Już kilka sezonów temu zdefiniowałem swój stosunek do geszeftu Jerzego Owsiaka i szczerze mówiąc nie nosiłem się z zamiarem „hejtowania” w jego sprawie, bo i tak jestem zdumiony tym, że ten geszeft jest nadal tolerowany.
Ale zdarzyło się coś – nie będę się rozwodził – co spowodowało, że jednak się wypowiem. Uwaga, tekst poniższy jest „procesowy”.
Swoją krótką znajomość z Jerzym O. rozpocząłem jako autor Strategii FS dla miasta Lęborka: akurat tak się zdarzyło, że w Strategii zawarłem – wtedy jeszcze ogólnikowo – potrzebę uruchomienia w Lęborku „dorocznego wydarzenia wizerunkowego”. I wtedy poniosła się wieść, że Przystanek Woodstock nie odbędzie się w tradycyjnym miejscu, bo coś-tam-coś-tam. Okazja do przeniesienia Przystanku na wrzosowiska obok jeziora Lubowidz – znakomita.
Powiedziałem Burmistrzowi, że jadę do Warszawy. Namówiłem Jerzego do wizyty w Lęborku, po czym on całą ideę lęborskiego Przystanku „kupił” i zaczęły się negocjacje biznesowe. Ludzie! Każdemu życzę takiej lekcji negocjacji biznesowych. Miasto ma „za swoje” zrobić wszystko (duże zbiegowisko to są konkretne wymagania sanitarne, ochroniarskie itp., a wydarzenia sceniczne wymagają elektryki dużej mocy, itd.), jeśli szmelc-biznes zechce wystawić w pobliżu swoje biznesiarnie, to opłaty zbiera Jerzy, itd. itp. Czyli: gmina ponosi większość ciężaru, Przystanek zgarnia śmietanę biznesową i wizerunkową.
Pięknie, tylko że Owsiak chodził (i chodzi nadal) jako największy, spontaniczny i społecznikowsko-bezinteresowny organizator filantropii, a letnie wydarzenia są podobno nagrodą dla małolatów zbierających zimą drobnicę do skarbonek. Jakoś nie stwierdza się, żeby liczni wolontariusze Orkiestry stanowili sedno taplających się na Przystanku wesołków.
Ostatecznie w Lęborku Przystanek się nie odbył (czapla siwa, he-he). Ale przez kilka sezonów „owsiakowe” media kłamały, że Lębork był na liście wydarzeń dokonanych (po mojej interwencji prasowej kłamstwo zdjęto).
Obejrzawszy sobie później przez jakiś czas sprawy i sprawki wielo-biznesu owsiankowego – ukułem słowo „owsiakowizna”, a samego Jerzego włączyłem do Pocztu Pajaców Polskich (patrz: TUTAJ, http://publications.webnode.com/pajacyki-polskie/ ).
* * *
Suma przedsięwzięć eventowych, logistycznych i finansowych animowanych przez „grupę Owsiaka” ma w mojej ocenie 90% elementów biznesowych i 5% elementów filantropijno-charytatywnych (nie pytajcie o „resztowe” 5%). Dowolny inspektor musi je łączyć w jedno (mimo wielu różnorodnych podmiotowości prawnych) – i zaliczyć jako wieloaspektową działalność gospodarczą. Głównym źródłem jej finansowania są doroczne zbiórki, idące w miliony złotych, a ich coraz poważniejszym uzupełnieniem są licytacje i „collections” czynione w kraju i za granicą.
Większość zbierających to są nieletni.
Uwaga, prawnicy: zatrudnianie nieletnich do działalności gospodarczej, bez wynagrodzenia, jasnych warunków pracy i umów zgodnych z prawem pracy – słabo mieści się w ramach praworządności.
Jeśli kogoś interesują szczegóły – zapraszam na proces, który WOŚP czy Jerzy O. powinni mi wytoczyć, skoro publicznie nazywam tę „filantropię” biznesem, nielegalnym i opartym na niedozwolonej formie zatrudnienia nieletnich.
To nie jest hejt. To jest publiczna „sygnalizacja”. Zastrzegam, że nie jestem zainteresowany jakąkolwiek korzyścią od służb-organów-urzędów państwowych związanych z tą sygnalizacją.
...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo