bufon bufon
812
BLOG

"Dziadek szaleje"

bufon bufon Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 Tymi słowami siostry na oddziale określały stan, gdy pacjent z Alzheimerem po raz kolejny „wybierał się na spacer”. Tak się składa, że ostatnio za każdym razem gdy leżę w szpitalu bywa przynajmniej jeden pacjent z Alzheimerem.

 

Cechy charakterystyczne: pielucha, cewnik, kroplówki i całkowity brak współpracy.

Nie będzie jadł – bo siostra która go karmi jest pechowa.

Wyciąga sobie cewnik – bo musi iść do toalety.

Nie będzie leżał w łóżku – bo za drzwiami czeka na niego (słyszał przecież wyraźnie) Lusia (Krzysztof, Marysia albo ktokolwiek inny z rodziny).

 

Dla sióstr na oddziale taki „Alzheimer” to istny dopust. Za dnia jest „stosunkowo” spokojny – co chwila jego uwagę angażuje ruch w pokoju: ktoś przychodzi, wychodzi, rozmowy, do tego próby wstawania pacyfikują inni pacjenci. Nocą – trzy światy. Siostry we dwie mają do obsłużenia trzydziestu pacjentów (zastrzyki, kroplówki), sprawdzenie stanów, przygotowanie zamówień, itp. A „Alzheimer” co chwila wstaje, wyrywając sobie cewnik, wenflony, trzeba go złapać, ułożyć, wkłuć nowe, podłączyć kroplówki, założyć cewnik… Ostatecznie zwykle taki pacjent i tak koniec końców wyjeżdżał na noc na korytarz pod pielęgniarską dyżurkę z rękoma przywiązanymi do poręczy.

Dla sióstr to męczący obowiązek. A dla innych pacjentów? Irytujący, męczący, czasem śmieszny, ignorowany…

 

 

W niedzielę pierwszego września usłyszałem przed południem dystyngowany a drżący głos jakiegoś starszego pana:

- Przepraszam, gdzie mogę znaleźć Pana Mieczysława ?

Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć dał się słyszeć z pokoju obok odzew:

- Stanisław! Tu jestem!

To był… nasz „Alzheimer”! Nagle mówił głośniej, wyraźniej, z sensem. Jakby inny człowiek. A to była dopiero uwertura. Pan Stanisław wyszedł a nasz 93-latek znalazł tymczasem jakiegoś chętnego słuchacza:

- …nasz porucznik… nad głowami szły serie kaemów… wybuchy nad rzeką… kazał nam szybko biec… wtedy nadleciał… usłyszeliśmy głuchy pomruk…

Był jak Robert de Niro z „Przebudzenia”. Odżyły wspomnienia, powrócił wrzesień 1939 i młody 19-letni strzelec znowu stanął do walki z Niemcami. Był rzeczowy, logiczny, zajmujący, spokojny – choć żywo mówiący, był inny. Był nie „Alzheimerem” a był sobą. Prawdziwym sobą.

…był…

Następnego ranka po „Przebudzeniu” nie było już ani śladu. Był tylko znowu marudny, lekko bełkoczący, uparcie wstający z łóżka, bez jasnego kontaktu ponaddziewięćdziesięcioletni staruszek… I tak pewnie do następnego roku, do kolejnego września, do kolejnych odwiedzin Stanisława.

I tylko póki Stanisław będzie mógł przychodzić, a Mieczysław będzie go jeszcze poznawał, póty z półprzytomnego „szalejącego dziadka” będzie na jeden dzień powracał 19-letni wrześniowy obrońca. 

 

bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości