Przegłosowanie wczoraj poprawek Prezydenta – uzgodnionych w podziemiach Pałacu Namiestnikowskiego przez byłego przedstawiciela aparatu przemocy PRL i urzędnika kancelarii A. Dudy, jest „prawnym” dokończeniem przebudowy III Rzeczpospolitej w państwo autorytarne. Następne dwa lata będą praktyczną – organizacyjną – aplikacją ustaw, uchwał i rozporządzeń w życie polityczno –społeczne Polski. Wolność w naszym kraju zmieni swój charakter. Od wyborów w 2015 roku, uczestniczyliśmy w walce między – rozróżnienie wprowadzone do politologii przez Jacob . L. Talmona – zwolennikami „empirycznej demokracji liberalnej” (w warunkach polskich tak niedoskonałej, ze czasami naruszała ona swoje ideowe fundamenty) dla których wolność charakteryzuje się spontanicznością życia społecznego i brakiem przymusu z zwolennikami „mesjanistycznej demokracji totalitarnej”, którzy uważają, że wolność może być urzeczywistniona tylko i wyłącznie jako rezultat dążenia do absolutnych i kolektywnych celów i że da się ją pogodzić z budową systemu politycznego, który zagwarantuje obywatelowi maksimum sprawiedliwości społecznej i bezpieczeństwa socjalnego.
Przywódcy PiS są dzisiaj przekonani, że wzorem Stalina z 1934 roku, mogą, po likwidacji niezależnego sądownictwa, powiedzieć: „Nie ma już nic do udowodnienia ani nikogo do pobicia.”. Wierzą we własne słowa, że ta część Polaków, która z ich polityka się nie zgadza, nie należy – co Robespierre, inspirator koncepcji „demokracji totalitarnej” nie raz i nie dwa udowodnił – do narodu polskiego. Zdrajcy. Agenci sprzedający Polskę obcym mocarstwom. Wynarodowieni odszczepieńcy. Kolektywnym celem PiS -u – absolutnym i nie podlegającym żadnej dyskusji - jest wystawienie rachunku klasie politycznej III Rzeczpospolitej i tzw. uwłaszczonej nomenklaturze, która ograbiła Polaków, za krzywdy poniesione przez naród podczas transformacji ustrojowej, oraz ukaranie winnych katastrofy smoleńskiej. Transformacja ustrojowa to była zbrodnia, która musi być ukarana. Katastrofa smoleńska to była zbrodnia, która także musi być ukarana.
To jest imperatyw polityczny i moralny partii rządzącej dzisiaj Polską. W imię realizacji tego imperatywu likwiduje się trójpodział władzy. PiS pamięta, że za naszą wolność zapłacili nędzą ci, którzy ja nam wywalczyli. Ofiarami transformacji byli robotnicy. Z pejzażu Polski zniknęło wszystko co przypominało „Solidarność”, zbiorowy – niespotykany w historii – wysiłek narodu został wyrzucony do kosza na śmieci. Jak w złej bajce to co się działo w Polsce w latach 90- tych, opisał Tadeusz Borowski w słynnym wierszu z czasów hitlerowskiej okupacji: „zostanie po nas złom żelazny i głuchy drwiący śmiech pokoleń”. Po twierdzach „Solidarności” pozostał rzeczywiście tylko złom. Dzisiaj i jutro za próbę utworzenia ustroju wolności liberalnej na trupie „Solidarności” zapłacą ci wszyscy, którzy uważają, że wolność indywidualna jest fundamentem demokracji i że pomiędzy wolnością i równością istnieje przepaść nie do przekroczenia.
PiS jest narzędziem politycznym wyrównania krzywd poniesionych przez naród w trakcie transformacji w latach 90 –tych XX wieku. PiS jest historycznym narzędziem zemsty klasowej na tych, którzy za naczelne swoje hasło obrali sentencja Hobbesa angielskiego filozofa z XVII wieku: „Człowiek jest tyle wart, ile bez cudzej pomocy może sam osiągnąć”. Najradykalniejszym zwolennikiem genialnej formuły Hobbesa był A. Michnik i on już wie, że za realizowanie w praktyce tej sentencji, stał się w oczach ludu polskiego symbolem klasowej nienawiści i klasowej zemsty. Za swoje zwycięstwa wystawi rachunek jemu i jego zwolennikom, żelazne prawo historii , które brzmi brutalnie: ci którzy walczyli za wolność, są - po jej zwycięstwie – znienawidzeni prze naród. Michnik wie, że przegrał i wie, że wraz z nim przegrali ci, którzy go krytykowali, ale w dużym stopniu aprobowali projekt demokracji liberalnej.
Pod koniec sierpnia byłem z moja żona na krótkim urlopie w Sopocie, któregoś dnia tuż przy wyjściu z mola, zobaczyliśmy plakat, który zapraszał na spotkanie A. Michnika i hiszpańskiego pisarza Javier Cercasa, autora książki „Anatomia chwili relacjonującej historię niedanego zamachu stanu, przeprowadzonego 23 lutego 1981 roku przez niedobitki falangistów, przeciwko rodzącej się w Hiszpanii demokracji. Weszliśmy do wypełnionej po brzegi Sali i zaczęliśmy słuchać. Rola A. Michnika ograniczyła się do przedstawienia – krótkiego – hiszpańskiego gościa, który w chwile później swoja elokwencją podbił nasze serca i umysły. Intelektualny uwodziciel zauroczył całą salę – na czele z A. Michnikiem – opowiadając nam jak to w momencie zajęcia przez zbuntowanych żołnierzy Kortez (budynek parlamentu hiszpańskiego) tylko dwóch deputowanych nie usłuchało ich rozkazów, tylko dwóch polityków nie ukryło się pod krzesłami, nie padło ze strachu – przed seriami strzałów - na podłogę, tylko stało wyprostowanych przy swoich fotelach, wśród świszczących kul.
Kim oni byli? Premie Suarez –falangista i Santiago Carrilla przewodniczący Hiszpańskiej Partii Komunistycznej. To oni swoja postawą podczas zamachu uratowali hiszpańska demokrację. To oni zrozumieli, że demokracja liberalna może powstać pod warunkiem, jeżeli zniszczą i unicestwia swoje polityczne zaplecza czyli Falangę i HPK. W imię demokracji liberalnej zniszczyli swoje dotychczasowe życie i partie, którym – przez długie lata - dowodzili. Szczególnie dramatyczne było to w wypadku S. Carrilla, bohatera wojny domowej i podziemia. To oni – kontynuował J. Cercas – ofiarowali Hiszpanom wolność i to oni sa teraz najbardziej przez Hiszpanów znienawidzeni. Bo takie jest prawo historii, narody nienawidzą tych, którzy przynieśli im wolność. Dzisiaj w Polsce powiedział na koniec hiszpański pisarz obserwujemy to samo zjawisko– bohaterowie walki o wolność Wałęsa i Michnik – są przez naród znienawidzeni. Spojrzałem w tym samym momencie na A. Michnika. Poszarzał, i głowa – dosłownie – opadła mu na piersi. Do końca spotkania nic nie powiedział, siedział w fotelu zdruzgotany. Oni wygrali – definitywnie. Więcej oni w ciągu dwóch lat zmienili większość Polsków w skrajnych szowinistów. Klęska Michnika jest totalna. Znajdujemy się znowu w punkcie wyjścia. Jesteśmy kamieniami po których toczy się lawina historii, ale jak powiedział poeta:
Lawina bieg od tego zmienia
po jakich toczy się kamieniach
Co musimy zrobić by ta lawina nie wdeptała nas w ziemie jak bezużyteczne karaluchy?
Piotr Piętak
Inne tematy w dziale Polityka