Piotr Piętak Piotr Piętak
598
BLOG

"Kant" z Lublina

Piotr Piętak Piotr Piętak Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 Palikotowi nie można odmówić inteligencji i umiejętności formułowania myśli w sposób jasny i przekonywujący do jego racji potencjalnego słuchacza czy telewidza. Jego krytyka Kościoła Katolickiego czy roli i miejsca religii w życiu społecznym jest wyjątkowo precyzyjna i podana – ogłupiałemu członkowi społeczeństwa informacyjnego – na tacy w formie ćwiartki wódki i dobrych zakąsek. Wszystko się zgadza – myśli przeciętny Kowalski : Kościół nie powinien wtrąca się do polityki a państwo powinno być świeckie. 

 

Skąd Palikot to wszystko wie, gdzie się tego wszystkiego nauczył ? Janusz Palikot studiował na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, na którym obronił pracę magisterską p.t  - proszę nie zemdleć - „Transcendentalna jedność apercepcji u Kanta”.  Z tytułu pracy magisterskiej  nie będę go na język polski tłumaczył, wynika jednak , że polityk lubelski a teraz już ogólnopolski, zna doskonale (był b. dobrym studentem) filozofię Kanta.

 

Przypomnę, że podstawowe założenia tej filozofii, która ukształtowała politykę europejskich parlamentów, zostały definitywnie sformułowane przez Kanta w ‘’Krytyce czystego rozumu’’. Niemiecki filozof dokonał w niej oddzielenia wiary od wiedzy. Wiara jest dla niego czymś subiektywnym nie mającym nic wspólnego z racjonalnym poznaniem. Wiara i rozum są wg.  niego nie do pogodzenia. To przekonanie jest kamieniem węgielnym liberalnego światopoglądu, którego przedstawiciele – zgodnie z logiką kantowskiej filozofii – twierdzą, że wiara jest czymś osobistym niekomunikowalnym i dlatego odnosi się ona tylko do sfery prywatnej i nie powinna odgrywać żadnej roli w polityce.

 

Polityka podlega prawom rozumu : wiara sferze ponadnaturalnej i jest ona aktem irracjonalnym. Dlatego nie ma na nią miejsca w sferze publicznej, dlatego państwo musi być świeckie, a chrześcijaństwo i wiara są przekonaniami prywatnymi. Obrzędami – jak picie piwa – stwierdza z uśmiechem Palikot. Wpływ religii chrześcijańskiej na funkcjonowanie społeczeństw zachodniej cywilizacji jest w tej chwili tak minimalny, że możemy – bez wielkiej przesady – stwierdzić, że państwa wchodzące w skład UE żyją w epoce postchrześcijańskiej w której prawa regulujące stosunki międzyludzkie przypominają obyczaje pogańskie,  z drugiej zaś strony społeczeństwa w krajach postkomunistycznych są nadal ‘’zanurzone’’ w świecie chrześcijańskim.

 

Filozoficzną i polityczną misją Palikota jest „wyrwać” Polskę z objęć wiary katolickiej i upodobnić ją do krajów Europy zachodniej. Ten proces można nazwać dekatolicyzacją Polski. Nastąpi on – moim zdaniem – dość szybko, ponieważ polski kler jest pod przemożnym wpływem intelektualnym myśli niemieckiej, która wywodzi się prawie w całości z Kanta. To właśnie pod wpływem Kanta niemieccy badacze Pisma Świętego twierdzą od 100 lat – a polscy księża powtarzają za nimi te brednie - , że Ewangelie były pisane w kilkadziesiąt lat po śmierci Chrystusa z czego wynika, że nie są zapisem jego czynów lecz zapisem zniekształconych przez czas wspomnień o tychże czynach (np. cudach).

 

W ten sposób kantowski dogmat : „Musiałem obalić wiedze by zrobić miejsce dla wiary” harmonijnie uzupełniał rewelacje niemieckich badaczy Pisma Świętego, którzy uważali że Ewangelie nie przedstawiają faktów lecz wyobrażenie o nich gmin chrześcijańskich z końca I wieku naszej ery. Ewangelie były pozorem faktów a nie ich wiernym opisem. Ewangelie kształtowały rzeczywistość zgodnie z marzeniami wyznawców Chrystusa. Były literacką fikcją. Kłamały. Święty Jan, Mateusz, Marek, Łukasz nie byli świadkami życia Jezusa, lecz bajkopisarzami. Twórcami pięknej legendy.

 

Kim –  w świetle tych twierdzeń - jesteśmy w takim razie my chrześcijanie, którzy wierzą w zmartwychwstanie Chrystusa, którzy nie maja wątpliwości, ze Ewangelie relacjonują prawdziwe zdarzenia ? Na to pytanie najszczerzej odpowiedział Rudolf Bultman wybitny protestancki teolog, otóż wg. niego chrześcijanie poddający w wątpliwość wnioski jakie z odkryć naukowych i szerzej rozwoju nauki wyciągają egzegeci są „anomalią”. Prędzej czy później – taką przynajmniej nadzieje ma niemiecki filozof – anomalie zostaną z życia społecznego wyeliminowane. Palikot myśli dokładnie tak samo, powtórzmy, to jest jego misja polityczna : unicestwić intelektualnie i moralnie katolicyzm w Polsce.

 

Przeciwnik czyli kler jest już na łopatkach, ponieważ powtarza „rewelacje ” niemieckich biblistów bez zająknięcia – ba więcej ; jeżeli ktoś twierdzi to samo co św. Augustyn czy św. Ireneusz, a mianowicie, że Ewangelie powstały w kilka lat po śmierci Jezusa to jest oskarżany o „szerzenie zachodnich nowinek”. Mówiąc prawdę – wg. biblistów polskich – kłamiemy lub jesteśmy – co wychodzi na jedno – pod wpływem ohydnej zachodniej kultury. Z takim przeciwnikiem Palikot będzie wygrywał bitwę za bitwą.

 

Zapytajmy : czy rzeczywiście wiara i wiedza musza się – jak sądził Kant – wzajemnie wykluczać ? W ciągu trzech wieków rozwoju, nauka zmieniła oblicze świata ale  i zmieniła się sama. Przez cały wiek XIX, każda sprzeczność miedzy Pismem Świętym i danymi naukowymi interpretowana była przez racjonalistów jako dowód omylności Biblii. Kiedy w 1927 roku sformułowano teorie „Wielkiego Wybuchu” potwierdzającego - przynajmniej w części, ponieważ badania trwają nadal - wizje powstania Wszechświata  „ex nihilo” zawartą w Biblii, a późniejsze odkrycia ta hipotezę potwierdziły, to czy fakt ten nie uprawnia nas do  powtórnego rozpatrzenia niektórych założeń filozofii Kanta , którego kosmologia jest sprzeczna zarówno z  teoria „Wielkiego Wybuchu” jak i obrazem  powstania Wrzechświata zawartym w Piśmie Świętym?

 

Czy dzisiaj w XXI wieku nie jest możliwe by wiara znów –wspierała  się na wiedzy a nie była jej zaprzeczeniem ? Czy nie jest w niej zawarte coś co podlega racjonalnemu poznaniu ? Jeżeli dojdziemy do wniosku, ze wiara nie wyklucza wiedzy lecz ją n.p uzupełnia inspiruje to fundament liberalnego światopoglądu zmienia się w gruzy. Powtórzmy raz jeszcze : wiara w.g liberałów  jest czymś irracjonalnym subiektywnym osobistym niekomunikowalnym i dlatego odnosi się ona tylko do sfery prywatnej i nie powinna odgrywać żadnej roli w polityce i życiu społecznym. Funkcjonowanie liberalnej cywilizacji – i posła Palikota - oparte jest na założeniu, że osobą religijną można być tylko we wnętrzu własnego sumienia. Założenie to jest niepodważalne jeżeli zgadzamy się jednocześnie z twierdzeniem, że wiara w Boga jest aktem irracjonalnym nie mającym nic wspólnego z racjonalną analizą rzeczywistości. Stąd wniosek, że zasady moralne chrześcijaństwa („wartości chrześcijańskie”) mogą być wprowadzane w życie społeczne i polityczne tylko wtedy gdy kantowski dogmat : „Musiałem obalić wiedze by zrobić miejsce dla wiary” zostanie sam obalony.

 

Jak ? Jest godne uwagi, że im więcej wiadomo o czasach Jezusa, tym bardziej, a nie mniej, wiarygodne stają się Ewangelie. Przez długie lata bibliści uważali, że zwrot używany przez Jezusa (Łk 18,11 -''Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił : Boże dziękuje Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak ten celnik'') jest niewiarygodny, bo Zydzi takich takich wyrażeń nie używali. Okazało się, że zwrot ten występuje 14 razy w rękopisach Qumrańskich. Badacze Pisma uważali także, że opowiadanie o posiłku u Lewiego, którego Jezus spotkał w komorze celnej, jest także niewiarygodne, bo wynikało zeń, że istniała granica między Kafarnum i Betsaidą. Dzisiaj wiemy, że granica taka rzeczywiście istniała, lecz została zniesiona w kilka lat po ukrzyżowaniu Jezusa. Przykłady można mnożyć.

 

Co więcej bibliści francuscy i angielscy obalili dogmaty biblistów niemieckich i udowodnili, że Ewangelie były pisane w trakcie życia lub tuż po śmierci Jezusa, a z tego wynika, że nie były one bajkami, wspomnieniami tylko wiernymi reportażami z jego  ziemskiej wędrówki. Bibliści polscy opracowujący wydawanie Pisma Świętego o tych odkryciach nie chcą wogle słyszeć. Zdani na łaskę i niełaskę niemieckiej myśli filozoficznej i egzegetycznej w gruncie rzeczy potwierdzają co najmniej przez przemilczenie, że Ewangelie to bajki. Jak w takim razie Kościół Katolicki w Polsce chce intelektualnie zwalczać wpływy posła Palikota, jeżeli w praktyce przynajmniej po części potwierdza jego diagnozę ?

 

Jeżeli Kościół Katolicki w Polsce chce podjąć intelektualną walkę Palikotem to musi brać pod uwagę wysiłek intelektualny biblistów i filozofów francuskich i angielskich, a nie tylko spadkobierców filozofii Kanta, u których polscy księża pobierali nauki. Dla C.Tresmontanta francuskiego filozofa Biblia jest przede wszystkim boskim komunikatem – prawdą objawioną za pośrednictwem proroków  narodowi żydowskiemu  . Piękno, pisze Tresmontant, tak , ale nigdy kosztem Prawdy Słowa Bożego. Ewangelie są w.g niego reportażami i to autentycznymi, spisanymi w języku hebrajskim, tuż po jego śmierci, przez jego uczniów i słuchaczu.

 

Te twierdzenia wywołały skandal wśród biblistów wśród których od ponad wieku panuje powszechne przekonanie – zwane w nauce paradygmatem - , że Ewangelie spisane były w języku greckim i to w wiele dziesiątków lat po ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa. Tej opinii przeciwstawia się nie tylko C. Tresmontant, ale także inni wybitni bibliści tacy jak ksiadz Jean Carmignac,  , ksiądz Francois le QUERE, autor znakomitej ksiązki o Ewangelii św. Jana czy Jacquline Genot- Bismuth autorka przełomowego dzieła o kulturze żydowskiej p.t „Człowiek nazwany zbawieniem”, i wielu innych.

 

W tym momencie zasadne jest postawic pytanie o sposób redagowania Ewangelii.  C. Tresmontant dowodzi w licznych książkach, że Ewangelie były redagowane nie przez jedną lecz trzy osoby : świadka wypowiedzi czynów i słów Jezusa Chrystusa, tłamacza na grecki i skrybę. Świadek , towarzysz Jezusa, mówił po hebrajsku to co słyszał i widział, tłumaczowi a ten  dyktował po grecku tekst skrybie. Taka była – w tym czasie – metoda redagowania tekstów sakralnych w języku hebrajskim wśród narodu żydowskiego. W jaki sposób francuski filozof i teolog doszedł do takich wniosków ?

 

Claude Tresmontant najpierw porównał grecką wersję Starego Testamentu (tzw. Septuagintę) z jej hebrajskim oryginałem i doszedł do wniosku, że żydowscy tłumacze i redaktorzy nie tyle dbali o piękno przekładu, co chcieli jak najdokładniej przekazać myśl proroków. Dlatego w Septuagincie aż roi się od hebrajskich kalk językowych, dla czytelnika klasycznej greki brzmiących chropawo. To samo, uważa, działo się z przekładem Ewangelii, czego liczne przykłady dał w swojej książce : „Chrystus Żydowski ” oraz w nowych tłumaczeniach czterech Ewangeli. Redaktorzy  Ewangelii w języku greckim używali – twierdzi Tresmontant-   hebrajskich metod, technik, formuł i słów . Nierzadko - zauważa - daleka od greckiego ideału jest sama struktura zdania.

 

Innymi słowy Tresmontant – ale także Jacquline Genot- Bismuth – udowodnił,  że Ewangelie były pisane w języku hebrajskim. Dlatego jego „nowa egzegeza” polega najpierw na tłumaczeniu z greckiego na hebrajski Ewangelii a następnie tłumaczenie jej na francuski. Ta metoda została okrzyknięta przez  pismo jezuitów Etudes mianem ; „delirium egzegetycznym”.  Tresmontant twierdzi w wywiadzie z Guy Sormanem, że traktowany jest jako „integrysta” , ponieważ uważa, że Ewangelie są autentycznym zapisem życia Jezusa czyli, ze przedstawiają nam prawdę. Jednak odkrycie, że Ewangelie były spisywane najpierw w języku hebrajskim, wprawdzie szokujące biblistów, nie jest największym odkryciem (lub naukowym skandalem) francuskiego teologa ; otóż twierdzi on w swoich studiach porównawczo-lingwistycznych, że Ewangelie nie zostały zredagowane w kilkadziesiąt lat po śmierci Jezusa Chrystusa, lecz były  spisywane tuż po jego Ukrzyżowaniu, a to oznacza, zanegowanie  wyników prawie całej biblistyki, która pracowicie od wieków udawadniała, że  Ewangelie powstały na podstawie  ustnych przekazów pod koniec I wieku naszej ery.

 

W dodatku – a to już był naprawdę skandal – C.Tresmontant uważa, że kolejność ich powstania była zupełnie inna od tej którą wyznaczała od  dwóch wieków liberalna biblistyka. Jak wiemy w.g XIX i XX wiecznych egzegetów, najpierw powstała Ewangelia  św. Marka, później Łukasza, jeszcze później Mateusza a na przełomie I i II wieku naszej ery zredagowana została Ewangelia św. Jana. Tresmotant próbuje udowodnić, że pierwsza została zredagowana Ewangelia św. Mateusza i to już w 4 lata po śmierci Jezusa Chrystusa, a nieco później Ewangelia św. Jana.

 

Czy ma racje, jakie argumenty przemawiają za względnie wczesnym powstaniem Ewangelii ? Czy rzeczywiście zostały one zredagowane na podstawie relacji spisanych w języku hebrajskim ? Jakie konsekwencje dla współczesnego chrześcijaństwa mogą mieć odkrycia francuskich biblistów ? Czy my – lekko zawstydzeni wierzący katolicy - , możemy jeszcze uwierzyć  że cuda Jezusa Chrystusa i jego Zmartwychwstanie, były opisane przez naocznych świadków ?

 

Tak – w świetle nauki – Ewangelie przedstawiają prawdę i jeżeli bibliści polscy zaczną na serio tłumaczyć Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, jeżeli przedstawią nam osiągnięcia nie tylko nauki niemieckiej ale także francuskiej i angielskiej, to wtedy będzie miał argumenty przeciwko Kantowi, Palikotowi i liberałom.Czy Kościół Katolicki jest w stanie podjąć wyzwanie intelektualne współczesności ?

 

Piotr Piętak  redaktor portalu mediologia.pl  Zapraszam na Darmowy Kurs Linuxa  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Technologie