W "Rzeczpospolitej" 25 sierpnia ukazał się tekst Filipa Memchesa pt. "Szkodliwy mit smoleński". Po odpowiedzi Wencla i ja postanowiłem się do tez Filipa ustosunkować. Oto fragmenty mojej polemiki, która pojawiła się w dzisiejszej „Rz”:
"Mit smoleński jako opowieść o tym, jak potrafiliśmy obudzić w sobie raz jeszcze legendarną polską solidarność, musi trwać. Jako nadzieja na przyszłość i początek projektu normalnego państwa."
Afera Rywina nie była niezwykła z powodu samego Lwa Rywina czy ustawy, która podlegała politycznym targom, tylko z racji tego, iż stała się symbolem III RP. Tak samo Smoleńsk jest niezwykły nie tylko z powodu całego aspektu historycznego (70 lat po zbrodni katyńskiej ponownie ginie polska elita), ale przez to, co ta tragedia i jej następstwa mówią o polskim państwie.
10 kwietnia do dziś budzi tyle emocji, bo łączy w sobie wszystkie sfery życia polskiej wspólnoty. Polityczną, historyczną, społeczną i medialną. To 10 kwietnia przez moment do ogromnej rzeszy ludzi dotarło, że media kłamią i robią to naprawdę profesjonalnie. Do wielu dotarło też, kim naprawdę był Lech Kaczyński i co zrobił dla Polski.
(...)
Te miliony ludzi w kilkunastogodzinnych kolejkach na całym Trakcie Królewskim i placu Zamkowym policzyły się i na moment mogli – bez poczucia, iż są „obciachowi" – oddać hołd przy trumnach pary prezydenckiej. Cała Polska obserwowała z czysto ludzkim współczuciem osieroconą Martę Kaczyńską. Wszyscy pamiętamy te dni solidarności, której nawet rozpętany przez „Gazetę Wyborczą" i Andrzeja Wajdę spór o Wawel nie zdołały pokonać.
Jeśli wierzymy w Boga aktywnego w życiu ludzkim, nie możemy pozostać obojętni. Patrząc wstecz na to, jak Polska zareagowała na śmierć 96 pasażerów rządowego samolotu, ale i na to, jak próbowano naturalne ludzkie odruchy spacyfikować (wystarczy przypomnieć sobie chociażby atak, z jakim spotkała się Ewa Stankiewicz po emisji filmu „Solidarni 2010"), trudno nie zadać sobie pytania: co Chrystus chce nam, Polakom, powiedzieć?
Szkodliwy obraz
Niezrozumiały jest sztuczny podział, jaki wprowadza Filip Memches, opierając na nim cały tekst. Chodzi o wspomniane wcześniej przeciwstawienie patriotyzmu chrześcijańskiego i pogańskiego.
(...)
Owszem, wielu patriotów nie jest katolikami, ale jeśli szanują polską tradycję katolicką i jej wkład w to, co nazywamy polskością, nie powinniśmy ich wykluczać.
Nie wiem, czy Rymkiewicz zdałby egzamin na chrześcijanina, wiem za to, że jego nieobojętność na Smoleńsk jest jak najbardziej zrozumiała i ma do niej jako obywatel pełne prawo. Co więcej, rzeczywistość polityczna, postawa rządu Władimira Putina, ale i polskiej władzy, dają coraz więcej powodów do niepokoju. Wydaje się też, że robienie szalonego Dionizosa pogańskiego patriotyzmu z ciąganego dzisiaj po sądach poety jest krzywdzące i fałszywe.
(...)
Czy po opłakaniu zmarłych jako wspólnota nie mamy prawa żądać politycznej odpowiedzialności? Czy obserwując, jak władza ucisza wszelkie głosy krytyczne, mamy ustąpić i rozpocząć walkę z „mitem smoleńskim"? Czy mamy zgodzić się na taktykę partii rządzącej i jej sojuszników, polegającą na łamaniu kolejnych tabu i rozpętaniu tzw. wojny polsko-polskiej?
(...)
Spór z mesjanizmem smoleńskim odstawmy do momentu, gdy będziemy pewni, że nigdy więcej premier dla punktów w sondażach nie będzie dyskredytował prezydenta własnego kraju i nigdy więcej dla osobistych korzyści szef polskiego rządu nie wejdzie w rozgrywkę polityka innego państwa mającą na celu dzielenie Polaków. Niestety, to właśnie rozdzielenie wizyt przez Donalda Tuska i Władimira Putina oraz konsekwentnie prowadzona przez rząd „walka o samolot", nie tylko zepsuła polską demokrację, ale obok innych czynników doprowadziła do katastrofy rządowego tupolewa w Smoleńsku.
Nie możemy akceptować państwa, wedle którego pocięcie na kawałki przez Rosjan wraku rządowego samolotu nie wymaga żadnych działań ministra spraw zagranicznych. Tego samego ministra, który jednocześnie gorliwie zajmuje się wysyłaniem not do Watykanu, banowaniem przeciwników na Twitterze i ściganiem internautów na portalach. Jedyne konsekwencje niszczenia wraku – jak dotychczas – poniosła Anita Gargas, dziennikarka, szefowa „Misji Specjalnej", programu telewizyjnego, który jako pierwszy pokazał niszczenie samolotu. Państwo wbrew polityczno-medialnej propagandzie nie zdało egzaminu i to jest dzisiaj poważny problem do wspólnego rozwiązania."
link do tekstu w Rzeczpospolitej oraz do wątku na Rebelya.pl
Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka