Od samej katastrofy smoleńskiej byłem pod nieustannym wrażeniem krętych dróg jakimi chadza logika zwolenników katastrofy. Począwszy od wszelakich teorii na temat nienaturalności mgły, która „przecież nie mogła tak nagle samoistnie powstać i tak szybko zniknąć”.
Powyżej zdjęcia z sierpniowego poranka znad Zalewu Czorsztyńskiego. Pierwsze zdjęcie powstało o 6:09. Na kolejnym zrobionym 40 minut później widać już tylko sam słup i to ledwo. Kolejne zdjęcie jest z tej samej minuty ale pokazuje teren zaledwie kilkaset metrów dalej. Dalsze zdjęcia to już wariacje na temat przesuwających się pasm mgły, jej lokalnego zagęszczania i rozwiewania. A to wszystko w ciągu zaledwie kilku minut – ostatnie zdjęcie jest z 6:56.
Dla mnie – to czysta fizyka (tu: w otoczce piękna i romantyczności; wówczas: w aurze grozy), przyroda, świat i Bóg. Dla nich – świat oparty na celowych machinacjach i podstępnych działaniach człowieka.
O nagle powstającą mgłę – tam, nad Czorsztynem – jest łatwo – jest tam zbiornik wodny. Ale i lotnisko smoleńskie leżało na podmokłych terenach. Stąd zresztą i kolejny logikrętny argument o niemożliwości rozbicia się na tak drobne kawałki w starciu z bagnistym podłożem (a nie suchą ziemią !!!). Swoją drogą nie oglądali zapewne nigdy skutków upadku samolotu do wody albo rozbiciu ścigacza wodnego…
Nie zagłębiajmy się więc z powrotem i dalej w meandra tej zaprzeczającej sama sobie pokrętnej logiki. Lepiej ponapawajmy się raz jeszcze pięknem letniego, wakacyjnego poranka w Pieninach.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości