Życie polityczne III Rzeczpospolitej przypomina – z każdym dniem coraz bardziej – PRL –owską historię i dlatego aby cośkolwiek zrozumieć z taktyki politycznej Tuska trzeba powtórnie przestudiować metody sprawowania władzy towarzysza „Wiesława” czyli Władysława Gomułki, który do władzy w 1956 r. doszedł przy wsparciu i pomocy tzw. młodych sekretarzy (Matwin, Morawski itd. – kto o nich jeszcze pamięta ?) i natychmiast po usadowieniu się w siodle I sekretarza KC PZPR tow. „Wiesłąw” przystąpił do wykańczania swoich przyjaciół i popleczników. Morawski, Matwin, Staszewski zostali błyskawicznie wyeliminowani z władz PZPR.
Nauka płynie z tego jasna i prosta : jeżeli pomagasz n.p Tuskowi czy Kaczyńskiemu zdobyć władzę w partii a nie daj Bboże w państwie to musisz wiedzieć, że będziesz pierwszą ofiarą po zdobyciu tejże przez twego protektora. Jest to prawo zweryfikowane empirycznie, można je nazwać spiżowym prawem polityki polskiej. Dorn pomógł J. Kaczyńskiemu zdobyć władze i został przez tegoż ostatniego wykończony. Schetyna pomógł Tuskowi w zdobyciu władzy i także zostanie wykończony.
I słusznie – prawo naukowe to nie żarty. Przypomnijmy sobie jak to „swawolny Grzesio” czyli Schetyna służył swemu przyszłemu władcy. Jak pamiętamy na jesieni 2007 roku z ust przywódców Platformy Obywatelskiej nie schodziło słowo „miłość” i zapewnienia, że jeżeli oni dojdą do władzy to skończą z praktykami PiS-u, z oskarżeniami pod adresem przeciwników politycznych, z konferencjami a la Ziobro, z władza „znienawidzonych kaczorów”. Donald Tusk - przeciwieństwie do kampanii z 2005 r. – nie wspomniał ani jednym słowem o reformie państwa, ten temat nie istniał , ba więcej samo słowo „reforma”, stało się podejrzane.
Po co reformować tak wspaniale funkcjonujące państwo zapewniali przedstawiciele elity III Rzeczpospolitej, której PO zostało w ciągu dwóch lat rządów PiS-u podporządkowane intelektualnie. G.Schetyna w tamtym czasie był bladym odbiciem Donalda, ale wypełniał wiernie jego wskazówki. Tego ućiąć, tamtego wyrzucić i cały czas mówić o miłości. W tamtych czasach miłość zastąpiła politykę, nie schodziło ono z ust Tuska i Schetyna : byli jak para zakochanych. Miłość zastąpiła politykę. W ten sposób fundament demokracji jakim są wybory zmieniono w konkurs piękności. W randkę zakochanych.
Polki (a także ich niezaradni towarzysze życia) zmęczone bezustannymi awanturami, widokiem przywódców fundujących im „permanentna rewolucje” a la Lew Trocki, nagraniami, przesłuchaniami i Bóg wie czym jeszcze odrzuciły politykę, zapominając , ze Polska to nie Francja, a Bałtyk to nie morze Środziemne. Antypolitykę symbolizowali sympatyczni chłopcy z Gdańska. Byli przystojni świetnie ubrani, jakby zeszli z okładek miesięczników mody, mówili płynna całkowicie wypraną z wszelkiej treści polszczyzną. Na tle topornych, zagniewanych, z wiecznie zaćiśniętymi ustami polityków PiS-u, prezentowali się jak oaza spokoju.
Donald Tusk i jego „drużyna” , której przewodził „swawolny Grzesio” uosabiali mieszczańską przećiętność będąca od dwóch wieków kamieniem węgielnym demokracji i liberalizmu. Guy Sorman francuski pisarz zwrócił uwagę u zarania III Rzeczpospolitej, że „narody Europy Centralnej pragneły żyć z dala od polityki, która w poprzednim systemie zajmowała całość życia społecznego /…/ Ta banalizacja polityki jest prawdziwą naturą demokracji”.
Aby jednak osiągnąć – wymarzony przez większość społeczeństwa polskiego – stan politycznej nirwany, w którym polityka kojarzy się z piosenką o miłości, drużyną „Tuska”, musiała zniszczyć (oczywiście z uśmiechem na ustach i kwiatami w dłoniach) tego, który głównie przyczynił się do „sondażowej potęgi” Platformy Obywatelskiej i który w świadomości naszych obywateli był jednocześnie symbolem tejże partii i gwarantem, że epoka Rywinlandu już nigdy nie wróci . Przypomnijmy (bo ktoś może pomyśleć, ze przesadzam) . Rok 2003 studio telewizyjne, zaraz zacznie się „Forum” – program publicystyczny prezentujący w TVP stanowiska partii politycznych. Jan Rokita – bo o niego chodzi – siedzi już na swoim miejscu. Obok niego siada lider LPR Roman Giertych i pyta uprzejmie „Co słychać w Rokicie ? ”. „Cooo ?” poseł PO podskakuje ze zdziwienia na krześle – „o przepraszam za przejęzyczenia, co słychać w Platformie ?” poprawia się Giertych.
Tusk, w miarę narastającego konfliktu między obozem rządzącym a elitą III Rzeczpospolitej, rozumiał coraz bardziej, że Platforma by wygrać wybory nie może się kojarzyć się tak niebezpiecznymi słowami jak „ reforma państwa”, o której bez przerwy mówił Rokita i dlatego jego głównym celem było najpierw zmarginalizowanie „premiera z Krakowa”, co właśnie skutecznie wykonał „człowiek od mokrej roboty w PO” G. Schetyna, a następnie jego wyeliminowanie. Po usunięciu z gry Rokity Platforma Obywatelska – zgodnie z planem obrońców III Rzeczpospolitej– przepoczwarzyła się ostatecznie i nieodwołalnie w ideał postmodernistycznej partii w której ten kto piśnie słowo o reformach popełnia śmiertelny grzech.
PO zmieniło się w Ant-PiS. Innymi słowy Tusk musiał zniszczyć PO by „PO” wygrało wybory. „PO” - jak każda władza restaurująca dawne porządki - dokonuje w wyrafinowany formalnie sposób destrukcji instytucji politycznych, ustroju, języka, które – zgodnie z trafną metaforą Marksa - stają się , chociaż wydawało sie to niemożliwe, karykaturami ich odpowiedników z III Rzeczpospolitej. Palikot jest karykaturą Michnika, Niesiołowski Mazowieckiego.
‘’PO’’ niszczy politykę, bowiem zniechęcenie polaków do politykowania ,jej ośmieszenie, jest podstawowym warunkiem przywrócenia nieograniczonej władzy oligarchii postkomunistycznej w Polsce. Do tego przepoczwarzenia się PO w „PO” Tusk potrzebował kogoś wiernego, bezwzględnego i kulturowo niezwykle prymitywnego, tym kimś był Grzegorz Schetyna. Murzyn zrobił swoje – murzyn może odejść.
Jednak D. Tusk nie jest wierną kopią tow. „Wiesława”, który wykańczał Matwina czy Morawskiego po cichu i w białych rękawiczkach, przywódca PO silny wsparciem zsowietyzowanego elektoratu i zsowietyzowanych kompletnie elit Polski, przypomina raczej Lwa Trockiego, który tym się różnił od innych bolszewików, że pisał prawdę o ustroju bolszewickim. Nie ukrywał bynajmniej w swoich pracach, że w Rosji opanowanej przez bolszewików zastosuje się pracę przymusową na masową skalę a w walce politycznej stosować się będzie przemoc i tortury. Szczery chłopak jednym słowem. Tusk także nie ukrywa swoich zamiarów wobec Schetyny. Więcej zapowiedział, że go wykończy i to w dodatku zapowiedział to na specjalnej konferencji prasowej. Powoli, powoli staje się jego zwolennikiem. Ze strachu rzecz jasna.
Piotr Piętak redaktor portalu mediologia.pl Zapraszam na Darmowy Kurs Linuxa
Inne tematy w dziale Polityka