Historia własna, w 100% prawdziwa:
Los chciał, że mój wczorajszy odpoczynek przerwał sam pomazaniec Platformy - Komorowski.
Od rana montowano scenę,co ze względu na hałas nie było przyjemne.
Powoli zaczęły się zjeżdżać telewizje, a ok.17:40 pojawił się autobus z objazdowym "tłumem", z wielką twarzą samego Komorry na szybie.
Siedziałem sobie na placu, więc w momencie, gdy pojawiła się limuzyna Marszałka - wiedziony wrodzoną ciekawością, poszedłem pod samo podium.
W momencie bronkowej przemowy, w duchu całkowitej euforii, nagle z mych ust wydobył się okrzyk "Bobry górą!". Przyznaję: włączyła się we mnie bobrza dywersja, którą nie sposób było opanować.
Próbowało to zrobić parę osób dookoła mnie, krzycząc i popychając.
Sam Marszałek nazwał mnie "bobrem", z którym "szuka zgody".
Dodał jeszcze parę głupich żartów, więc niestety tylko to zapamiętałem.
Jakiś mężczyzna ze zgromadzenia wyznawców - ze szczerym zainteresowaniem i jeszcze bardziej szczerą nienawiścią pytał mnie, czy jestem opłacony.
(biedak, nie wie jak liche są fundusze bobrzej reakcji)
Ja w międzyczasie zdążyłem jeszcze wykryczeć "WSI jest z nami", oraz "Pali-kot!".
I wtedy właśnie doszło do słynnych już "incydentów człuchowskich".
Otóż w tłumie malkontentów szczególną "walecznością" wykazała się miejscowa radna, która to postanowiła fizycznie mnie uciszyć, a zrobiła to ściskając swą "jasną" ręką, moje "ciemne" usta.
W momencie gdy ją od siebie odepchnąłem, powinienem się był liczyć z karą "ludzi światłych".
Tak też się stało: radna chwyciła mnie za włosy, a zebrani obok przeszli od słów do czynów.
Zostałem przyatakowany przez rosłego mężczyznę, przed którego karodajną ręką wybroniło mnie zdecydowane odepchnięcie przez ludzi naokoło.
Oczywiście nikt nie stanął w mojej obronie, chyba że za obrońców uznać dwóch policjantów, którzy wykręcając mi do tyłu ręce poprowadzili prosto do radiowozu.
Skończyło się na przeszukaniu, spisaniu danych i poleceniu, by naruszenie nietykalności przez samą Bogumiłę Konczanin, zgłosić do sądu.
To tyle opowieści o elektoracie Platformy, wolności słowa i zgodzie, która buduje.
Samuel Pereira
ps. Całą sprawę zgłosiłem do
Jana Bobra
, który włączył mój czyn w nurt
Bobrzej Dywersji
Jestem świadomym Polakiem, Europejczykiem i obywatelem tego świata. Możesz mnie też nazwać czujnym recenzentem rzeczywistości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka