Miłosz Matiaszuk Miłosz Matiaszuk
66
BLOG

Nie ma nas

Miłosz Matiaszuk Miłosz Matiaszuk Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Wychowałem się kibicując Anglii w Italia90, Holendrom w USA94, Anglii w 96 i Anglii we Francji98. Przyszedł Engel i mój przyjaciel Arek skonstatował: walić sesję - ona jest co pół roku, a na mundialu gramy raz na 16 lat. To podniecenie - kilkanaście osób stłoczonych w moim małym saloniku na Abrahama z napięciem wyczekujących transmisji o 13:40 z Pussan. Pamiętam, jak chwilę przed meczem zamilkł ruch na WładkaIV - a tam ruch nigdy nie milknie.

Cztery lata później oglądamy mecz już w Wawie. W akademiku. Niemcy - Kostaryka i browarki na rozpęd - słoneczko wpada przez okno - jest pięknie i gorąco. Potem mecz właściwy - w sali telewizyjnej ponad sto osób. Dwa razy butem po mordzie, a kilka dni później wiara wciąż żywa, hymn jak zwykle, na stojąco i w stylu SS Lazio. W trakcie meczu głównie "AR-TUR BORUC! AR-TUR BORUC!". Testosteron unoszący się w powietrzu grozi spontanicznymi gwałtami. Upijamy się jak zwykle - na smutno.

Ostatni turniej - hypeprzedmeczowy jeszcze silniejszy niż wcześniej: po całym Trójmieście przewala się mnóstwo samochodów z flagami. Ruch na ulicach przed meczem pononownie zamiera. Oglądamy już w Orlim Gnieździe. Jeden z kolegów sugeruje, żeby do końca obejrzeć Kubicę, część towarzystwa już chciała kolegę linczować za bluźnierczą propozycję, ale Jan Serdeczny przekonuje go przytomnym stwierdzeniem: Kubica sobie poradzi, a oni nas potrzebują. Kubica sobie poradził w istocie.

Wszystkie mecze eliminacyjne, może bez tej oprawy, jak podczas turniejów, może bez flag i hymnów na stojąco, ale z tymi samymi emocjami. Przed TV - nie zawsze z piwem, czasem z colą, albo herbatką. Czasem w pubie, czasem u przyjaciół, czasem z mamą w domu. Ale zawsze do kurwy nędzy całym sercem, każdą myślą i ze wszystkich sił z nimi. A ze stadionowego kibicowania duma nas rozpiera, aż piszczy. Wszędzie w Europie każdy wiedział, że Polacy na meczach swoich piłkarzy są jednym wielkim fanatycznym organizmem.

"Nasi" pod wodzą Engela zlekceważyli gospodarzy. Wkur***liśmy się okropnie. Nienawidziliśmy Kałużnego za wszystkie przegrane główki z Koreańcami, nienawidziliśmy Hajty za off-position w tak ważnym meczu. Bylismy załamani, czuliśmy się oszukani.

Ale minęło trochę czasu, i Janasowi zaufaliśmy. No trudno - Koreańcy potem zaskoczyli silniejszych od nas. Teraz będzie lepiej. Nie było. Mimo upływu czasu, ja wciąż winię Janasa na równi z tymi idiotami - moje słowa w trakcie niemieckiego mundialu wciąż mam ochotę powtarzać każdemu, kto ich bronił - "Do jasnej cholery! To są Mistrzostwa Świata! Dla każdego zawodowego piłkarza celem jego kariery powinien być występ na mundialu! Jak się to ziszcza, i gra na tym mundialu, to powinien grać nie na sto procent, ale powinien zapierdalać przez cały mecz tak, jakby nie było jutra. Jeżeli ci faceci tak tego sami z siebie nie czuli, to zasranym obowiązkiem trenera jest im to choćby przez czas zgrupowania przed Mistrzostwami nonstop wtłaczać do ich debilnych głów". Leo im tego niestety też nie wtłaczał przed Euro2008.

Obecna sytuacja nie zostawia wątpliwości, że nasi grajkowie to kretyni. Mało tego. W czasie ostatnich dwóch zgrupowań pokazali jasno, co myślą o nas. Nie zarzucam im tupetu. Nie. Zarzucam im idiotyzm połączony z degeneracją.

Sytuacja jest smutna. Daję nam 15-20 lat od czasu, jak się uporamy z gównem z Miodowej, zanim będziemy mieć znowu takie zjawisko, jak Polska Piłka Nożna. Obecne młodziki wychowują się w szambie i nic z nich nie będzie. Ich "trenerzy" cały czas bacznie się pilnują, żeby przypadkiem czegoś się nie nauczyć. Tkwią w "myśli taktycznej lat 70tych". Cały czas bacznie pilnują też "lokalni działacze", żeby gówna nie zabrakło, jak braknie to dolewają.

Umarło coś, co było piękne. Gra nigdy nie była piękna. Piękna była wiara w nas. Piękna była każdorazowo nadzieja, gdy rozbrzmiewał pierwszy gwizdek. Piękna była siła tych emocji. Piękny był cały ten fanatyczny organizm, który śpiewał i krzyczał na stadionach. Piękna była nasza miłość do naszego narodowego sportu. Nie ma tego. Umarło.

Jak traktować sukinsynów, którzy zachowują się, jakby tego nigdy nie było?

Fan Tottenhamu Hotspur, LA Lakers i starych Mercedesów od ponad trzydziestu lat. Kontrabasista folkowy i hiphopowy. Teolog. Uwielbiam Zmartwychwstałego Chrystusa. Kocham żonę i dzieci. Bardzo lubię dobrą muzykę, koszykówkę, mądre książki i efema. Nie chcę dyskutować o moich opiniach. To, co chciałem napisać, to napisałem. Kasuję komentarze trolli. Tutaj ja decyduję kto jest trollem. Pracowałem jako moderator forum ogólnopolskiego bardzo poczytnego serwisu, więc mam ciężką rękę - jeśli Ci się to nie podoba, to jest to zapewne strasznie smutne.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości