francesco francesco
389
BLOG

Metody śledcze pułkownika Putina

francesco francesco Polityka Obserwuj notkę 0

 Zabity Siergiej Protazanow, dziennikarz gazety „Porozumienie Obywatelskie”, był, zdaniem rosyjskiej milicji, pijany niczym gen. Andrzej Błasik.Kiedy mordercy odwiedzili reportera Ilję Zimina, który w nocy wrócił z klubu, akurat popsuł się monitoring w budynku, gdzie mieszkał – równie kiepski jak radar w Smoleńsku. Redaktora Magomeda Jewłojewa zgubiła z kolei – niemal polska – brawura, przez którą przypadkiem został postrzelony w głowę.

 

Przypadek kpt. Arkadiusza Protasiuka, u którego MAK stwierdził „przewagę konformizmu w cechach charakteru”, to też tylko złagodzona wersja potraktowania dziennikarza Iwana Safronowa. Śledczy uznali, że jego śmierć była „wynikiem skłonności samobójczych”, których nigdy nie zauważyła rodzina ani koledzy.

 

 

 

 Wyniki śledztw pisane przez kalkę

MAK nie musiał wysilać się na wymyślanie żadnych nowych uzasadnień, pisząc raport o przyczynach katastrofy w Smoleńsku. Użyte przez komisję Anodiny PR-owskie schematy wyjaśniania przyczyn śmierci wrogów Putina mogły być czymś świeżym tylko dla naiwniaków z Zachodu. W Rosji kalki te są w użyciu na co dzień. Alkohol, brawura, słaba psychika, fiksacja urządzeń technicznych – wiadomo, ten rosyjski bałagan! – należą do używanych najczęściej.

Dziennikarze, obrońcy praw człowieka, opozycyjni politycy, niewygodni biznesmeni są w Rosji Putina mordowani setkami. Częstą praktyką jest to, że – jak w przypadku Smoleńska – zaraz po morderstwie prokuratura wyklucza jego polityczny motyw – w przypadku Zimina stało się to już... następnego dnia.

 

Rodzinie najprawdopodobniej otrutego dziennikarza śledczego Jurija Szczekoczichina, podobnie jak rodzinom ofiar Smoleńska, odmawiano dokumentów z sekcji zwłok. Koledzy z redakcji zdołali jedynie wymusić wydanie papieru, z którego wynikało, że przyczyna śmierci to „syndrom alergiczny wywołany czynnikiem zewnętrznym”. Morderczy czynnik nie został ustalony. To chyba i tak konkretniej niż „uraz wielonarządowy” w przypadku ofiar Smoleńska.

A jeśli polityk zginie w katastrofie lotniczej? Ten wariant MAK przećwiczył już na gen. Lebiedziu. Winny jest pilot i mgła, a także prawdopodobne naciski ważnych osób na pokładzie śmigłowca, którym leciał (raport z 2002 r.).

 

Jeśli rosyjscy przywódcy nie muszą tłumaczyć się z tajemniczych śmierci w rozmowach z innymi światowymi przywódcami, śledztwa kończą się szybko – albo niczym, albo wyrokami skazującymi dla młodych kryminalistów, którzy oczywiście nie mieli żadnych mocodawców. Te najgłośniejsze ciągną się latami – badanie morderstwa Anny Politkowskiej sprzed pięciu lat prokuratura przedłużyła właśnie niedawno do... lutego 2011 r. W przypadku Smoleńska i bierności rządu oraz prezydenta z Platformy Obywatelskiej podobne granie na zwłokę może okazać się niepotrzebne. 

 

Wywracanie zniczy, kradzież kwiatów i zdjęć zamordowanych też nie są oryginalnym pomysłem władzy Tuska i Komorowskiego. Identycznie zachowała się rosyjska milicja po zamordowaniu dziennikarki Anastazji Baburowej i adwokata Stanisława Markiełowa. „Tu jest normalna moskiewska ulica, a nie cmentarz!” – czczący ich pamięć słyszeli od rosyjskiej milicji to samo, co polscy obrońcy Krzyża Pamięci.

 

 

Piotr Lisiewicz

 

 

[ tekst powielony na blogu dzięki uprzejmości portalu Niezależna.pl 

 
francesco
O mnie francesco

Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka