W Polsce mnóstwo jest łże-obrońców pokrzywdzonych roślinek, zwierzątek, dzieciątek i społecznych słabeuszy – nikt zaś nie zauważa, że ich eksterminacja to jest problem medyczny, zaś agresja o tysiącu twarzy jest już chorobą cywilizacyjną.
Na początek nawiążę do wczorajszego „aktu gdańskiego”. Powtarzając swoją mantrę, znaną moim znajomym od zawsze: każdy człowiek, który jest zdolny do tego, by targnąć się na życie swoje, innego człowieka, dowolnego wolnego zwierzęcia i nieuprawowej rośliny – zwłaszcza jeśli jego wyczynowi towarzyszy okrucieństwo albo bezsens – to jest „pacjent” i wymaga humanitarnego leczenia. Niech więc np. Dyrygent zbierze trochę dwuzłotówek na Klinikę Resocjalizacji Psychiatrycznej, byłoby to pionierskie i rzeczywiście potrzebne.
Łukasz – który zasłynął jako „hejter” z tego tylko powodu, że podliczył w miarę rzetelnie, iż Orkiestra zaspokaja co najwyżej promille zapotrzebowania, za to stroszy pióra, jakby zaspokajała 99% – umieścił w sieci swoją dymisję: ja mam rację, on ma rację, niech sobie kwitnie religia dwuzłotowa. Błąd.
Łukasz – którego znam lata całe od jak najlepszej strony (sam doświadczyłem jego spontanicznej ofiarności) – popełnia błąd. Niech sam rozważy, bez mojej podpowiedzi, jak zdyskontował swój edukacyjny, społeczny wysiłek. W każdym razie dopisał się do grona ludzi obcych sobie, bo celebrytów, którzy w ilościach marketingowych legitymizują proceder polegający na nadymaniu balona filantropijno-charytatywnego kryjącego zbiórkę na całkiem wypasiony prywatny, egoistyczny, rwaczy biznes.
* * *
Tam, gdzie powszechnie zagnieżdża się taka oto racja, że krytyka prowadzi do nieszczęścia, bo wychowuje „pacjentów” zdolnych do naśladowania Eligiusza Niewiadomskiego – tam kwitnie totalitaryzm.
Ustalono zatem, bez wystarczającego uzasadnienia, że po roku 1989-tym nastała w Polsce Wolność, Demokracja i Rynkowość. Wszelka krytyka tej bzdury – czyni człowieka nikim, oszołomem. Bo np. „państwa w państwie” to są akurat siedliska rynkowości i pluralizmu gospodarczego…
1. Ma być jasne dla każdego ludzkiego szczenięcia, że w czasach Transformacji Polska bogaci się jak nigdy przedtem. Miliony wykluczonych, bilionowe zadłużenia, grabież dobra wspólnego przez „elity” i „zagranicę” – to „niezbędny koszt” demokratycznych przemian…
2. Wszelkie „złogi PRL” i wszelka lewicowość – są w Polsce od lat na cenzurowanym, zwłaszcza ostatnio. Nakładane są grzywny za nazwy i tytuły, burzone pomniki, przeredagowywane nazwy ulic, niszczone groby, obsobaczani putiniści, więzieni „proklemlowianie”- i to stało się normą…!
3. Krytyka złoczyńcy, który buduje własny, manifestacyjny dostatek i pozycję zbawcy na wehikule dobroczynności – nazywana jest „hejtem”, a po stronie kryminalisty stają politycy i celebryci, tłumiący wraz z gawiedzią próby podważania „świętości” Orkiestry.
4. Jakimś nad-konstytucyjnym przykazaniem jest „święte prawo własności”, które pozwala żyć dostatnio wszystkim bliskim oczywistego przestępcy: wystarczy, że zanim dopadła go sprawiedliwość, uruchomił bliskich jako zarządców dobra pochodzącego z przestępstwa.
5. Każdy akt niezgody na jawną niesprawiedliwość w relacjach międzynarodowych albo w relacjach Rząd-Rządzeni jakże łatwo okrzykuje się aktami terroryzmu, a zarazem przemilcza się ewidentny terroryzm uprawiany przez armie i policje na całym świecie.
Mój blog jest pełen rozmaitych akapitów w tych pięciu sprawach, i w kilkunastu innych. I choć moja działalność jest pełna konstruktywnych propozycji społecznych i ekonomicznych, popartych bardziej lub mniej solidnymi analizami – to pamięta mi się krytykę, a nie zauważa tego co wnoszę pod debatę jako „rację do wyboru”.
Nic to, przeżyję. Pamiętam, jak protestującą robotniczą brać nazywano warchołami, a inteligencję zamykano w więzieniach, innych wydalano z Polski jako „syjonistów”.
Co ja powiedziałem – przeżyję? Pomyłka: stawię czoła. Każdego „statystyka” ślepego na dramaty Transformacji nazwę stronniczym manipulantem, każdego „antykomunistę” nazwę nieukiem (patrz: użyłem cudzysłowu), każdego łże-filantropa-oszusta nazwę rwaczem, każdego grabieżcę nazwę złodziejem, każdą ofiarę ustroju i rządzących nazwę swoim bratem.
Stawanie po stronie krzywdzonych ludzi i grabionego dobra wspólnego – nie jest mową nienawiści, nie stulę pyska, nie stanę zajęczego „słupka” wobec oczywistej zbrodni na owsiankowej scenie: to nie moja „nagonka” uruchomiła tego gdańskiego „pacjenta”, a politykowi – oby skończyło się dobrze – radze nie przyklejać się do rozmaitych podejrzanych świętości, że wspomnę wielkiego ptaka stalowego, którego ciągnął na powrozie po lotnisku…
PS:
Już mediaści dostali instrukcję: mordercze usiłowania „pacjenta” właśnie (godzina 7 rano) nazywa się półgębkiem „najprawdopodobniej zaplanowaną akcją”. No, rozumiemy się...
...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo