maximilianpiekut maximilianpiekut
5585
BLOG

Kim są młodzi, wykształceni z wielkich miast?

maximilianpiekut maximilianpiekut Polityka Obserwuj notkę 25

Młodzi, wykształceni z wielkich miast tak się firmuje nowa grupa społeczna w Polsce. Często dodają, że są jeszcze piękni i bogaci. Trudno nie uznać ich istnienia skoro tak licznie zrzeszają się w grupach na facebooku, a przynależność do tej grupy to dla nich zaszczyt. Kim oni są? Sami do siebie nawiązują jako do szlachty. „Jak się szlachta bawi to nie liczą się koszta” głosi kolejna społeczność facebook’owa. W rzeczy samej znajduję tutaj cechy podobne do polskiej szlachty, zapomnieli dodać tylko, że nawiązują oni do najgorszej tradycji szlachty gołoty w Polsce.

Młodzi. Do tej grupy należą przede wszystkim licealiści i studenci. Szczycą się tym, że są już dorośli, jednak wciąż młodzi. Młodość to podobno najpiękniejszy okres w życiu, to też okres, w którym nie wytyka się popełnionych błędów. Z założenia w tym okresie możemy eksperymentować. Popełniają błędy, a usprawiedliwienie, że są młodzi ma odsunąć od nich odpowiedzialność. Młodym wolno przecież się mylić! Zróbmy głupotę, a potem powiedzmy, że to wina naszego wieku. Przy czym młodość to niezdefiniowany okres, tak więc i Ci co mają 30, 35 lat też mówią, że do tej grupy należą. W rzeczywistości mylą oni pojęcie młodości z cechą jaką jest niedojrzałość i brak odpowiedzialności. Przy odpowiedniej ilości alkoholu zapominają o wszelkich zasadach, a upojenie staje się celem samym w sobie. Co ciekawe kiedyś określenia używane jako inwektyw skierowany do osób nieodpowiedzialnych są dzisiaj komplementem! „Debil”, „wariat”, „szalony” tacy chcą być.

Wykształceni. Liczba naszych magistrów jest oszałamiająca. Wydawałoby się, że społeczeństwo tak wykształcone będzie przodowało w badaniach naukowych, rozwoju technologii, biznesie, brylowało w urzędach. Coraz większy odsetek ludzi studiuje. Co studiują to nieważne. Ważne ze studiują. Jakość kształcenia nieważna. Wartość dodana nieważna. Czesne nieważne. Kierunek nieważny. Uczelnia nieważna. Miasto? Czym większe tym lepsze. Studenci nieprzygotowani do studiowania w kiepskich liceach (wina systemu) decydują się uzyskać stopień naukowy z dziwnych przyczyn. Nie kierują się swoimi zainteresowaniami. Ba, oni nie kierują się nawet zapotrzebowaniem rynku, kierują się dziwnym trendem. Trend ten nakazuje studiować. Nie studiujesz nic nie znaczysz. Oczywiście możliwości zawodowe dla osób bez wykształcenia wyższego nie są złe jeśli są  wynikiem przemyślanej decyzji. W przemyśle przecież nie każdy pracownik musi być inżynierem, a osoby z dodatkowymi umiejętnościami wciąż są pożądane chociażby pracownicy z uprawnieniami prowadzenia wózka widłowego. Porównując zarobki operatora wózka widłowego mediana 2 733 złotych z medianą wynagrodzenia absolwenta szkoły wyższej wynoszącą 2 500 złotych, widać dosyć oczywistą zależność. Druga istotna sprawa to wysokie bezrobocie wśród absolwentów. Efektem tego jest to, że zamiast społeczeństwa wykształconego mamy społeczeństwo zniekształcone. Zniekształcone przez wykładowców, przez prasę i telewizję. Magistrów bez umiejętności odnalezienia się na rynku pracy, bez potrzebnych umiejętności, bez zdolności analitycznych, bez perspektyw.


Z wielkich miast. Okazuje się, że nagle wszyscy pochodzą z metropolii. Widać to szczególnie w Warszawie w okresie świąt na dworcu centralnym. Kiedy to tłumy „warszawiaków”, a może powinienem powiedzieć „warszafiacy” wracają pociągami na święta. Nie chodzi o to, że jest coś złego w tym, że przyjeżdża się na studia do dużego miasta, to kwestia tożsamości. Ludzie przyjeżdżają z małych miast i nagle zmieniają się całkowicie. Mają jakąś niezwykle silną potrzebę asymilacji. Nie chcą być z małego miasta, nie chcą być ze wschodu, chcą być z wielkich miast. Moje osobiste doświadczenie dotyczy  Warszawy, ale domyślam się, że w Poznaniu, Krakowie czy Wrocławiu jest tak samo. Przeprowadzka do wielkiego miasta często zrównuje się z wyzbyciem lokalnej kultury i małej ojczyzny oraz wartości wyniesionych z niej. Zaczyna liczyć się akceptacja za wszelką cenę.

Piękni i bogaci. Uważają, że są piękni. Miarą piękności są nowe kosmetyki i ubrania. To świat, gdzie marka jest boszkiem. Nie chodzi znów o to, że coś złego jest w markowych ciuchach, chodzi raczej o próbę definiowania własnej osoby i własnej wartości przez pryzmat dóbr materialnych. Zatracają się ludzie gdzieś w tym świecie. Dzieję się tak, że odrzucają świat, w którym żyją dla świata, w którym chcieli by żyć. Żyją marzeniami, zamiast żyć tak, aby te marzenia spełniać. Są niezwykle bogaci, widać to w klubach. Oprócz drogich ciuchów rzeczą niezbędną jest alkohol. Alkohol czym więcej tym lepiej. Wszystko, aby stworzyć pozór, pozór że się ma, że jest się częścią tego nieistniejącego świata. A następnego dnia kiedy to już bawiło się jak szlachta, klepię się biedę. Taki to los tej szlachty. Żeby takie życie było możliwe istnienie magiczna różdżka, nazywa się karta kredytowa. A co później? Nie martwmy się tym, przecież jesteśmy młodzi.

Czemu mnie to interesuje? Bo mi przykro patrzeć, że los naszego kraju leży w rękach młodych, wykształconych z wielkich miast. Niestety przychodzi mi wróżyć koniec, nas: już niemłodych, niewykształconych z małych miast...

Szlachta gołota z wikipedii - Niewykształcona, rozhulana i łatwo przekupna szlachta była utrapieniem dla kraju. Chcąc zapewnić sobie środki do życia, gołota dawała się przekupywać magnatom i pomagała im na sejmikach ziemskich. Najwięcej takiej szlachty mieszkało na Mazowszu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka