PIS oraz Kukiz'15 otrzymali spóźnione prezenty bożonarodzeniowe w postaci kompromitacji liderów Nowoczesnej i KODu. Skala blamażu i głupota za nią stojąca powinna wymusić dymisje: Petru i Kijowskiego z szefowania Nowoczesną i KODem. Czy tak się stanie zobaczymy. W 3RP w przeciwieństwie do krajów z poważną sceną polityczną niezmiernie rzadko polityk sam rezygnuje z urzędu. Zapewne ważnym tego powodem jest rozpowszechnienie się "polityków i działaczy zawodowych", zarówno wśród tych kompromitujących się, jak będących pod ich "opieką". Po prostu poza polityką "chłopaki" nie mają roboty, a z czegoś trzeba żyć. W świecie dojrzałej polityki przegrane wybory lub stracony urząd to normalna kolei rzeczy, w 3RP to najwyraźniej osobista katastrofa.
- Bogdan Klich: Szef MON za rządów PO stracił podczas swojego urzędowania niemal całe dowództwo sił zbrojnych. Najpierw była katastrofa pod Mirosławcem, potem Smoleńsk. W obu przypadkach rozbiły się samoloty pilotowane przez wojsko. Nawet gdyby Klich był całkowicie niewinny i ani on ani jego podwładni nie zaniedbaliby niczego, w normalnym kraju szef MON złożyłby urząd. Ale nie w 3RP.
- HGW: Prezydent Warszawy ponosi odpowiedzialność za wieloletnie tolerowanie rozkradania nieruchomości w stolicy w procederze zwanym eufemistycznie dziką prywatyzacją. Ponadto, jeśli dziennikarze śledczy nie mylą się, najbliższa rodzina HGW wzbogaciła się świadomie na kradzionym mieniu pożydowskim. Po takich kompromitacjach każdy polityk w poważnym kraju albo sam niezwłocznie złożyłby urząd, albo jego partia zmusiłaby go do tego.
- Jacek Protasiewicz. Autor chyba największej kompromitacji w kategorii wiceszefów Parlamentu Europejskiego, gdy dziwnie pobudzony zachowywał się całkowicie irracjonalnie na lotnisku we Frankfurcie. PO przesunęła go w cień jedynie na kilka miesięcy, potem wrócił do pierwszej linii.
- Ryszard Petru. Najpierw rozkręcił wielodniowy protest w parlamencie, aby w jego apogeum wraz z wiceprzewodniczącą swojej partii wyruszyć na urlop do ciepłych krajów. Na dodatek założył, że lecąc samolotem czarterowym pełnym polskich turystów pozostanie incognito.
- Mateusz Kijowski. Facet założył ogólnopolski ruch protestu (albo KOD założył ktoś inny, a MK jest jedynie jego słupem ogłoszeniowym), który z założenia ma być obywatelski. Okazuje się, że zarobił co najmniej 90 tysięcy na dziwnie wycenianych usługach informatycznych, a faktury sam wystawiał. Dziś tłumaczy, że to "z braku doświadczenia". To tłumaczenie jest sensowne jedynie wtedy, gdy ma odpowiedzieć na pretensje o nieumiejętność ukrycia pobierania środków ze społecznej zbiórki. W innym wariancie nie bardzo wiadomo co ma oznaczać brak doświadczenia jako powód "przytulenia" blisko 100 tys. zł.
Z Mateuszem Kijowskim to w ogóle dziwna sprawa. Facet będąc informatykiem w złotych dla tej profesji latach 90-siątych skończył jako alimenciarz podobno finansowany przez rodzinę. Taki profil bardziej pasuje do słupa w stylu Marcina P. z Amber Gold, niż rzutkiego lidera politycznego. Ale to już inna historia.
Kompromitacja w polityce nie musi skutkować dożywotnim odpoczynkiem od funkcji publicznych, wystarczy kilka lat. Ale nie ... Żadna z wymienionych powyżej osób nie złożyła rezygnacji mimo, że w każdym przypadku powody były i są aż nadto wystarczające. Każdy trzyma się zębami koryta do końca, a nawet dłużej.
Jak dotąd zarówno PIS jak i Kukiz'15 zachowywały się rozsądniej. PIS nie miał sentymentów wobec Hoffmana, zaś Kukiz'15 zmusił do odejścia sędziwego Kornela Morawieckiego za głosowanie na dwie ręce. Przynajmniej dochowano standardów, które Opozycja Totalna ma w nosie.
Dziś ma się odbyć jakaś rada KOD, może Kijowski jednak będzie musiał odejść, a na jego miejsce przyjdzie jakiś polityk z drugiego szeregu (Frasyniuk?), albo celebryta? Wkrótce dowiemy się. "Samozaoranie" się Opozycji Totalnej jest całkowite, trudno było bardziej się skompromitować.
Inne tematy w dziale Polityka