Piotr Piętak Piotr Piętak
227
BLOG

Uśmiercenie śmierci

Piotr Piętak Piotr Piętak Polityka Obserwuj notkę 0

 Palikot tryumfuje. Wygrał ponieważ rozpropagował go tygodnik „Nie” , bez manifestacyjnego wsparcia dla jego kandydatury  Urbana, Ruch Poparcia Palikota wogle by nie zaistniał na politycznej scenie. Taka jest diagnoza publicystów prawicowych. Jest to diagnoza błędna. Każdy kto obserwował karierę Palikota od momentu tragedii smoleńskiej, zdaje sobie sprawę, że jego sukcesy związane są z głęboka cywilizacyjna mutacja , która zachodzi w społeczeństwie polskim od 20 lat. 

 

Palikot jest znakiem czasu. Za jego plecami czekają już tysiace „palikotów” czyli przedstawicieli pokolenia wychowanego w „społeczeństwie komunikacyjnym” którego głównym narzędziem jest Internet (własnie mija 20 lat od jego masowego upowszechnienia). Na poczatku lat 90-tych XX wieku panowała opinia, że za pomoca srodków technicznych komunikacji można będzie przekazywać wartości kulturowe, co okazało się kompletną utopią i za ten naiwny optymizm przyjdzie nam drogo zapłaćić. Narzędzia techniczne coraz perfekcyjniej dokonują podboju przestrzeni,  uśmiercając jednoczesnie czas historyczny. Pokolenie internetu jest pokoleniem bez pamięci.

 

 

W pamiętnej konfrontacji pod pałacem prezydenckim staneły naprzeciwko siebie ludzie „czasu i pamięci” i dzieci „przestrzeni”. To było pierwsze starcia. Teraz będziemy obserwować i uczestniczyć w następnych starciach i bitwach dwóch cywilizacji. Ten opis  grzeszy być może przesadą ale jest faktem, że specjalisci od mediów twierdzą jednoznacznie, że kondycja człowieka „sieci” zmienia się radykalnie nie tylko zresztą za sprawą elektronicznych mediów ale także trybu życia który skazuje jednostkę na wieczny nomadyzm. Żyje ona w kolejkach podmiejskich, autobusach, metrach i niezależnie czy jedzie czy czeka aż wsiądzie do jakiegoś pojazdu, nie ma stałego miejsca, jest – by użyć pojęcia upowszechnionego przez Simone Weil – coraz bardziej wykorzeniona przez nadmiar wirujacych wokół niej obrazów i wieczny ruch w jakim się znajduje  doprowadza ją do utraty jakichkolwiek punktówi  odniesienia nie tylko do przeszłości ale także do swego otoczenia.

 

 

Jest wirtualno-elektroniczna dezorientacją. Mysle ,że najlepiej scharakteryzował dzieci Internetu polski poeta Adam Ważyk, który pół wieku temu napisał : „jestem próżnią przez którą przebiegają fale”. Dzieci internetu są próżniami przez które przebiegają fale i żyja w świecie opanowanym coraz bardziej przez ekrany, które pełnią rolę „policji pamięci” i których dykatura nad umysłami jest porówynywalna tylko z porażajacą wizją Orwella.

 

 

Dla mojego syna ekran jest głównym elementem życia, gdy ja bawiłem się misiem on stukał w klawiature gameboya, i z zapałem przygotowywał się do życia w którym prawie wszystkie,  relacje miedzy ludźmi  są stosunkami między monitorami. Ja patrze na komputer, on stwierdza, że komputer patrzy na niego. Innym słowy dla dzisiejszej młodzieży i dzieci Internet jest oczywistością . Jednak dla ich rodziców, jest on wynalazkiem produktem ludzkiej kultury i nauki, tym bardziej czymś niezwykłym, ze jego ekran –w przeciwieństwie do telewizji – prowadzi z nami dialog i wymaga od nas nie tylko umiejętności technicznych ale także (tylko niestety pozornie) wyobraźni.

 

 

W XXI wieku żyją obok siebie z jednej strony pokolenie    – autor artykułu  do niego należy - , które gdzieś w połowie szkoły podstawowej zobaczyło po raz pierwszy na oczy telewizje (i każdy z nas zapamiętał ten moment na całe życie) z drugiej zaś pokolenie, które od kołyski poddane jest ostrej tresurze polegającej na ciągłym używaniu klawiatury i monitora gameboya, playstation czy nintendo co jest okresem przygotowawczym do współczesnych „postrzyżyn” czyli zakupu komputera i podłaczenia go do Internetu.. Dzieci Internetu żyją w czasach dyktatury ekranu, który wyposażony w tysiące niewidzialnych informatycznych programów napisanych  z ciągu miliardów zer i jedynek, zaprogramowuje ich gusta ekonomiczne, seksualne, polityczne. Są jego niewolnikami.

 

 

Starcie pod Pałacem Prezydenckim  mogło być rozpatrywane jako pierwsza potyczka między społeczeństwem „ekranu” i społeczeństwem „druku” i „książki”. Dla posła Palikota i dzieci internetu jest oczywistością, że władze polityczne nie panują nad biegiem rzeczy, że cały ich wysiłek polega na ukrywaniu przed społeczeństwem tego prostego faktu, że rząd nie rządzi i że władza nie ma już władzy. Dla nich coś takiego jak pamięć po prostu nie istnieje, żyja w świecie „tyranii chwili”, absolutnie przekonani, że sa awangarda dziejów. Sa jednak tylko objawem wspólczesnego barbarzyństwa, których członkowie nie umieja już czytać ani pisać, ponieważ dzieki  internetowej encyklopedii Wikipedii i dwóm funkcjom  „wytnij” i „wklej” wiedzą i umieją wszystko.

 

 

Wiec wycinają i wklejają zmieniając się powoli w bezrefleksyjne automaty. Jeżeli nie zaczniemy poważnie dyskutować o internecie o jego kulturze której efekty zobaczyliśmy po raz pierwszy pod Pałacem Prezydenckim , jeżeli nadal będziemy żyli w micie społeczeństwa komunikacyjnego to fenomen dzieci internetu będzie stale mylony z posłem Palikotem. Ruch Poparcia Palikota to efekt kultury Internetu wymieszanej z ideologią libertyńską propagowaną przez specjalistów wychowanych w ubeckich kazamatach.

 

 

Na zachodzie o negatywnych skutkach internetu pisze się już od dawna, u nas kążdy kto ośmieli się skrytykować kulturowe skutki  „światowej sieci” jest „etykietkowany” jako wróg postępu. Tymczasem to własnie brak dyskusji o spustoszeniu jakie w kulturze dokonuje Internet jest dowodem na nasze zapóźnienie cywilizacyjne. W starciu pod Pałacem Prezydenckim miedzy „dziecmi internetu” i pokoleniem „druku” obie strony oskarżając się nawzajem dowiodły, ze zupełnie nie rozumieją współczesnego świata.

 

 

Przede wszystkim, zapominają, że cywilizacja elektroniczna – a powtórzmy to raz jeszcze internet jest jej symbolem i fundamentem funkcjonowania – dematerializuje śmierć, której współcześni ludzie nie poświecają wogle uwagi, ba nie mówi się już o „śmierci”, lecz o „końcu życia”. Jesteśmy świadkami – pisze o tym R.Debry w „Wprowadzeniu do mediologii” dematerializacji  zwłok czyli natychmiastowego usuwania tego co ulega degradacji biologicznej oraz derytualizacji wydarzenia czyli zacierania oznak żałoby, przygotowań, czuwania i towarzyszacej temu liturgii. Uczestnicy społeczeństwa komunikacyjnego rzadziej odwiedzają cmentarze, dekoracja pogrzebu jest banalna i coraz szybsza, często dokonuje się kremacji zwłok. Kremacja zrównuje wszystkich zmarłych, zwłoki staja się zwykłymi resztkami, którymi trzeba się zająć. Cywilizacja elektroniczna jest uśmierceniem śmierci. Smierć nie jest już przejściem tylko chwilą, o której zapomina się natychmiast.

 

 

W takiej cywilizacji – a to jej dzieci demonstrowały pod Pałacem Prezydenckim – pomniki są czymś zbytecznym. Czym bowiem sa pomniki ? Po co je stawiano ? Otóż etymologia tego słowa (od monumentu) wskazuje, ze ich funcja polega na skłanianiu danej społeczności do wspomnień, a także może ostrzegać kogoś przed zrobieniem (lub nie zrobieniem), czegoś lub przepowiadać lub zapowiadać zrobienie czegoś w przyszłości. Jak pieknie pisał Wiktor Hugo : „architektura była główna kronika ludzkości , każda idea nieco bardziej złożona, która się na świecie pojawiła wyrażała się w budowli, miała swój pomnik.”. Cywilizacja elektroniczna zabijając śmierć, zlikwidowała potrzebę budowania pomników.

 

 

Dla dzieci Internetu, dla ludzi Palikota pomnik jest czymś zbytecznym. Dla nich „wczoraj” i „jutro” nie istnieją. Liczy się tylko „dzisiaj”, „teraz”, „w tej chwili”. Dla nich tragedia smoleńska się nie wydarzyła, ponieważ słowo „tragedia”, „śmierć”  „pamięć” w ich świecie nie istnieje. Początek wojny cywilizacyjnej w Polsce jest faktem a jej fala będzie nieuchronnie wzbierała. Zacznijmy studiować przebieg rewolucji angielskiej w XVII wieku, być może, poznając jej dzieje zrozumiemy lepiej co nas w najbliższej przyszłości czeka.

 

Piotr Piętak    redaktor portalu mediologia.pl  Zapraszam na Darmowy Kurs Linux 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka