Trzy lata temu napisałem w artykule opublikowanym w dzienniku „Rzeczpospolita”, że J. Kaczyński wierzył w istnienie „układu” tak jak Stalin wierzył w to, że w miarę budowy socjalizmu walka klasowa się zaostrza. Wierzył tym bardziej, ze walka z „układem” legitymizowała w oczach wyborców zawarcie przez PiS koalicji z Samoobroną. Więc walczył z „układem” jak Don Kichot z wiatrakami. Była to groteska połączona z tragifarsą.
Do wykrycia „układu” zaangażował ludzi z „układ” (Kaczmarek, Kornatowski), by następnie odkryć, ze to właśnie oni stanowią jądro „układu”. Jarosław Kaczyński, powiedział w jakimś wywiadzie, ze popełnił błąd mianując J. Kaczmarka min. MSWiA. To nie był błąd to była używam poetyki prezesa PiS-u – nie tyle zbrodnia politycznalecz polityczne samobójstwo.
Dzisiaj na dwa miesiące przed wyborami prezes PiS używając powtórnie rewolucyjnej frazeologii i mówiąc o tym, że jak on dojdzie do władzy to odda pod sąd premiera Tuska i innych ministrów aktualnego rządu, popełnia polityczne harakiri, bowiem tego typu zapowiedzi odstraszają skutecznie tych wszystkich, którzy już nic chcą głosować na PO i oczekują od J. Kaczyńskiego trochę normalności.
Zamiast normalności prezes PiS zapowiada wyrównanie rachunków. Jak w mafii. Pisze to zgadzając się z wieloma elementami krytyki adresowanej przez działaczy PiS pod adresem rządu premiera Tuska. Zgadzam się, że przez cztery lata rządów koalicji PO-PSL państwo polskie zostało prawie całkowicie zdezintegrowane i w gruncie rzeczy cofnięte do epoki przedrywinowskiej.
Zgadzając się jednak z tymi – niezbyt oryginalnymi – opiniami, mam prawo od największej partii opozycyjnej oczekiwać programu a nie sloganów i zapowiedzi rozrachunków a la „ojciec chrzestny”
Piotr Piętak redaktor portalu mediologia.pl
Zapraszam na Darmowy Kurs Linux
Zobacz również:
- TVN laboratorium wyborczej manipulacji
Inne tematy w dziale Polityka