Bezsenne noce mogą czasem okazać się rozwiązaniem na kwestię inicjatywy. Można napisać pierwsze, absolutnie swierze, otwierające dyskusje podsumowanie sezonu. W Premiership oczywiście.
Z uwagi na okoliczności powstawania i świerzość trzeba mi wybaczyć przypadkową na pierwszy rzut oka kolejność omawianych wątków. Ale mam nadzieję, że na końcu będzie wszystko sprawiało wrażenie poukładanego i zaplanowanego.
Newcastle, Newcastle, Newcastle... Mam pewien sentyment do tego klubu. Nie wiem skąd się bierze. Może z Alana Sherera? Może z Keva Keegana? Ten dumny klub z północy - w dwustupięćdziesięciotysięcznym Newcastle nie ma fanów żadnych innych klubów - zawsze charakteryzował się ambicją. Ekipa Bobby'ego Robsona jako ostatnia grała na miarę tej ambicji. I od końcówki Sir Bobby'ego zaczęły się problemy. Pojawiały się głosy "miserable pride of the north", Owen zagrał pewnie ok. 15% meczów, które grało wtedy Toon, a Mike Ashley pokazał co to jest szczery i nieskrępowany idiotyzm. Mark Cuban przy nim to uosobienie rozsądku. Emocjonalne powitania kolejnych zbawców, pobyt w szpitalu z powodu problemów sercowych Joe Kineeara i łonderboj Joey "cygaretką w oko" Barton obrzucający Shearera swoim kochanym rynsztokiem...
W Newcastle smutno. Bardzo smutno. Nie dał rady ani Kev Keegan, ani Alan Shearer. Siła bolszewickich metod Ashleya okazała się skuteczną strategią. Pytań jest wiele. Czy za parę lat będą tam, gdzie Leeds teraz? Nie można wykluczyć, że wrócą. Jest w tej ekipie paru młodych angoli, którzy będą chcieli zostać, a piłkarsko na Championship się nadają. Także nawet bez kasy mogą spróbować. Bo, że w kasie będzie k r u c h o , to wiadomo na pewno.
Nie jest krucho za to w kasie klubów z północnego Londynu. Oba mają się dobrze. Arsenal wprawdzie spłaca kredyty za swój stadion im. Emiratów, ale słynna jest też tzw. rozrzutność transferowa Ahsena Węgera, a Tottenham z kolei rozpoczyna projekt o nazwie Nowy Stadion.
Mimo czarnowidztwa w przypadku fanów obu drużyn z początku sezonu obyło sie po obu stronach barykady bez tragedii. Arsenal utrzymał status Top Four, a Spursi otarli się o rozgrywki europejskie dla ubogich, w których i tak nigdy nie chciało im się grać, a które od przyszłego sezonu będą się nazywać bodaj Liga Europejska. Ale pewny nazwy nie jestem. Nie planuję śledzić za mocno tego zjawiska.
Ahsen Węger wielkim trenerem jest. Każdy młody fan Arsenalu wydeklamuje to w nocy o północy nie budząc się. No cóż... I wielcy przechodzą pewne choroby. Objawów jest wiele. I pewne są niepojące. Żeby wymienić kilka: Emmanuel Eboue, Alexandre Song-Bilong, Denilsonek... Na szczęście dla Kanonierskich idolatrów jest kilka powodów do nadziei na dobrą przyszłość. Ahsen nie jest pozbawiony refleksji i np. zabrał opaskę Gallasowi w trakcie sezonu. Zmiana kapitana w trakcie sezonu nigdy nie jest łatwą decyzją. Opaskę dostał Cesc Fabregas. Fabregas to dobro, to skarb, którego może Arsenalowi zazdrościć każdy. Ten zawodnik będzie wielki. Pewnie w wieku 28 lat przejdzie do Realu jako rekordowy transfer. Arsenal też może nieoczekiwanie dostać szansę na przewietrzenie koncepcji taktycznych i selekcyjnych. Nie można wykluczyć, że Ahsen skusi się na jakieś nowe wyzwanie. Ale jakichś wielkich pieniędzy to bym na to nie stawiał. No i mają trochę ciekawej dzieciarni, a Nasri, Walcott, Bendtner czy Vela to już taka dzieciarnia, która może być groźna "już tuż tuż".
Wiele dla Arsenalu zależeć będzie od czynników zewnętrznych, także dyspozycji wrogów. Tottenham zrobił dobry biznes przeganiając za grube pieniądze sztaby szkoleniowy i skautingu, i jednocześnie za niemałą kasę wykupując z Portsmouth Redknappa. A Rednkapp choć wygląda za każdym razem podczas meczu jakby się miał przewrócić, to efektami swojej pracy jak na razie się broni. Skład dobry, szeroki, nawet do przycięcia. Najskuteczniejszy strzelec spursów w tym sezonie najprawdopodobniej odejdzie latem. Jest za dobry na ten klub? Taka byłaby naturalna kolej rzeczy, prawda? Otóż nie, on jest jednak za słaby. Odejdzie bo gra, jego zdaniem, za mało. No cóż, nie znam żadnego fana Tottenhamu, który będzie tęskił za Darrenem "16 milionów żywej gotówy" Bentem. Myślę, że będą bez niego walczyć do końca o pierwszą czwórkę w następnym sezonie. Zobaczymy.
Inna drużyna ważna z perespektywy północnego Londynu również z napięciem patrzy w przyszłość. Tutaj na pewno będzie przewietrzenie. Kogo zatrudni FSB na stanowisko managera? Ancelotti wydaje się pewniakiem nr 1. A do tego przekonania doszedłem w prosty sposób: Jose Mourinho twierdzi, że Carlo jest już z Chelsea ugadany. Miniony sezon zachęcałby raczej do przesunięcia Hiddinka na front Angielski na stałe, a znalezienie kogoś nowego do sztabu w Moskwie. Ale widać priorytety są ustawione jasno. A pamiętacie drodzy czytelnicy te kity, które nam wciskały media, że Abramowicz "ucieka" z Rosji, że się "boi o swój kapitał". Jaaaasne. Może się i boi o "swój" kapitał. Ale w takim razie nie udało mu się uciec. Trzon ekipy Jose zostanie. I to sprawi, że znowu będą mocni. To był ciekawy sezon - i zły i dobry. Ale Lampard był mocny, Anelka został królem strzelców Premiershipu i trzeba przyznać, że na przestrzeni całego sezonu mieli największe problemy z kontuzjami. Będą mocni.
Pożegnaliśmy West Brom. Nie będziemy tęsknić. A i tak pewnie niedługo znowu się pojawią. Trudno. Przeżyjemy.
Utrzymało się za to Hull. Ponoć tam jest jakaś kasa potencjalna do inwestowania. Tylko klub musi się umościć w Premiership. W końcu duże miasto, więc i zaplecze jest, a ambicje już były tak od jakiegoś czasu.
Spadło Middlesbrough i pożegnało Garetha Southgate'a. Też jakoś bez emocji do tego podchodzę. Nigdy ich za bardzo nie lubiłem.
Aston Villa. Wszyscy (poza nieliczną w kontekście "wszyscy" grupką fanów Arsenalu i jeszcze mniejszą, wręcz strasznie marginalną, grupką fanów Birmingham City) mieli nadzieję, że Villa przełamie klub czworga. Niestety wiosną grali po prostu fatalnie. Nie wiem dlaczego. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Bardzo cenię Martina O'Niell'a. Szkoda, że dostali zadyszki. A długo grali świetnie.
Zadyszki nie dostał Everton. Bardzo dobry sezon chłopaków Moyesa. Szacunek dla niego. Bez zakupów udaje mu się prowadzić ten klub bardzo konekwentną drogą i systematycznie podbijać do miejsc bezpośrednio za niedościgłą czołówką. Ale obwiam się, że znów ambicje w mieście są większe. Nie tylko pośród fanów Evertonu. Ale o tym już następnej nocy.
koniec części pierwszej...
Fan Tottenhamu Hotspur, LA Lakers i starych Mercedesów od ponad trzydziestu lat. Kontrabasista folkowy i hiphopowy. Teolog. Uwielbiam Zmartwychwstałego Chrystusa. Kocham żonę i dzieci. Bardzo lubię dobrą muzykę, koszykówkę, mądre książki i efema.
Nie chcę dyskutować o moich opiniach. To, co chciałem napisać, to napisałem. Kasuję komentarze trolli. Tutaj ja decyduję kto jest trollem. Pracowałem jako moderator forum ogólnopolskiego bardzo poczytnego serwisu, więc mam ciężką rękę - jeśli Ci się to nie podoba, to jest to zapewne strasznie smutne.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości