Ja wiem, że ulubionym zajęciem wielu blogerów jest przypinanie łatek i nie daj Boże, jeśli sie ktoś wyłamie, zrzuci "gębę" bo wtedy jest problem, gdzie taką personę zaliczyć, do której szuflady wrzucić, jak mu dogryźć albo posłodzić. Trudno , teraz ja się wyłamię. Szuflad nie lubię, bo ciasne i ciemne, gęby nie noszę, bo szkodzą na cerę, wolę dobry makeup, a ponad wszystko nie znoszę chamstwa, takiego małego, cichego na codzień, w wykonaniu tych wszystkich , cichych suczych synów i córek, pogardzanych przez szefa, pomiatanych przez ludzi i wyżywających się na kim popadnie. Jednak nie ma gorszej rzeczy, niż chamstwo na świeczniku. Owszem, przywykłam , przywykliśmy jako społeczeństwo do rozmaitych popisów i szewskiego języka naszych przaśnych elit. Ale na litość, występy posła Niesiołowskiego czy posłanki Pawłowicz, o innych, pomniejszych "aktorach" nie wspominając, wymykają się ocenie, niszczą skalę i obyczaje.
Nie wiem tylko, co i o kim gorzej świadczy, czy nasze przyzwyczajenie, pogardliwe "dlaczego mnie to nie dziwi" czy wulgarne, nie licujące z powagą zajmowanego stanowiska i zwykłą kulturą osobistą, wypowiedzi parlamentarzystów czy ministrów? Nie protestujemy , co najwyżej wrzucimy komentarz czy dwa i zapominamy, odpuszczamy walkę z chamstwem w przestrzeni publicznej. Oburzają nas wulgaryzmy w tramwaju czy na bilbordzie, zwracamy uwagę niewychowanej gimbazie , pozwalającej sobie dużo za dużo tu i ówdzie, ale nad chamstwem tych , którzy nas reprezentują przechodzimy do porządku dziennego.
Gdzie się podziała nasza wrażliwość? Skąd ta obojętność, pomijając komentarze i spory w internetach, zywe przez dzień czy dwa, czyli tyle ile żyje przeciętny news? Przecież Niesiołowscy, Pawłowiczowie, Palikotowie i inni, im podobni są z nas , są tacy jak społeczeństwo które ich wybrało, są w każdej wulgarnej odzywce do sąsiada, adwersarza na forum, pani za kasą...Czemu na to pozwalamy? Czyżby elitom wolno było więcej? Na miano elity trzeba sobie zasłużyć. Do dzisiaj niektórych oburza, moim zdaniem słusznie, język Marszałka, a nie widzimy tego samego u naszych, współczesnych parlamentarzystów. Może miejsce naszych elit też jest w kurniku, parafrazując dosadny język Piłsudskiego. O przepraszam, sądząc po ostatnich występach posłanki Pawłowicz na pastwisku, w każdym razie daleko od Sejmu, mimo , że ten na Wiejskiej.
Inne tematy w dziale Polityka