"Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej jak i Politechnice Warszawskiej Panowie Profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych … Jakiekolwiek poglądy i opinie przekazywane opinii publicznej formułowane przez Panów Profesorów, dotyczące wyjaśnianie przyczyn katastrofy lotniczej w Smoleńsku, traktować zatem należy wyłącznie jako ich prywatny pogląd, niezwiązany z działalnością naukowo-badawczą prowadzoną przez nich na naszych uczelniach. Politechnika Warszawska prowadzi różnego rodzaju badania związane z tematyką lotniczą, jednakże każdorazowo do ich wykonania desygnuje właściwych w tej materii specjalistów; przebieg prac jest sformalizowany, podobnie jak i informowanie o ich wynikach. Akademia Górniczo-Hutnicza w ogóle nie prowadzi badań czy ekspertyz związanych z wyjaśnianiem katastrof lotniczych."
Rektorzy AGH oraz Politechniki Warszawskiej W odpowiedzi na to oświadczenie rektorów uczelni, przypominające i potwierdzające, że profesorowie Rońda i Obrębski są specjalistami z informatyki oraz budownictwa a nie z „zakresu badania przyczyn katastrof lotniczych” podniósł się krzyk w środowiskach pisowskich, że to godzi w niezależność środowisk naukowych. Że to dowód na polski zamordyzm, autorytaryzm, brak prawdziwej wolności w Polsce, dowód na uzależnienie uczelni od państwowych dotacji, etc.Przy tej okazji pragnę przypomnieć tu o dwóch faktach. Po pierwsze na polskich uczelniach rzeczywiście nie ma bezwzględnej wolności. Jej pracownicy mają na przykład bezwzględny obowiązek informować oraz PROSIĆ O ZGODĘ na pracę na innych uczelniach.Oraz drugi fakt, o którym zwolennicy wypowiadania się ex cathedra w sprawach na których się nie zna, mało dyskutowali i chętnie zapomnieli. Wystąpienie władz polskich uczelni nie było pierwszym, w którym przełożeni „ekspertów” wypowiadali się na temat nietypowego zaangażowania swoich pracowników. “…nie chciałem zawstydzić Nowaczyka … ale w żaden sposób nie mogę wyrazić radości z jego zaangażowania …w sprawie katastrofy. … Już wcześniej powiedziałem Nowaczykowi, że ta katastrofa nie jest w żaden sposób związana z jego pracą. Nie pochwalam pracy Nowaczyka w tej sprawie, ale nie mogę kontrolować, co robi on jako osoba prywatna.… powiedziałem Nowaczykowi wielokrotnie, że nie wolno mu wspominać mojego nazwiska, nazwy mojego laboratorium ani uniwersytetu w tej sprawie, mówiąc lub pisząc o katastrofie. I poleciłem mu, aby rozpoczynał jakąkolwiek dyskusję lub rozmowę od oświadczenia, że wydaje swoje własne opinie, nie opinie uczelni lub moje.… udzielę nagany Nowaczykowi za to poważne naruszenie poleceń i mojego zaufania. Cenię moją naukową reputację i nie chcę jej zaszkodzić poprzez jakikolwiek związek z tą sprawą.Proszę o przesłanie tego każdemu, kto wspomina mój udział w tej sprawie.”Fragmenty listu rozesłanego w maju przez profesora Joseph Lakowicz z University of Maryland dyrektora Centrum Fluorescencji UMD w Baltimore (przełożony Kazimierza Nowaczyka) http://trammer.salon24.pl/535348,kto-hanbi-uniwersytethttp://zbigwie.salon24.pl/535334,czy-senat-pw-zareaguje-na-oswiadczenie-rektorahttp://marekpow.salon24.pl/535474,bieda-panie-biedahttp://fizyka-smolenska.salon24.pl/508895,38-jak-dr-nowaczyk-i-szef-zp-wykiwali-prof-lakowicza
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka