Liga Narodów kojarzy mi się z nazwiskiem Fridtjof Nansen. Bo to człowiek godny naśladowania, którego nie interesowały Państwa, ale Narody. Nansen był polarnikiem, badaczem naukowym, wykładowcą, społecznikiem. Kiedy – jak zwykle opóźniona i bez refleksu – „społeczność międzynarodowa” nie wiedziała, co począć z uciekinierami z ZSRR, masowo opuszczającymi Kraj Rad u jego początków – Nansen jako Komisarz ds. uchodźców, wkurzywszy się na biurokrację, uruchomił instytucję „paszportu nansenowskiego”. W ten sposób pokazał światu, jak się sprawy załatwia.
Następcą Ligi Narodów jest Organizacja Narodów Zjednoczonych.
Zdarzyła mi się notka „Uoddolnić ONZ” (TUTAJ), gdzie pisałem o tym, że ONZ jest w rzeczywistości organizacją państw, a nie narodów. Ma w nosie takie narody, jak na przykład Kurdowie. Pomijając zatem, że ONZ to nazwa myląca – znajduję oto powód, by poprzeć postulat zawarty w przytoczonej notce.
Bo 7 kwietnia 2014 do porządku obraz Rady Bezpieczeństwa ONZ wniesiono sprawę konfliktu między dwoma państwami: Rosją i Ukrainą. Ale konsultacje prawne spowodowały, że Sekretarz Generalny ONZ, Ban Ki-moon, wygłosił oszałamiające oświadczenie: zgodnie z szanowanym przez ONZ prawem międzynarodowym Ukraina jako państwo nie istnieje, a prawnym dysponentem tego terytorium jest Rosja, jako pełnoprawny następca ZSRR (co zostało potwierdzone decyzjami sądów międzynarodowych, dotyczących sporów o własności byłego ZSRR za granicą).
Czytelniku, powiedzmy sobie jasno: Ukraina przegra w każdym międzynarodowym trybunale proces o to, że istnieje jako Samostijna! Bo od grudnia 1991 roku nie zostały przedstawione i zarejestrowane w ONZ granice Ukrainy jako suwerennego państwa, a w dodatku wraz z trój-decyzją o rozpadzie ZSRR zawarta została umowa Wspólnoty Niezależnych Państw (ros. Содружество Независимых Государств, СНГ - Sodrużestwo Nezawisimych Gosudarstw, SNG; ang. Commonwealth of Independent States, CIS) – regionalne ugrupowanie integracyjne utworzone na mocy układu białowieskiego z 8 grudnia 1991 roku.
Uwaga: powołanie WNP było swoistym „konstruktywnym wotum nieufności” wobec gorbaczowowskiego projektu Związku Suwerennych Państw, Związku Suwerennych Republik Radzieckich (Сою́з Сувере́нных Госуда́рств, ССГ) z grudnia 1990. Ten gorbaczowowski projekt „wymiękł”, pośród sporów o to, jak zdecydować o jego ratyfikacji (np. referendum). Układ białowieski zaś podpisali wbrew prawu ze strony Rosji Borys Jelcyn, Białorusi Stanisław Szuszkiewicz i Ukrainy Leonid Krawczuk. Do układu tego po dwóch tygodniach w Ałma-Acie przystąpiły republiki azjatyckie ZSRR oraz Armenia, Azerbejdżan i Mołdawia. Gruzja przystąpiła do WNP w 1993 roku. Puszczańsko-białowieskie porozumienie WNP w pałacyku w Wiskulach było zatem w rzeczywistości spiskiem trzech „narodowych” przywódców przeciw Gorbaczowowi, przyjęto jego koncept ale ukradziono mu autorstwo.
Najnowszy wielo-Majdan, będący kozackim protestem przeciwko skutkom Pomarańczowej Rewolucji, a przede wszystkim będący fenomenem nie-państwowym (skutkując pozaprawnym odsunięciem Janukowycza i innymi nieodwracalnymi faktami) – otóż ten Majdan ustanowił precedens ważny dla Moskwy i Brukseli: pośród rozmaitych manipulacji i zdarzeń niewiele mających wspólnego z humanitaryzmem – głos Narodu wlano (zrazu jako wrzątek) do formalnego naczynia państwowego, gdzie zastygł (ów głos Narodu) jako kisiel, budyń, żel.
Niestety, ukraiński żel jest niejadalny w obliczu prawa międzynarodowego!
Unia Europejska wdała się z pospieszną demarkację granic Ukrainy, „opalikowując” zwłaszcza jej wschodnią i północną linię graniczną. Jednak ONZ nie uzna tych robót, podejmowanych zresztą wyłącznie na potrzeby umowy stowarzyszeniowej. Nie mówiąc już o prostym fakcie, że Rosja nie ma interesu w uznaniu wyników tych prac, a cóż to za miedza, którą uznaje tylko jedna strona?
Podobno istnieje cichy międzynarodowy „zapis” cenzuralny na informacje o tym, co się wypsnęło Sekretarzowi Generalnemu ONZ na temat nie-istnienia Ukrainy. Moim źródłem jest artykuł Aleksandra Papina, Novorus.info, TUTAJ.
PS
Zwrócono mi uwagę, poprzez dwa linki (TUTAJ oraz TUTAJ), że być może dałem się zwieść pozorom. Obiecuję Czytelnikom, że zanurzę się głębiej w problem i wrócę do tematu. Dziękuję czujnym Czytelnikom (tu: @AGATON)
JH
...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka