Na poczatek trochę liczb z PKW:
54,94% - frekwencja w wyborach prezydenckich w 2010 roku.
16 923 832 - ilość oddanych głosów
Na stronach portalu MediaFM.net znalazłem wyniki badań przeprowadzonych przez Nielsen Audience Measurement, mówiące o średniej widowni poszczególnych serwisów informacyjnych. Wyniki prezentują się następująco na rok 2010: Wiadomości TVP1 - 4,8 mln (w zeszłym roku 3,4), Fakty TVN - 4,3 mln (3,4), Wydarzenia Polsat - 2,6 mln (1,9), Panorama TVP2 - 1,6 mln (1,1). W tym roku zwiększyła się liczba osób, oglądających programy informacyjne. Związane to było z powodzią; ludzie chcieli na bierząco wiedzieć, co dzieje się na zalanych terenach. Bardziej miarodajne sa wyniki z zeszlego roku. Zatem w 2009 roku serwisy informacyjne oglądało średnio każdego dnia 9,8 mln ludzi, co daje ok. 30% społeczeństwa.
Czemu służy ten liczbowy wywód? Mianowicie na podstawie tych liczb, śmiem postawić tezę, że tylko 1/3 Polaków interesuje się aktualnymi sprawami kraju. Z tego wynika, że na wybory poszło jakieś 6 mln ludzi, którzy dokonali ślepego wyboru. Dlaczego ślepego? Bo decyzję na temat tego, kogo poprzeć w wyścigu do fotela prezydenckiego, podjęli w ostatnim tygodniu kampanii, po włączeniu TV i wysłuchaniu rzucanych beztrosko przez kandydatów populistycznych haseł, sondaży czy wizerunku wykreowanego przez media. Głównym kryterium ich wyboru było wrażenie jakie na nich zrobili kandydaci, opinia znajomych czy wspomniane już sondaże i slogany wyborcze. Dlatego w wyborach zwyciężyli Komorowski i Kaczyński.
Duża ilość polityków, publicystów czy tzw. ekspertów uważa, że frekwencja w Polsce w każdych wyborach jest zbyt niska. Otóż to jest bzdurą! Frekwencja jest za duża! Bowiem o wyniku wyborów decyduje motłoch, który głosuje, będąc pod wpływem ogłupiających sondaży czy medialnych wizerunków kandydatów. Moja polonistka z liceum, ma życiowe motto, ktore brzmi: "Mniej znaczy więcej", tzn. ilość nie przekłada się na jakość. W przypadku wyborów, te słowa w pełni się sprawdzają. Bowiem im mniej osób głosuje, tym bardziej świadomi wyborcy decydują o sprawach kraju.
Wielu politologów, socjologów czy publicystów zastanawia się czy frekwencja w drugiej turze będzie niska czy bardzo niska. W mojej opinii frekwencja będzie za duża. Dlaczego? Ponieważ wybory bedą miały charakter plebiscytu; jedni i drudzy sztabowcy wmówią ludziom, że kontrkandydat jest największym złem, toteż będą to wybory przeciw, a nie za. Osobiście cieszy mnie, że duża ilość potencjalnych wyborców zostaje w domu. Któż bowiem nie głosuje? Ten, kto sprawy kraju ma w nosie. Dlaczego zatem taki człowiek ma podejmować decyzję za tych ludzi, którym sprawy Polski leżą na sercu?
Inne tematy w dziale Polityka