Środki masowego przekazu używają określenia „wojna w Ukrainie” praktycznie bez zastanowienia, co to logicznie znaczy.
Najpierw wymyślono pojęcie „w Ukrainie”, żeby było bardziej politycznie poprawne i jakoby akcentowało suwerenność Ukrainy w przeciwieństwie do mniej wyraźnego w tym względzie określenia „na Ukrainie”. Jest to podobno poprawne językowo, ale dość pokraczne, co każdy chyba widzi… A może właśnie nie?
Uznanie poprawności językowej i politycznej doprowadziło do tego, że teraz w środkach masowego przekazu powszechnie używa się określenia „wojna w Ukrainie”, co tak naprawdę wprowadza tylko w błąd. Jest manipulacją. Dlaczego?
Powiedzcie sobie głośno „wojna w Ukrainie” i zastanówcie się co to znaczy. Tak, oczywiście, że w Ukrainie jest jakaś wojna, ktoś z kimś walczy. Ale kto i kim? Czy to separatyści rosyjscy walczą z legalną władzą? W takim razie mielibyśmy do czynienia z wojną domową „w Ukrainie”. Tak jak mieliśmy choćby do czynienia z „wojną w Hiszpanii”, gdzie dokładnie wiedzieliśmy, że Franco walczy z republikanami i że jest to po prostu wojna domowa. Natomiast kiedy powiedzielibyśmy „wojna w Polsce we wrześniu 1939 roku”, to byłoby to ewidentną bzdurą. Była to agresja niemiecka na Polskę, czyli „wojna niemiecko-polska”, a nie „wojna w Polsce”.
Przejdźmy do określenia „wojna na Ukrainie”, które z kolei oznacza, że na terytorium Ukrainy toczą się jakieś działania wojenne. Kogo z kim? Powstanie Chmielnickiego? Tak na logikę biorąc nie bardzo wiadomo, chociaż teoretycznie wiemy co się tam dzieje.
I tak zarówno określania „wojna w Ukrainie” jak i „wojna na Ukrainie” pomijają wstydliwie sedno sprawy, którym przecież jest rosyjska agresja na Ukrainę, czyli „wojna rosyjsko-ukraińska”. Pytanie, po co wymyśla się takie enigmatyczne określenia. Czy po to, aby zmanipulować rzeczywisty obraz wydarzeń? Ocieplić wizerunek agresora, rozmywając kontury sprawy? Czy to tylko zwykła ignorancja i uleganie poprawności politycznej, wątpliwej w tym wypadku?
Inne tematy w dziale Polityka