Tak mawiał kiedyś Piłsudski o Polakach. Jadąc kilka dni temu w okolice Żywca, miałem okazję "podziwiać" usłane śmieciami pobocza polskich dróg. Nóż otwiera się w kieszeni na taki widok. Butelki, torebki foliowe, zużyte pampersy, a nawet fragment zderzaka. To wszystko i wiele innych ciekawych rzeczy można znaleźć podróżując po Polsce tuż przy drodze. I jak tu nie zgodzić się z Marszałkiem?!
Zastanawiałem się, czy naprawdę trzeba natychmiast wyrzucić torebkę foliową przez okno samochodu, gdy zjemy już kanapkę czy wyjmiemy z niej cokolwiek, co będzie powodowało jej bezużyteczność. Taka torebka, jak by ją odpowiednio zgnieść zmieściła by się do każdej kieszeni w spodniach. Z butelką z kolei jest już nieco trudniejsza sprawa. Zgnieść się jej nie da, ale na pewno można by ją wrzucić gdzieś pod siedzenie czy po prostu znaleźć jej jakieś miejsce w pojeździe, by spokojnie dokończyła wraz z nami podróż, a następnie wylądowała w koszu.
Ostatnio organizowana była, głupia skądinąd akcja "Godzina dla Ziemi". Czemu miała służyć nie wiem. Z wyliczeń ekspertów-fizyków, wynika, że więcej kosztuje nas wyłączenie i ponowne włączenie jakiegoś urządzenia, niż jego stała praca. Ponad to podczas tej "godziny dla Ziemi" elektrownie nadal pracują i nawet gdyby pół Polski nie odbierało przez tę godzinę prądu i tak nie zostanie spalona mniejsza ilość węgla. Zatem akcja ta była swoistą sztuką dla sztuki. Bezsensem. Jak wszystkie bajki o GLOBCIU.
Stąd też mój apel. Przestańmy organizować niczemu nie służące kretyńskie akcje, które niczego realnie nie wnoszą, a zacznijmy działać na co dzień! Proponuję najpierw nie śmiecić!!! Nie tylko na drogach, ale na przystankach autobusowych, w parkach czy w innych miejscach publicznych i prywatnych!!!
PS. Jeszcze jedna rzecz, która czyni Naród ch***mi. Jadę autobusem do szkoły. Wyciągam zeszyt, by w akcie desperacji przejrzeć notatki z polskiego tudzież historii, gdy za mną grupka kretynów zaczyna odtwarzać głośno muzykę. Oczywiście nigdy nie zdarzyło się tak, by "muzyka darmowo rozdawana w PKSowskich autobusach" podobała się znacznej grupie pasażerów, mimo to odtwarzający ją "meloman" nie widzi problemu i raczy wszystkich swoim bezguściem muzycznym. Rozumiem, że demokracja, wolność słowa, wypowiedzi itp., ale na litość boską mam chyba prawo do ochrony swojej przestrzeni życiowej, do pewnej prywatności!
Inne tematy w dziale Rozmaitości