Nie będę oryginalny nawet w połowie: Jerzy Owsiak jest kryminalistą, noszonym na rękach deprawowanej przez siebie młodzieży (również tej byłej, wyrośniętej), przez jej rodziców również, do tego jest osłaniany baldachimem przez „świat wolności, rynku, demokracji i „cochcetawości”.
Jeden robi biznes na pornografii, inny na handlu, przezacni Wokulscy na wojnie, a Owsiak dorabia się na filantropii. Robi to z wyrachowaniem, bezczelnie, poza prawem, w stylu żenującym.
Dawno temu sformułowałem pogląd z zakresu historii gospodarczej, w myśl którego zmienia się (przeistacza) tzw. dominujący podmiot gospodarczy: oś tej przemiany wyznacza linia Farm-Entity-Project(al), inaczej Gospodarstwo-Przedsiębiorstwo-Projektal. W tej sprawie pisałem „naukowo”, ale też publicystycznie (np. TUTAJ: https://publications.webnode.com/news/gospodarstwo%2c-przedsiębiorstwo%2c-projektal%2c-outsourcing/ ).
Jerzy Owsiak, niespełniony artysta, wariatuńciowaty pajac ze scenicznym ADHD – jakimś siedemnastym zmysłem wyczuł, że Projektal to-jest-to. Uruchomił jeden z tych nowoczesnych podmiotów gospodarujących, wybiegających w przyszłość, co oznacza: nieuregulowanych przez ustawodawcę, bo ów ustawodawca nie czyta Hermana i nie rozumie wspomnianego procesu.
Jerzy uruchomił Fundusz, z którego „składa się” każdy Projektal. Oczywiście, używam pojęć powszechnie znanych, choć niezrozumiałych w świecie, opanowanym przez Przedsiębiorstwa i (jeszcze dychające) Gospodarstwa, zwłaszcza jeśli kultura gospodarzca Przedsiębiorstw opiera się na Rwactwie Dojutrkowym.
Rozróżniam między Przedsiębiorczością i Rwactwem Dojutrkowym (pisałem np. 2012-11-03 10:41). Przedsiębiorczość – to skłonność do działania na własne ryzyko i na własny rachunek – na rzecz zaspokojenia potrzeb środowiska, w którym Przedsiębiorczość (taka a nie inna właśnie) się zrodziła i w którym jest ukorzeniona. Zysk przedsiębiorcy jest pochodną jego przydatności dla środowiska, w którym się ukorzenił. Natomiast Rwactwo Dojutrkowe funkcjonuje w trybie „skubnij, zyskaj i znikaj”: nie ma tu mowy o korzeniach, o interesie środowiska, o środowiskowej specyfice, o dobru ogólnym: liczy się każda okazja by zyskać, nie oglądając się na nic, nawet wbrew dobru ogólnemu.
W polskiej gospodarce ostatnich 25 lat Rwactwo Dojutrkowe wypiera, ruguje Przedsiębiorczość, ale w tak przebiegły sposób, że każe siebie zwać Przedsiębiorczością, zgłasza też pretensje natury moralnej i kulturowej do tego, by obdarowywano je (Rwactwo) specjalnymi prawami, koniecznie sformalizowanymi. (więcej: https://publications.webnode.com/news/z-dziejow-rwactwa-dojutrkowego/). Kto chce więcej o Rwactwie – zapraszam: https://publications.webnode.com/search/?text=rwactwo+dojutrkowe.
Gdyby Transformacja była podszyta rzetelną poselską znajomością procesów społecznych i dobrymi intencjami (te nie tylko piekło zaludniają) – obudowałaby Projektale premiami za uspołecznienie a penalizowałaby Rwactwo Dojutrkowe. Stałaby się motorem postępu (to do Pana, Prymusie, synu Kornela).
Ale Transformacja nie była oparta na dobrych chęciach, bo wspierała od początku tych wszystkich, którzy na wydrę, na rympał włamywali się do środkowo-europejskich regaliów i brali co chcieli, wmawiając okradanym, że niosą Wolność, Dostatek, Rynek, Demokrację (wszystko koniecznie Dużymi Literami).
Więc Polska okazała się rajem dla szemranych twórców Funduszy-Projektali. Bezpieczna Kasa Oszczędności (1989) – to chyba pierwszy taki kryminał. A może FOZZ…? Pierwszy miliard należało ukraść – myślano wtedy całkiem poważnie, a o legalności tego myślenia w konkretnych przypadkach decydowano „politycznie”, nie zaś w wymiarze sprawiedliwości.
Jerzy Owsiak okazał się w tej nowoczesnej grze mistrzem świata. Po wielu nieudanych podejściach – zmontował fundusz wzorcowy. Zmontował go z następujących elementów:
1. Odwieczna ludzka skłonność do samooczyszczającej groszowej jałmużny;
2. Życzliwe zainteresowanie „publiczności” igrzyskami-widowiskami;
3. Pradawne, wciąż żywe poszukiwanie „niezależnego od ONI-ych” idola-trybuna;
4. Dziurawa legislacja, chroniąca nie to co trzeba i penalizująca nie to co trzeba;
Oczywiście, gdyby taką konstrukcję zbudował ktokolwiek z moich znajomych na FB – nie dałby rady: do tego trzeba tej szczególnej „pozytywnej szajby” (cytat z bananowego premiera, który porzucił rząd dla saksów brukselskich), jaką ma ten zupełnie nieobliczalny facet w muppet-owych okularach, w dodatku – o, paradoksie – umiejący liczyć „swoje” (przyswojone-przytulone).
Naczelnym „mykiem” Owsiaka jest zapis o tym, że 8-10% wpływu ze zbiórek publicznych wolno zatrzymać „na dobro” organizatora. Bez ograniczeń pułapu. To oznacza, że kiedy WOŚP zbierze milion – może kilkadziesiąt tysięcy przytulić. A kiedy zbierze miliard – to może przytulić kilkadziesiąt milionów, i nic nikomu do tego. Wolno w Polsce zbijać fortunę na frajerstwie egzaltowanych groszodawców.
* * *
Kryminogenność „owsiakowizny” opiera się na tym, że od samego początku kieruje się on w swojej robocie Rwactwem Dojutrkowym, a charytatywność-filantropia jest jedynie wehikułem tego biznesu. Wyjaśniam, kto jeszcze nie nadąża:
1. Abym urósł – muszę mieć Budżet na swoje potrzeby;
2. Abym miał Budżet – muszę mieć „swój” fundusz;
3. Abym miał Fundusz – muszę zorganizować zbiórkę;
4. Najlepiej „biorą” zbiórki chwytające za serce;
5. Zbiórce powinna towarzyszyć „heca”, nośny event;
6. Koszty zbiórek i „hecy” niech pokrywają inni;
7. Korzyści (tantiemy) ze zbiórek – to chroniony MÓJ patent;
8. Tantiemy inwestuję w biznesy dalekie od tego pierwotnego;
9. Konkurencję – wycinam, jak to w „rynkowym” biznesie;
10. Kto mnie „bodzie” – wrzucam w dziurę wymiaru sprawiedliwości;
Taka konstrukcja jest nielegalna nawet w świetle obowiązującego prawa, a jeśli jakiś kumaty prokurator wreszcie zrozumie, że Owsiak nie działał nigdy na rzecz tego, co uzbierał, tylko na rzecz tej części, która mu się należy jako 8-10% odpis – to znajdzie dziesiątki naruszeń prawa, z których najbardziej obrzydliwym jest zatrudnianie nieletnich w nieodpowiednich warunkach i pod łże-pretekstem, pod pozorem przyuczania do filantropii, w rzeczywistości do gromadzenia 8-10% na prywatne-biznesowe odpisy. To jest esencja owsiakowego rwaczego biznesu, i niech mnie wyrzucają z grona FB-znajomych, jeśli jeszcze nie rozumieją. Feromon dobroczynności jest niczym czarodziejska różdżka, a Jerzy jest w tej robocie biegły. To z tego powodu jest Owsiak „społecznie nietykalny”, i to dla większości swoich (sic!) ofiar. Majstersztykiem jest przekonanie walnej większości darczyńców, że zbawia on służbę zdrowia. Dla tego jednego przekonania – zagryźć gotowi są mnie i podobnych. Frajerzy…
Nie oskarżam go o złodziejstwo. Nie oskarżam go o nielegalną fortunę. W ogóle mam w nosie, ile on ma, choć nie mam w nosie, skąd to ma. Oskarżam go o wyłudzanie poprzez zmontowanie niedozwolonej „koniunkcji” przepisów prawa, o wykorzystanie ustawowej intencji wspierania szlachetności – dla budowania zazdrośnie strzeżonego prywatnego biznesu.
W sądzie zapytam o jedno: wskaż źródło swojego dostatku. Jeśli wskaże, że wystarczająco zarobił jako witrażysta, dziennikarz, z reklam – sam dobrowolnie poddam się karze. Ale raczej będzie tak, że (wreszcie) przymulony dotąd wymiar sprawiedliwości dostrzeże, iż źródłem niemal manifestacyjnej zamożności Owsiaka jest wieloletnia praca styczniowa nieletnich. Zgoda na ich zatrudnianie obejmuje czynności związane z dobroczynnością, a nie napędzanie kasy zręcznemu rwaczowi dojutrkowemu. Pomijam, że Owsiak swoją wariatuńciwatą formułą przyćmiewa cały trzecio-sektorowy „przemysł dobroczynny”, pogarszając radykalnie jego efektywność społeczną.
* * *
Mam osobisty interes w tym, by „trącać” Jerzego. Od lat podejmuję inicjatywy w obszarze „remutualizacji”, czyli przywracania elementarnych umiejętności społecznych rosnącej masie wykluczonych i wykluczanych. W takiej sprawie trudno działać w formule widowiskowej błazenady.
Więcej: pewna dyrektorka MOPS wyraźnie postawiła mi zarzut „geszefciarstwa”, kiedy jej tłumaczyłem, że spółdzielnię socjalną nie musi zakładać kilkoro wykluczonych (to jest w znakomitej większości przypadków nie do wykonania), może zaś to nastąpić w wyniku wspólnego działania dwóch organizacji pozarządowych, albo – najlepiej – organizacji pozarządowej i tzw. jednostki samorządu terytorialnego (patrz: ustawa o spółdzielniach socjalnych, 27 kwietnia 2004 z późniejszymi uzupełnieniami, Dz. U. z 2018 r. poz. 1205, art. 4 pkt. 2 ppkt 2).
W ogóle w Polsce jest tak, że projekty zmierzające do RZECZYWISTEGO wyciągania wykluczonych z topieli nie mają wzięcia, za to przewalanie miliardów z Funduszu Pracy bez widocznego wpływu na stan zatrudnienia – ma się jak najlepiej.
Kiedyś przy posiłku w malowniczym miejscu blisko jeziora Lubowidz wręczyłem Jerzemu egzemplarz Strategii FS dla Miasta Lęborka, gdzie taki właśnie (jak wyżej) pomysł zawarłem obok 99 innych, oczywiście, w innej formie, bo np. prawo było inne i Polska nie taka. Strategia – do wglądu w Urzędzie Miasta. Gdyby Jerzy zlekceważył-zignorował – nie byłoby problemu, w końcu rwacz dojutrkowy nie musi mieć serca po właściwej stronie. Ale on zareagował tak jak niegdyś reagował na Przystanek Jezus: dość powiedzieć, że zainicjowane przeze mnie przeniesienie owsiakowego Przystanku na podlęborskie wrzosowiska – nie wypaliło. Efekt: niech mi Jerzy nie dyrdymali o dobroczynności, filantropii, charytatywności, o biedaczyskach spod znaku czerwonego serduszka, które on zbawia na pohybel służbie zdrowia, niech nie wmawia nieletnim, że w nagrodę za zimę pojadą latem potaplać się w błocku. Bo zajadów dostanę i poprzewracam mu stragany.
* * *
Onegdaj zaliczyłem Jerzego do swojego Pocztu Pajaców Polskich – a im dalej, tym bardziej w las, tym bardziej jestem pewien, że się nie wygłupiłem. Obok takich pajaców, jak Wałęsa, Ikonowicz, Niesiołowski, Kalisz, Głódź, Ziobro, Lis, Tymochowicz (najnowszy, Biedroń, nie ma jeszcze mojej notki) – jest ozdobą mojego pocztu (ponad 300 „biogramów”, większość z obszernymi „przypisami”): należy do wąskiej (rzec można: elitarnej) grupy ludzi przycupniętych na własnych, często samorobnych ołtarzach i ołtarzykach – którym wciąż TRZEBA podliczać bilans powodów do chwały (symbolicznych) i powodów do banicji (symbolicznej). Nikt nie jest jednoznaczny, każdy jest trochę pajacem – niektórzy zaś są w tym pajacostwie „profesjonalistami”.
Wielu krytyków działalności Owsiaka i jego samego – nieprzezornie ustawia się w jednoznacznie wrogiej wobec niego roli. Na przykład bloger Matka Kurka albo człowiek praktycznego umysłu Łukasz Foltyn.
Zacząć by trzeba od tego, że kultura polskiej przestrzeni publicznej jest nieco inna niż np. w kilku wiodących krajach Europy. Skracając powiem, że aby w Polsce się wybić – trzeba być ponadprzeciętnym… szalbierzem i zarazem wariatuńciem. Te dwie cechy złączone w jedno stają się atrybutem założycielskim sławy i dostatku, choć nie oznacza, że są niezawodnym na to patentem. Ktokolwiek wątpi, czy ja przypadkiem nie myślę o… to otrzyma tu odpowiedź: tak, największe postacie Polskie ostatniego 100-lecia wyposażono aż nadto w te dwie cechy. Gryzą się w tych postaciach talenty odblaskowo złote i talenty do bólu szaro-buro-ponure.
Dodam, tak dla higieny: Jarosław Kaczyński, Włodzimierz Czarzasty, Donald Tusk – to nie są „moje” pajace, choć pajacują czasem „do upada” (rusycyzm): robią na mnie wrażenie (J.K. najbardziej), że im na czymś (beyond himself) zależy, choć trzeba się mocno nagimnastykować, by dociec – na czym.
Kto z Czytelników jeszcze nie zemdlał, albo nie zadzwonił do służb z donosem na mnie – niech zajrzy do moich „Pajacyków” (publications.webnode.com) choćby po to, by stwierdzić, że tekst o Jerzym „Filantropia rentowna” opatrzony jest datą publikacji 2013-11-28 06:21 (na długo przed ostatnią falą „odważnej” krytyki WOŚP czy Przystanku), a w treściach tam zamieszczonych jest również mój epizod bliskiej współpracy z Jerzym związanej z Lęborkiem (Lubowidz). Więc nawet jeśli bzdurzę – to w sprawie, którą znam z „trochę bliska”. Sam nie będąc przecież kryształowym – jestem przeczulony w sprawach każdej „ściemy”.
* * *
Piotr Ikonowicz – no, nie jest moim idolem, choć przez chwilę był – uprawia krytykę owsiakowizny w sposób inny niż ja. Nie jest po prostu ekonomistą (może i ja nie jestem… hmm). Przytaczam w całości za pewnym FB-komentarzem:
Piotr Ikonowicz
15 stycznia 2015 •
Owsiak: światełko do prywatyzacji
Im bardziej stajemy się zimni, wyrachowani i podli dla siebie nawzajem, tym bardziej pasuje nam Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Po roku donoszenia na kolegów z pracy, kombinowania z rachunkami i fakturami, kantowania wspólników możemy jednorazowo wykupić stosunkowo niedrogo bilet do nieba. Jakież to nasze polskie, katolickie. Każda świnia wystarczy, że się wyspowiada i ma z głowy poczucie winy czy choćby naprawienia krzywdy wyrządzonej bliźniemu swemu. Jesteśmy zajebiści bo wrzuciliśmy do puszki pieniążek i pomykamy z głupawym znaczkiem na wypiętej dumnie piersi.
Jeżeli ktoś miał wątpliwości dlaczego co roku się ten cyrk odbywa, to po ostatniej wypowiedzi Jerzego Owsiaka już wiadomo. Chodzi o prywatyzację służby zdrowia. Owsiakowe zbiórki wprawdzie nie rozwiązują żadnego problemu polskiego lecznictwa i są tylko małą kropelką w morzu potrzeb zdrowotnych, które zaspokaja budżet państwa, ale prezentuje je się jako coś nadzwyczajnego, żeby publiczną służbę zdrowia skompromitować. No i wylazło szydło z worka. Cała ta hucpa i nadymanie Owsiaka jako autorytetu moralnego służyło przeforsowaniu "planu Balcerowicza w służbie zdrowia".
Wszyscy ci idealiści, którzy od lat latali z puszkami, organizowali, licytowali, śpiewali i grali darmo dla Orkiestry, mogą sobie teraz pogratulować. Bo cały ich wysiłek ich idol sprowadził do tego, że już niedługo leczyć się będzie wyłącznie zamożnych obywateli, a biedacy będą zdychać, bo nigdzie na świecie prywatna służba zdrowia biednych nie leczy. A kto nie wierzy niech się spróbuje leczyć w Stanach Zjednoczonych bez wypasionego konta w banku.
Od początku transformacji ustalono najniższą w Europie składkę zdrowotną, żeby wykazać, że publiczna służba zdrowia jest do niczego i tym łatwiej ją sprywatyzować. Takich wolontariuszy jak Owsiak jest w Polsce mnóstwo. Dlaczego więc telewizja i wszyscy święci postawili na jąkającego się disc jokeya? Bo ma reakcyjne i antyspołeczne poglądy. Jest chłopcem na posyłki znienawidzonego przez większość polskiego społeczeństwa Leszka Balcerowicza. To dlatego LOT dostarczał Owsiakowi samolot, którym latał po całej Polsce. Czy za kasę, która poszła na paliwo nie można było kupić czegoś konkretnego? Owsiak w śmigłowcu. Owsiak na czołgu. Owsiak z policyjną asystą. Owsiak z eskortą myśliwców. Ten absurdalny show ma jednak bardzo konkretne uzasadnienie. Nie ma takich pieniędzy, których neoliberalni decydenci nie wydadzą, żeby wreszcie zamienić służbę zdrowia w wielomiliardowy prywatny biznes. Nie będzie już "służby" zdrowia, będą kupowane i sprzedawane na rynku "usługi medyczne". A kogo nie stać niech lepiej nie choruje. A na otarcie łez będzie mu się puszczać światełko do samego nieba. I żadnego czekania na lekarza specjalistę. Kolejkę się skasuje przez wprowadzenie odpłatności i cen "komercyjnych".
„Trochę poszczypało, trochę pobolało i proszę jaki mamy cud gospodarczy”, argumentuje propagandysta prywatyzacji. Owsiak nie wie, że 3 miliony rodaków zagranicą szczypać będzie już zawsze? Że ludzie nie mają oszczędności tylko długi, że bezrobotni nie mają zasiłków, a zasiłki nie pozwalają się nawet do syta najeść? Więc może nie „poszczypało”, ale szczypie i boli coraz bardziej i wciąż? A kiedy mówimy o „szczypaniu i bólu” w kontekście służby zdrowia, to ja na miejscu luzaka Jurka Owsiaka staranniej dobierałbym słowa. Kiedy odmawia się leczenia ludzi poważnie chorych to „szczypanie i ból” nie są już tematem do żarcików. A tak będzie jak neoliberalny błazen dopnie swego.
Mam odwagę pisać te słowa, bo reprezentuję Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej czyli taką Orkiestrę Codziennej a nie świątecznej Pomocy. Nas nikt na rękach nie nosi. Bo my płyniemy w odróżnieniu od Owsiaka pod prąd a nie z prądem. Bo z prądem to zazwyczaj zdechłe ryby pływają.
/tako rzecze ‘”ikonostas”/
* * *
Gdyby nie było Owsiaka – łże-demokratyczny „system” wynalazłby kogoś na jego podobieństwo.
Istotą przedsięwzięcia Owsiaka – zreasumujmy – nie jest działalność filantropijno-charytatywna, tylko pozycjonowanie własne (on jest chorym egocentrykiem) i samozaspokojenie majątkowo-dochodowe (tyle że jego potrzeby pęcznieją w miarę dokarmiania). Ta jego działalność, którą chciałby propagować ku swojej chwale - jest jedynie narzędziem, i do tego paskudnym (patrz: słowa Piotra I.). Wiekszośc krytyków Jerzego – ma wyraźnie uraz na tle tanich sztuczek prestidigitatorskich Owsiaka. Ma Owsiak prawo do sztuczek i ściemy-siemy – mają krytycy prawo do odruchów wymiotnych.
Przyjmuję na siebie pełną odpowiedzialność – w tym tzw. cywilną – za niniejszy tekst. Może okolicznością łagodzącą okaże się moja chorobliwa alergia na hipokryzję. Sam nie jestem kryształem – może dlatego lepiej widzę cudze rysy i pęknięcia oraz skazy.
...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo