłon na serwisie Youtube, których jest setki tysięcy.
Czy jednak okres wyborów przyniósł Polsce jakiś dodatkowy „wysyp” politycznej satyry? Niestety nie.
Co w podobnych warunkach działo się w Portugalii? Postanowiłem dokonać porównania z wyborami parlamentarnymi w kraju, znajdującym się w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej.
Opowiem o kampanii z roku 2009, gdzie omawiane były sprawy niezwykle poważne, a ekonomia była głównym tematem każdej partii.
Tym pięknym krajem rządzili wtedy socjaliści (Partido Socjalista), tak samo zresztą jak telewizją publiczną. Owszem, propaganda nie jest tam tak toporna jak nasza, jednak na satyrę antyrządową nie było co liczyć. Tę właśnie lukę postanowiła wykorzystać prywatna stacja SIC. Zatrudniono jedną z najpopularniejszych grup kabaretowych w Portugalii (obecnie są bezkonkurencyjni) i powołano do życia nowy program telewizyjny, nadawany po wiadomościach.
Mowa tutaj o „Gato Fedorento” (tłum. Zgniły Kot), męskim kwartecie, gdzie główną gwiazdą jest niezwykle mimotwórczy: Ricardo Pereira. Oprócz niego występuje jeszcze trzech satyryków: José, Manuel i Tiago. Dostali oni zadanie prowadzenia programu stworzonego specjalnie na wybory: „Gato Fedorento – Esmiúça os sufrágios”, co znaczy tyle co „Zgniły Kot miażdzy przeciwników„. Premiera odbyła się 14 września, zakończono zaś serię 30 odcinków już po wyborach, pod koniec października
Portugalski Daily Show
Program wzorowany na amerykańskim Daily Show, był parodią serwisu informacyjnego, połączonego z zapraszanymi do studia gośmi, którymi nieraz byli sami członkowie grupy. Okazał się on strzałem w dziesiątkę, a przed ekranami zbierał blisko 2 miliony widzów. W programie brali udział wszyscy szefowie rywalizujących partii, łącznie z premierem José Sócratesem.
Oprócz wykorzystania różnego rodzaju wpadek polityków głównych partii, Gato Fedorentoopierał swoją satyryczną krytykę na zestawianiu wypowiedzi aktualnych i tych sprzed lat. Pierwsze miejsce w tej kategorii zajął sam premier, którego sprzeczności jako lidera opozycji i szefa rządu zatyułowane zostały w materiale „Doktor Socrates, czy Pan Socrates?” (aluzja do recept naprawy państwa, którym później w działaniu sam przeczył).
Warto dodać iż najostrzejszy krytyk premiera, „kąsający” go nie tylko w tym programie, czyli Ricardo Pereira w jednym z wywiadów przyznał się, iż jest sympatykiem właśnie … partii socjalistycznej. Jak stwierdził: skoro rządzi PS, to on jako satyryk, nie może rezygnować ze śmiania się z rządzących!
To właśnie okazało się jednym z największych atutów zarówno programu, jak i grupy, która go tworzyła – równa i bezlitosna krytyka wszystkich stron sporu, połączona ze znakomitym poczuciem humoru oraz taktem. Ta rozrywkowa mieszanka okazała się kapitalnym pomysłem, który – niewykluczone – zostanie jeszcze w Portugalii wykorzystany.
Czy w Polsce coś takiego jest możliwe?
Samuel Rodrigo Pereira
Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka