Tak, szwedzka armia ma dopiero 500 lat, choć sama historia Szwecji jest oczywiście o wiele dłuższa. Regularna armia w Szwecji pojawiła się jednak dopiero za panowania Gustawa Wazy, po upadku tzw. Unii Kalmarskiej, a co za tym idzie zakończeniu dominacji duńskiej. Teraz po 500 latach istnienia szwedzka armia musi dopasować się do struktur NATO.
Powstanie szwedzkiej armii byłoby niemożliwe bez pomocy szwedzkiego kościoła, dodajmy, tego luterańskiego, który po odejściu od katolicyzmu został włączony w struktury administracyjne państwa. Istnienie katolickich struktur, mających własne ambicje, często odrębne od ambicji aktualnego władcy, groziło dwuwładzą. Gustaw Waza po prostu upaństwowił struktury kościelne przechodząc na luteranizm i tym samym uwalniając kraj od wpływów Watykanu i równolegle od wpływów duńskich. W ten symboliczny sposób, wraz z koronacją Gustawa Wazy na króla, w roku 1523 zakończyło się w Szwecji średniowiecze.
No ale do rzeczy, co z tą armią? Nowym zadaniem kościoła w Szwecji stało się spisywanie ludności męskiej w podległych parafiach. Wprowadzono rejestr wiejskich chłopców od 15 roku życia nadających się do służby wojskowej. Tak! Od 15 roku życia! Oczywiście rejestrowano też starszych mężczyzn do 40 roku życia tworząc roty po dziesięć osób. Potem podkreślano grubą kreską każdą dziesiątkę i rejestrowano następną. We wsiach, w których ziemię dzierżawili chłopi od szlachty, w rotach rejestrowani 20 ewentualnych żołnierzy. Najstarsza osoba w rocie wraz z radą kościelną podejmowała decyzję, który z wpisanych na listę mężczyzn ma zostać przeznaczony do wojska i przy jego nazwisku wpisywano – knekt. System prowadzenia list ewentualnych poborowych przez parafie był pierwszym etapem reformy wojskowej prowadzonej przez Gustawa Wazę i jego synów. Nosił nazwę „utskrivning” (wypis/pobór).
Za twórcę nowszego systemu organizacji armii uważany jest Karl XI. W latach 1680-1682 mówiąc w wielkim skrócie zmodernizował armię poprzez system przydzielania i rozmieszczania żołnierzy wraz z dowódcami na terenie całej Szwecji i Finlandii, tzw. indelningsverket, który zastąpił ostatecznie utskrivning.
Każdy region – landskap – zawierał z koroną umowę na wystawienie regimentu, który powinien docelowo składać się z 1200 żołnierzy, w dwóch batalionach, z których każdy składał się z 600 żołnierzy podzielonych na cztery kompanie po 150 żołnierzy. Regimenty kawalerii i dragonów składały się z około 1000 żołnierzy w 8 szwadronach. Regiony dzielono nadal na numerowane roty, które utrzymywały co najmniej dwóch żołnierzy, którzy także otrzymywali numery. Początkowo w nowo zdobytej prowincji Skåne rozmieszczano w ten sposób etnicznie szwedzkich żołnierzy, gdyż jeszcze przez długi okres obawiano się miejscowej, przeważnie duńskiej ludności. Potem systemem objęto cały kraj, przy czym fińskiej armii zapewniono pewną autonomię w ramach szwedzkich sił zbrojnych. Otrzymała własne dowództwo oraz inspektorów piechoty i kawalerii. Cały system indelningsverket został z czasem rozbudowany i regulował praktycznie wszystkie kwestie związane z rekrutacją, ćwiczeniami, dyscypliną, zakwaterowaniem, umundurowaniem i finansowaniem armii. Miało to być znacznie tańsze od płatnego zaciągu poza krajem, a także mniej kontrowersyjne społecznie niż utskrivning, gdzie często dochodziło do nadużyć. Poza tym żołnierze pozostawali na miejscu (det ständiga knektehållet) i nie musiano przeprowadzać za każdym razem nowego zaciągu.
Tak więc Indelning polegał na tym, że każdy żołnierz, wybierany był wśród swoich przez miejscową ludność z okręgu rekrutacyjnego roten – chłopów płacących podatki koronie skattebonde lub osiedlano kogoś z zewnątrz. Otrzymywał własną chatę na skraju wsi tzw. soldattorp i małe poletko. Mieszkańcy wsi zostali zobowiązani w ramach podatku, do zapewnienia mu przynajmniej częściowego utrzymania, sfinansowania zakupu zwierząt domowych i pomocy w orce. Byli też zobligowani do opłacenia ekwipunku i munduru. Podstawę zreformowanej armii karolińskiej stanowili więc wiejscy parobkowie i drudzy synowie biedniejszych rolników. Złośliwi mówili, że do wojska wybiera się „ löst folk, lättingar och driftekarlar som inen loving hantering för sig ha”… („ludzi luźnych, obiboków i włóczęgów, których inaczej trudno podporządkować). Kandydat na żołnierza powinien spełnić pewne wymagania – mierzyć co najmniej 165 cm, znać założenia wiary chrześcijańskiej i potrafić choć trochę czytać.
Żołnierze karolińscy całą nadzieję czerpali z religii. Mówiono im, że unikanie kul nieprzyjaciela jest bezowocne. To Bóg decydował który z nich przeżyje, a który umrze. „kula trafia, jeżeli tak zechce Bóg, niezależnie od tego, czy ktoś się uchyli lub przykucnie”.
Obrzędy religijne podczas działań wojennych Karla XII regulowane były przez specjalne artykuły wojenne, w których główny nacisk kładziono na wpajanie żołnierzom, że cały ich los jest w rękach Boga i dlatego ich obowiązkiem jest uwielbianie Go i podporządkowanie się Jego woli. Odstępstwa od tego, czy bluźnierstwa mogły zostać nawet karane śmiercią bez okazania łaski. Dwa razy każdego dnia – rano i wieczorem zarządzano wspólne modlitwy i msze. W dni świąteczne dochodziły do tego okolicznościowe kazania, a wszelka inna działalność ustawała. Każdy regiment miał swoich własnych kapłanów, a batalion kaznodziei. Ważną rolą kapłanów było przygotowanie żołnierzy do walki. Przed każdą bitwo zarządzano krótką modlitwę, której celem była motywacja żołnierzy do walki, zmniejszenie ich obaw i przygotowanie ich na to, co miało nadejść. Mówiono im, że Bóg jest po ich stronie i to On zdecyduje, czy przeżyją walkę, czy też nie. Modlitwę kończono okolicznościowym psalmem.
Szwedzka piechota w okresie pierwszych reform składała się w dwóch trzecich z muszkieterów i w jednej trzeciej z pikinierów, uzbrojonych w muszkiety i odpowiednio w piki. Niektórzy z muszkieterów spełniali funkcję tzw. grenadierami co oznaczało, że początkowo byli uzbrojeni także w granaty ręczne. Później wydzielono odrębne formacje grenadierów jako oddziały wyborowe złożone z najsilniejszych żołnierzy. Podczas walki piechota ustawiała się w linię, gdzie 150 mężczyzn stało ciasno obok siebie, ramię w ramię. Stopniowo jednak rezygnowano z pikinierów. Najczęściej ustawiano piechotę w środku, a kawalerię na flankach. .
Mundury piechoty były rozmaite, ale dopiero za czasów Karla XII mundury zostały ostatecznie ujednolicone. Na początku XIX wieku szyto z niebieskiego szwedzkiego sukna z żółtymi dodatkami. Uniform żołnierza przechowywał przeważnie jeden z rolników. Zgodnie z ówczesną instrukcją, powinien być chowany w specjalnej skrzyni na nogach o wysokości 30 cm, mającej chronić przed szczurami i wilgocią.
Pozycja szwedzkiego żołnierza po reformach gwarantowała mu pewien status w miejscowym środowisku. Na co dzień niewiele różnili się od zwykłych rolników, pracując w swoich zagrodach. Czasem ćwiczyli w niedziele po mszy, ale było to głównie maszerowanie i zwroty, a najczęściej coś w rodzaju parady wojskowej dla okolicznych mieszkańców. Co jakiś czas byli jednak powoływani na dłuższe manewry, tzw. regementsmötet, które trwały około trzech tygodni, przeważnie przed żniwami. Ćwiczono wtedy posługiwanie się bronią i wdrażano dyscyplinę kompanijną. Na obszarach słabiej zaludnionych, np. w północnej Finlandii przeprowadzano tylko batalionsmötet, albo nawet kompanimöte. Na szczeblu dowodzenia przeprowadzano także befälsmöte, w którym uczestniczyli oficerowie i podoficerowie. Co 3 lata dokonywano generalnego przeglądu tzw. generalmönstring. Ich trening jednak pozostawiał wiele do życzenia. Podobnie powoływano do służby wojskowej marynarzy z osób mieszkających na wybrzeżu. Opracowano też zbliżony system powoływania kawalerzystów, tzw. rusthåll.
Oficerowie w zależności od stopnia, dostawali lepsze domy i nadania ziemi, którą najczęściej wydzierżawiali rolnikom. Kiedy awansowali, przenosili się do nowej siedziby odpowiadającej stopniowi. Całe regimenty były w ten sposób usytuowane na prowincji, a żołnierze żyli po sąsiedzku w pobliżu dowódców, którzy na wypadek wojny przeprowadzali mobilizację i kierowali swoje oddziały do punktów zbornych.
Karolińska armia przestrzegała ścisłej hierarchii. Regimentem dowodził pułkownik (regementschefen). Zastępował go podpułkownik, a bardziej praktyczne czynności spadały na barki kwatermistrza regimentu (regementskvartermästaren), który odpowiadał za rozlokowanie i urządzenie obozu. Namiot pułkownika miał stać przed resztą namiotów regimentu po prawej stronie, a podpułkownika po lewej. Namiot majora powinien stać z tyłu obozu.
Major z kolei odpowiadał za rozmieszczenie straży i wydanie rozkazów, powinien znać dokładne rozlokowanie żołnierzy i ich stan zdrowia. Batalionami regimentu dowodzili najczęściej oficerowie w stopniu podpułkownika bądź majora, kompaniami kapitanowie, w sumie było więc całkiem sporo oficerów.
Na poziomie kompanii najwięcej do powiedzenia miał jednak nie dowódca regimentu, lecz kapitan dowodzący kompanią 150 żołnierzy, który był blisko swoich podkomendnych w miejscu zamieszkania, choć może jeszcze bliżej był jego porucznik (lejtnant) odpowiedzialny za bezpośredni nadzór i szkolenie. Chorąży (fänrik) odpowiadał za przeprowadzenie ćwiczeń i inspekcję chorych. Starszy sierżant (fältväbeln) odpowiadał za szyk bojowy kompanii, raportował chorych i nieobecnych, miał prawo karania żołnierzy, często także funkcjonował jako kwatermistrz niższego stopnia (kvartermästaren). Sierżant (furiren) odpowiadał za zaprowiantowanie kompanii a podczas kampanii wyznaczenie miejsca na obóz lub zakwaterowanie. Zbrojmistrz (rustmästaren) odpowiadał za uzbrojenie kompanii. Należy także wspomnieć o stopniu podoficerskim (förare), zbliżonemu rangą do sierżanta lub plutonowego, który w czasie pokoju odpowiadał za sztandar kompanijny, przekazywany chorążemu dopiero na polu walki, oraz za opiekę nad chorymi i rannymi w kompanii. Kapral, przeważnie żołnierz z dłuższym stażem, miał status tylko niewiele wyższy do szeregowca.
Jednostka licząca nominalnie 1200 żołnierzy podczas marszu praktycznie była znacznie większym skupiskiem ludzi. Należy bowiem doliczyć, poza oficerami wszystkich batalionów i kompanii, personel półcywilny, jak woźniców, szewców, kowali, fryzjerów, pisarzy regimentowych, muzyków, służących oficerów itp. Dochodziło do tego kilkaset zaprzęgów wiozących broń, amunicję, prowiant, a także duża liczba markietanek, żon, dzieci, kupców, prostytutek itp. Przemieszczanie się takiego zgrupowania nawet podczas pokoju stanowiło duże wyzwanie logistyczne, a co dopiero podczas wojny. W każdym razie żołnierz indelta nie czuł się osamotniony, mając wokół siebie znajomych z okolicy, a czasem także rodzinę, choć starano się do tego nie dopuszczać.
Już w pierwszym roku III wojny północnej zmobilizowano 36 tys. żołnierzy indelta. Później mobilizowano do 80 tys. rocznie wliczając w to najemników z innych krajów. Za Karla XII, wszystko działało jeszcze sprawnie, choć skończyło się tragicznie. Warto wspomnieć, że tylko w bitwie pod Połtawą zginęło 12 tys. żołnierzy, a w sumie więcej, jeżeli doliczymy tzw. straty marszowe. W roku 1717 ludność Szwecji liczyła 1 247 000 osób. W Rosji i Polsce zginęło, prawdopodobnie 230 000 Szwedów i Finów, w innych krajach poległo 120 000 żołnierzy szwedzko-fińskiej armii. Różne opracowania podają, że całkowite straty po wojnie północnej szacowano na 200 tys. ludzi, w tym 150 tys. ze Szwecji właściwej, a 50 tys. z Finlandii. W latach 1700-1710 roczne straty Finlandii wynosiły 4 tys. żołnierzy. Do tego należy dodać tysiące, które zmarły z powodu epidemii i głodu w samej Szwecji i Finlandii. Uważa się, że 80-90 procent strat armii wynikało z chorób i źle leczonych ran, a tylko 10 procent były to straty na polu walki. Etniczna ludność Finlandii spadła w tym okresie do około 300 tys. mieszkańców, czyli system indelta mógł tam zapewniać mniej żołnierzy.
Tak czy inaczej w XVIII wieku indelningsverket funkcjonował już w całym kraju i stanowił podstawę armii, która powinna docelowo w czasie pokoju wynosić 25 tys. piechoty, 11 tys. kawalerii i 6 tys. marynarzy. Do tego dochodziły specjalne oddziały rekrutowane bezpośrednio, takie jak gwardia tzw. livgardet oraz garnizony miast i twierdz. Żołnierze w systemie indelta stanowili bowiem tylko część siły militarnej kraju. Resztę musiał uzupełniać regularny zaciąg do zawodowej armii, służącej za pieniądze. Przeważnie żołnierze zaciągali się na okres od trzech do piętnastu lat. Oddziały zaciężne szkolono podobnie jak indelta, głównie w miesiącach letnich, a resztę czasu spędzano na służbie garnizonowej. W czasie wojny były to jednak ważne jednostki frontowe. Także specjalne jednostki wymagające profesjonalizmu składały się z zawodowych żołnierzy. Chodzi tu choćby o jednostki artylerii czy załogi okrętów wojennych. Również dowódcy na wyższym szczeblu musieli wykazać się profesjonalizmem. Przeważnie byli pochodzenia szlacheckiego albo otrzymywali szlachectwo awansując na wyższy stopień. Należy też brać pod uwagę, że część żołnierzy indelta pozostawała pod bronią przez dość długi okres, może z małymi tylko przerwami. Niektórzy zaczynali służbę w okresie wojny Gustafa III z Rosją w latach 1788-1790. Potem była druga kampania pomorska i zaangażowanie się Gustafa IV Adolfa na kontynencie przeciwko Napoleonowi w roku 1805-1807 a następnie wojna szwedzko rosyjska 1808-1809. Było więc czymś oczywistym, że musieli osiągnąć pewien stopień sprawności bojowej. Generalnie uważa się jednak, że szwedzka armia na przełomie XVIII i XIX wieku była jedną z najgorzej przeszkolonych w Europie. Podobno podczas kampanii na kontynencie kawalerzyści mieli wręcz trudności z utrzymaniem się w siodle, nie mówiąc już o wykonywaniu manewrów. W każdym razie indelning jako podstawowy system pozyskiwania żołnierzy obowiązywał do końca XIX wieku. Został zastąpiony powszechnym poborem (värnplikt) dopiero w roku 1901.
No dobrze, nie będziemy się tu zbyt rozpisywać prezentując zaledwie najbardziej charakterystyczne migawki z historii szwedzkiej armii, która teraz, dzięki przystąpieniu do NATO wchodzi w zupełnie nowy okres. Wybaczcie zatem uproszenia i lakoniczność! Całą historię szwedzkiej armii w ciągu 500 lat jej istnienia, co świętowano w roku 2023, prześledzić można w opublikowanej niedawno w Szwecji przez Medströms Bokförlag książce: „Svenska armens Historia”. Pytanie – czy taką publikację warto byłoby udostępnić polskiemu czytelnikowi?
Svenska armens historia, Bokförläggare Thomas Magnusson, Medströms Bokförlag, Stockholm 2023.
ISBN:978-91-7329-182-8
Inne tematy w dziale Kultura