O frankowiczach, franku szwajcarskim i kredytach frankowych powiedziano już wiele. Że nieodpowiedzialni albo wprowadzeni w błąd. Że wiedzieli co robili albo byli nieświadomi. Że ryzykowali świadomie albo zostali wykorzystani przez bankowców. Że są w gorszej sytuacji niż kredytobiorcy złotówkowi albo że suma rat przez nich zapłaconych do tej pory i tak jest sporo niższa niż tych złotówkowych. Że Państwo powinno im pomóc albo wprost przeciwnie. Że frank jest drogi i… to wszystko prawda, a w każdym razie różne oblicza prawdy. Różne fakty i punkty widzenia na tę samą kwestię.
Ale jest jeszcze jeden aspekt o którym nikt, ABSOLUTNIE NIKT, żaden obrońca ani krytyk frankowiczów, żaden frankowicz, ekonomista, bankier, dziennikarz czy polityk nie wspominał. A co jest dużo ważniejsze. Powszechniejsze – bo dotykające nie tylko frankowiczów. Perspektywicznie groźniejsze a co gorsza pewniejsze niż zmiany wysokości kursu – bo nieuchronne. Co jest jak widać już właściwie zapomniane – bo i też od kilku lat już nas niedotykające. To jest ten sam powód, dla którego ludzie w ogóle brali kredyty frankowe. To OPROCENTOWANIE kredytów. A właściwie ich zmiana, czyli w tym wypadku prędzej czy później ich nieuchronny wzrost.
Jak zmieniała się stawka LIBOR (oraz EURIBOR i WIBOR) można zobaczyć na wykresach zamieszczonych na początku postu. Obecnie EURIBOR wynosi ok. zera a LIBOR ponad minus 0,5%. Patrząc na historyczne dane stawki rzędu 5% to dla nich nie byłoby nic nowego. Wykres LIBORU pokazuje, że w nowe millenium wchodził na poziomie 10%. A jakby ktoś poszperał w danych sprzed 40 lat, to i znalazłby takie kilkunastoprocentowe.
Co to oznacza dla naszych frankowiczów (oraz eurowiczów) ? Oznacza to, że w perspektywie kilku lat powinni się spodziewać wzrostu oprocentowania swoich kredytów. Jeżeli przejrzą swoje terminarze płatności to zauważą, że 1% oprocentowania równoważny jest wzrostowi kursu CHF o ok. 70…80 groszy.
Patrząc na politykę banków centralnych w ostatnich latach, tzw. „luzowania”, czyli skupowania obligacji (pompowania miliardów dolarów, funtów, jenów a teraz euro) można się spodziewać jako skutku wzmożonej inflacji. Kiedy? Pesymiści mówią, że wkrótce. Optymiści, że nie tak prędko. A realiści zwracają uwagę, że czy inflacja się pojawi sama (jak w Japonii) czy nie (jak w USA czy Wielkiej Brytanii), aby ułatwić sobie spłatę obligacji rządy będą wywoływały inflację (czyli przerzucały część kosztów na nabywców obligacji).
Stawki LIBOR/EURIBOR/WIBOR nie tylko odzwierciedlają poziom inflacji ale również stan gospodarki (przyrost PKB i produkcję przemysłową). Stąd nawet przy zerowej inflacji ale za to dużym wzroście produkcji (jak np.: w latach 2007/2008) stawki mogą wzrosnąć do 3%. A wtedy również TY, złotówkowy kredytobiorco, staniesz się jak frankowicz. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Wnioski:
- Frankowicze nie powinni narzekać na wzrost kursu franka. Zwłaszcza, że po 4 złote frank już był – w sierpniu 2011 r. Schody dla nich zaczną się dopiero, gdy ruszy gospodarka lub inflacja a za nimi wzrosną stawki procentowe. Ale dotknie to wtedy nie tylko 0,5 mln frankowiczów ale i również ponad milion złotówkowych kredytobiorców. I to tym bardziej, że jak pokazuje historia (a i obecna sytuacja), stawki WIBOR są zwykle o 2…4 punkty procentowe wyższe od LIBORu i EURIBORu.
- Państwo (i system bankowy) powinny do pomocy frankowiczom podchodzić teraz bardzo wstrzemięźliwie. Za rok…trzy…pieć w sytuacji jeszcze gorszej niż dzisiaj frankowicze znaleźć się mogą wszyscy kredytobiorcy hipoteczni. A ci złotówkowi w nawet jeszcze trudniejszej (15 lat temu oprocentowanie kredytu hipotecznego złotówkowego wynosiło ok. 20%). Wtedy naprawdę będzie potrzebna pomoc dla nich wszystkich. Gwarantowany fundusz bankowy jest już nadwyrężany dzisiaj na klientów dwóch SKOKów w kwocie ok. 3 mld zł (a to jeszcze chyba nie koniec kłopotów).
- Kto jest w stanie – nie tylko frankowicze ale wszyscy kredytobiorcy – powinni jeśli tylko mają takie możliwości, starać się przed czasem spłacić jak największa część kredytu.
- Jeżeli ktoś przymierzał się do kupna własnego M na kredyt – niech lepiej je wynajmie. Tak będzie dla niego i bezpieczniej i taniej.
PS.:
Jako ciekawostka na koniec zestawienie zmian kursów franka. Wykres zmienności wartości rocznej-środkowej wskazuje na wieloletni trend, wg którego frank za ponad 4,-zł nie jest żadną chwilową anomalią a wartością spodziewaną i w dłuższym okresie trwałą. No chyba, że trwale zmieni się z jakiegoś powodu trend.
Zmienność średniego kursu NBP w skali roku:
rok
|
minimum
|
maksimum
|
środkowy
|
1995
|
1,96
|
2,13
|
2,04
|
1996
|
2,09
|
2,29
|
2,19
|
1997
|
2,05
|
2,53
|
2,29
|
1998
|
2,25
|
2,74
|
2,49
|
1999
|
2,46
|
2,81
|
2,64
|
2000
|
2,42
|
2,72
|
2,57
|
2001
|
2,21
|
2,66
|
2,43
|
2002
|
2,37
|
2,87
|
2,62
|
2003
|
2,73
|
3,05
|
2,89
|
2004
|
2,64
|
3,12
|
2,88
|
2005
|
2,46
|
2,78
|
2,62
|
2006
|
2,37
|
2,63
|
2,50
|
2007
|
2,15
|
2,45
|
2,30
|
2008
|
1,96
|
2,80
|
2,38
|
2009
|
2,61
|
3,32
|
2,97
|
2010
|
2,65
|
3,19
|
2,92
|
2011
|
2,97
|
3,96
|
3,47
|
2012
|
3,34
|
3,70
|
3,52
|
2013
|
3,31
|
3,57
|
3,39
|
2014
|
3,36
|
3,59
|
3,48
|
2015
|
3,56
|
4,52
|
4,04
|
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka