Przeczytałem dzisiaj w internetowym wydaniu Dziennika Bałtyckiego tekst red. Piotra Weltrowskiego "Opozycja Stawia na internet i bilbordy, Karnowski tylko podpisuje książki"o kampanii referendalnej w Sopocie.
Oczywiście nie obyło się bez jakiegoś bełkotu, że się nie boi podpisywać pod tym co robi, w przeciwieństwie do PiS - w Sopocie roi się od wlepek "TAK dla Sopotu" bez żadnego podpisu. Naturalnie jest to wypowiedź próbująca pokazywać, że prezydent Sopotu posiada delikatne poczucie humoru, ale za to pozbawiona najmniejszego sensu. Hmm... ciekawe, komu może zależeć na dalszym sprawowaniu urzędu przez Jacka Karnowskiego... ? Może Jackowi Karnowskiemu i jego otoczeniu???
Moją uwagę jednak w o wiele większym stopniu przukuła jedna z opinii pod tekstem. Autor, gość serwisu NaszeMiasto.pl o nicku Misiak, pisze rzeczy, które funkcjonują jako "plotki" w Trójmieście:
PiS nie boi się za to mówić, że prezydent miasta nie powinien mieć 8 zarzutów w tym 7 korupcyjnych, a jednego o fałszywe zeznania. Przypomnę tylko słowa sądu - zarzuty są uprawdopodobnione. A może byś pokazał swoje oświadczenie lustracyjne, bo skoro kłamiesz w sądzie to i tam skłamałeś zapewne, świadkowie jeszcze są.
Jedną z osób, które szeroko rozpuszczają tego rodzaju informacje jest były esbek, były właściciel sklepów w Sopocie, rzekomo kolega oficera prowadzącego głównego bohatera. W tym kontekście wyznania Jacka Karnowskiego w jego książce są bardzo ciekawe. Gospodarz Sopotu opowiada o tym, jak był wieziony przez SB na przesłuchanie.
Dziennikarze śledczy RMF'u nie pokusili się o jakąś specjalną dociekliwość, a wszkaże cisną się pewne "pytania dodatkowe": kto konkretnie go wtedy przesłuchiwał? Ile razy, ile czasu, o co pytali. No chyba, że pytać o to nie wypada...
Może nie wypada również wspominać w tym kontekście o innym z bohaterów Afery Sopockiej, panu Włodzimierzu Groblewskim, ale ja jednak się odważę. Otóż w IPN istnieje teczka tego trójmiejskiego dilera, a w niej historia prosta, jakich wiele. Pan Groblewski bardzo chciał wyjechać na zachód, z wizytą. Ale systematycznie dostawał odmowy przyznania mu paszportu. Aż w pewnym momencie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki problemy zniknęły.
My, oszołomy, tak mamy, że lubimy pytać. Lubimy być bezczelni w naszym zadawaniu pytań. Zwłaszcza, jeśli człowiek miał jakąś styczność z badaniami historycznymi, a pewne elementy metodologii tych badań wskazują na pewne wnioski. Oczywiście, nie mamy pełnej wiedzy o faktach. Ale właśnie dlatego, nim postawimy tezę, pytamy.
Czy p. prezydent Jacek Karnowski ukrywa nie tylko kulisy sopockich inwestycji NDI S.A.? A może owe kulisy są tylko małą częścią sieci powiązań, które to dziś dosyć mocno uwierają w szyję pana prezydenta? Bo, że coś Jacka Karnowskiego bardzo mocno uwiera, to nie ma wątpliwości...
Komentarze
Pokaż komentarze (1)