Piotr Piętak Piotr Piętak
590
BLOG

Błazny na tronie - część II

Piotr Piętak Piotr Piętak Polityka Obserwuj notkę 2

 Kto pisze prawdę : Kołakowski był stalinistą, Mazowiecki był stalinistą, Geremek był stalinistą i kto zastanawia się jak ten fakt wpłynął na ich twórczość, system wartości, wizje polityczne itd. ten automatycznie jest dla czytelników ‘’Gazety Wyborczej’’, zwyrodnialcem moralnym, zawistnym ,małym człowieczkiem itd. Kto przypomina, że w latach stalinowskich L. Kołakowski wykładał marksizm-leninizm w Wyższej Szkole Partyjnej i jego słuchacze stawali się prokuratorami i oficerami SB czyli oprawcami narodu polskiego, ten wg. dzisiejszej elity polityczno-kulturalnej jest na wieki wyklęty i potępiony.

 

A przecież – z punktu widzenia naszej wiedzy o komunizmie – prawomocne jest twierdzenie, że tacy ludzie jak Kołakowski, J. Andrzejewski, prof. J. Kott czy A. Ważyk byli awangardą aparatu przemocy którego głównym zadaniem było zniewolenie narodu polskiego. To właśnie elita kulturalna Polski (rzecz jasna nie cała) zmieniając język polski na sowiecką nowo-mowę miała doprowadzić do wykorzenienia polskości na terenie między Odrą i Bugiem, do zmienienia narodu polskiego w naród sowiecki.

 

Zapomnieliśmy już, że zbrodnia komunizmu nie polegała tylko na mordowaniu ludzi ale także na mordowaniu języków. Sądzimy zbrodniarzy stalinowskich, którzy mordowali ludzi, dlaczego nie sądzimy tych, którzy mordowali to co jest podstawą człowieczeństwa czyli język ? Dlaczego nie sądzimy tych, których artykuły, pisma eseje i poematy usprawiedliwiały ubeckie tortury i morderstwa ?

 

Postawię kropkę nad i : nigdy nie dokonamy dekomunizacji Polski jeżeli będziemy nadal twierdzili, że byli staliniści odkupili winy swoją twórczością i działalnością po 1956 r., trzeba o esejach Kołakowskiego – generała na froncie ideologicznym w latach 1948-1955 – pisać i dyskutować, ponieważ znaczna część jego twórczość po 1956 r. próbuje w zamaskowany sposób usprawiedliwić swoje zaangażowanie w budowę najokrutniejszego systemu politycznego jakie wymyśliła ludzkość. Kołakowski, Ważyk, Andrzejewski, Kott byli – jak ich określał Stalin formułą godną Tacyta – „inżynierami dusz ludzkich”.

 

Powiedzonko genialnego językoznawcy weszło do skarbnicy ludzkiej mowy, jednak osobiście uważam, że to określenie raczej zamazuje niż przybliża nas do prawdy o intelektualistach zaangażowanych w budowę komunizmu. Byli oni ideologicznymi – wiem, że brzmi to nieładnie – ubekami. Symbioza aparatu przemocy fizycznej i ideologicznej (ideologia to filozofia, literatura, film) w komunizmie – a szczególnie w Polsce – doszła do stanu niemal idealnego. Nikt dzisiaj nie zdaje sobie sprawy do jakiego stopnia elita kulturalna była z jednej strony wyalienowana z życia narodu z drugiej zaś całkowicie podporządkowana aparatowi represji . Można śmiało powiedzieć, że Związek Literatów Polskich był jednym z departamentów Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego.

 

Jan Kott wspominając w książce p.t „Przyczynek do biografii” czasy stalinowskie a w szczególności prezesa Czytelnika majora Borejszę, który rządził wtedy kulturą w Polsce, pisał : „..pokazano mi mężczyznę, lekko zgarbionego, który z głębi Sali przypatrywał się uważnie stołowi prezydialnemu. Był to Różański. Długo nie wiedziałem, że Różańskiego nazywano „kucykiem”, bo w czasie przesłuchań na Rakowieckiej znienacka podchodził do więźnia i kopał ją albo jego boleśnie w kostkę./…/ nie wiedziałem, że Borejsza i Różański są braćmi ; w tym systemie jeszcze wtedy w działaniu bezbłędnym : namiestnik od kultury i namiestnik w aparacie bezpieczeństwa. Ta osmoza i wzajemne przenikanie się administracji kulturą i policją, na wszystkich niemal szczeblach od komitetu Centralnego i Biura Politycznego, było jednym z diabelskich wynalazków stalinizmu i nawet Orwell tylko to przeczuł, ale jeszcze nie do końca, nie do ostatnich konsekwencji ukazał.”.

 

Rzeczywiście rzeczywistość komunizmu, przerastała ludzka wyobraźnie, ale spytajmy o jakich to ostatnich konsekwencjach takiej sytuacji pisał prof. J.Kott ? Otóż te konsekwencje – powtórzmy : osmozy aparatu represji i kultury – były dla Polaków ewidentne, choć ich sformułowanie może szokować : w latach 1946 -1955 dla przeciętnego Polaka nie było różnicy między Kołakowskim i Różańskim (najokrutniejszym ubekiem katującym w wyrafinowany sposób więźniów w kazamatach na Rakowieckiej). Kołakowski był „Różańskim” filozofii i ideologii.

 

Czy to się komuś podoba czy nie tak wtedy o nim mówili przeciętni Polacy. I – co najistotniejsze – mam nadzieje, że Kołakowski sam o sobie, po 1956 r. tak myślał. Sądzę,   bowiem, że dla człowieka, który miał lub odzyskał sumienie a który o Kościele Katolickim czyli instytucji niszczonej w sposób bezwzględny w czasie okupacji hitlerowskiej pisał : „niektórzy biskupi polscy z lokajską służalczością wysługiwali sie hitlerowskim okupantom”, miał świadomość , że te właśnie słowa można porównać z kopaniem leżącego.

 

Sądzę, że Kołakowski miał wyrzuty sumienia i do końca życia ich się nie wyzbył, ponieważ doskonale wiedział, że Różańscy w czasie przesłuchań katując bohaterów hitlerowskiego podziemia jednocześnie cytowali im jego artykuły z czasów stalinowskich. Jak jeden z najwybitniejszych polskich filozofów radził – i czy wogle sobie radził - z tą sytuacją i jak wpłynęło to na jego twórczość ? Tu pozwolę sobie na małą dygresje : wiem, że wszelkie analogie są zawodne jednak dla zrozumienia problemu który ten artykuł próbuje wyjaśnić, nie widzę lepszego sposobu jak porównać go z podobnym przypadkiem z historii kultury ludzkiej.

 

Kołakowski był – przez swoich krytyków i wielbicieli – nazywany, najinteligentniejszym człowiekiem swoich czasów i często jego biografie porównywano z biografią św. Augustyna, który zanim  został chrzęćjaninem był manichejczykiem czyli wyznawcą doktryny która uznawała, że świat i ludzie są w niewoli wszechpotężnego zła.

 

Otóż wielu teologów – problem ten omawia Tischner w artykule p.t „Podglądanie Pana Boga” -  uważa, że teologia św. Augustyna nosi w sobie ślady po manichejskim doświadczeniu. Św. Augustyn twierdził, że człowiek nie potrafi sam z siebie niczego dobrego dokonać, że nie ma w nim nic poza „grzechem i kłamstwem” i że tylko łaska Boska – udzielana nielicznym wybrańcom – może go z grzechu wydobyć. Większość ludzi – nawet należący do Kośćioła, chrześcijanie – nie maja szans na otrzymanie zbawczej łaski, są potępieni nieodwołalnie tajemniczym wyrokiem Boga.

 

Jest to koncepcja skrajnie pesymistyczna – zaciążyło na niej niewątpliwie manichejskie, doświadczenie intelektualne św. Augustyna - , ale do połowy XVI wieku , ta koncepcja była oficjalną doktryną Kościoła Katolickiego. Św. Augustyn nazywany jest najinteligentniejszym człowiekiem wszechczasów, ale jego przykład dowodzi niezbicie, że doświadczenie życiowe jest „inteligentniejsze” od inteligencji. Tak samo jest w przypadku L.Kołakowskiego, pytanie ; jak na jego koncepcje polityczne i filozoficzne wpłynęło niezatarte, wciąż w nim ożywające doświadczenie zła którego był sprawcą w latach 1948 -1956, pozwoli nam uświadomić sobie do jakiego stopnia tkwimy nadal w strukturach myślenia powstałych w okresie stalinizmu i październikowego przesilenia.

 

Piotr Piętak redaktor portalu mediologia.pl

Zapraszam na Darmowy Kurs Linux

 

Zobacz również:

- Szczyt manipulacji

Sun Tzu - teoretyk wojny informacyjnej

- Wybory "Niczego"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka