Tak się jakoś złożyło, że w ostatnich latach sporo czasu spędzam w szpitalach.
Łapówki dla lekarzy ? Dla siostry – nawet widziałem. Leżałem na sali intensywnej opieki (oczko niżej od OiOMu) „cienki Bolek”, gdy przywieziono pooperacyjnego, powypadkowego starszego pana, którego położono obok mnie. Jego córka (nota bene lekarka) wręczyła pieniądze pielęgniarce, by ta „opiekowała” się jej Ojcem. Skorzystałem na tym i ja, bowiem sala ta była przeznaczona do ciągłego dozoru pacjentów – w związku z tym przy łóżkach nie było zwyczajowych, jak na normalnych salach” dzwonków – siostry miały obowiązek siedzieć obok i mieć na nas baczenie. Jednak w poprzednie dwie-trzy noce siostry stwierdziły widocznie, że mamy się całkiem dobrze i poszły spać do pokoju socjalnego. Ja nie miałem się całkiem dobrze, siostry sobie pochrapywały w socjalce, nie było dzwonka by je obudzić, a mój cienki głosik nie był w stanie ich przywołać. Tym razem opłacona siostra całą noc czytała przy biurku obok, a ja mogłem „darmowo” liczyć na jej pomoc. Już nie musiałem.
W tym samym szpitalu bywałem i później, wiem więc od późniejszych pacjentów, że dzisiaj dozór i obsługa jest lepsza.
Podobnie jak i sytuacja lekarze/łapówki. Pacjenci danego schorzenia to często mały światek: udzielamy sobie rad, dzielimy się doświadczeniami, etc. Od chorujących wcześniej można więc było usłyszeć różne historie. Np.: że TEN lekarz to świetny fachowiec ale „zły człowiek”. Jak lat temu z dziesięć, TEN lekarz tak długo ją trzymał na oddziale „przygotowując” do operacji, aż się „domyśliła” (czyt: dopytała od innych pacjentów) i zapłaciła.
Dzisiaj na tym samym oddziale żaden lekarz nie bierze. Od żadnego z pacjentów nie słyszałem, by musiał dawać czy to przed operacją łapówkę, czy to po operacji płacić „w dowód wdzięczności”. Co roku za to na oddziale pacjenci są trzymani coraz krócej – nie ma możliwości „przetrzymywania pacjentów aż się domyślą” – to zasługa może wciąż niedoskonałego ale systemu finansowania świadczeń zdrowotnych.
Za to dosyć powszechne jest wciąż coś, co w zachodnioeuropejskich szpitalach praktycznie nie istnieje. Czekoladki, kawki, bombonierki dla sióstr. Może to pozostałość PRLu w nas – pacjentach. A może świadomość, że są najniżej opłacane, przez lekarzy traktowane z góry, mają zwykle KUPĘ roboty a to od nich i ich humoru zależy, czy z kroplówką wbiją się bezproblemowo, czy zastrzyk zrobią bezboleśnie, jak delikatnie będą nam zakładać sondę do żołądka albo cewnik, czy też jak długo będziemy musieli czekać na zmianę podkładu, zmoczonej pościeli, itp.
No i dowody wdzięczności dla lekarzy. To też u nas wciąż bardzo częste. Wiem, że tak jak obowiązkiem policjanta jest łapać złodziei, ochroniarza pilnować mienia a hutnika lać surówkę, obowiązkiem lekarza jest ratować zdrowie i życie. Ale gdy pożegnawszy się już z doczesnością, któregoś dnia budzisz się i nie dość że żyjesz, możesz sam się obsłużyć, to jeszcze nic Cię nie boli… Wtedy miewasz czasem taki dziwny odruch, by temu panu/pani, który w ramach swoich służbowych obowiązków przywrócili cię do świata żywych, aktywnych i szczęśliwych okazać jakoś swoją radość i wdzięczność.
Nie jestem krezusem ani ja, ani moja rodzina, więc gdyby od mamony zależało moje życie, nie miałbym czym się opłacić, ani czym także wyrazić wdzięczności. Jako jednak chłop z dziada pradziada (choć sam już nie param się na roli, ziemię mam we krwi), rodzinnie mamy owoce pracy z ziemi. Lekarze w dowód wdzięczności dostali więc od wdzięcznej rodziny (widocznie nie jestem aż takim wyrodnym jej członkiem, by jednak czuć wdzięczność z racji mego dalszego przebywania na tym padole) owoce pracy oraz (jak na filmie CBA) książki – autorstwa członka rodziny. Łapówka? Nie, dowody wdzięczności. Może etycznie nie na miejscu, prawnie wątpliwe, ale moralnie czyste.
Wkurzają mnie co rusz podnoszone przez polityków, publicystów i zwolenników PiSu okrzyki typu:
„Skąd zatem bierze się ten straszliwy rejwach czyniony w obronie czci doktora G?”
Może niezbyt pilnie słuchałem, ale jednak w ostatnich nie dało się nie słyszeć dyskusji i wypowiedzi nt. wyroku na dra Garlickiego i jego uzasadnienie.
Słyszałem chyba ze dwie wypowiedzi, w której wypowiadający krzywiąc się na dra Garlickiego zastanawiał się jednak, czy „dowód wdzięczności” wręczony bez namawiania, po operacji, jest łapówka jak uznał sąd czy jednak nie jest. Pozostałe wypowiedzi krytykujące prokuratorów i CBA za SPOSÓB UZYSKIWANIA DOWODÓW, PROWADZENIA ŚLEDZTWA i JEGO PREZENTACJĘ W MEDIACH nie negowała słuszności wyroku na dra Garlickiego.
Szanowni państwo – nikt, albo prawie nikt z nas, którzy krytykują prokuratorów pod wodzą Zbigniewa Ziobro oraz CBA pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego, wbrew uporczywie powtarzanych kłamstwom, nie jest zwolennikiem korupcji ani obrońcą łapówkarza.
Atak na sędziego Tuleyę i jego uzasadnienie wyroku, z powodu niezbyt fortunnego sformułowania o metodach stalinowskich, to tylko wykorzystanie pretekstu by nie skupiać się na nadużyciach etycznych, jakich w prowadzeniu jego sprawy dopuściła się prokuratura i CBA.
Wina dra Garlickiego a wina funkcjonariuszy, to dwie różne sprawy. Ogłaszanie swojego zwycięstwa oraz swojej niewinności przez Zbigniewa Ziobro i Mariusza Kamińskiego, bo „dr Garlicki został skazany”, to poplątanie dwóch spraw. Postępowanie obu polityków było niewłaściwe bez względu na to, czy dr Garlicki byłby niewinny, czy też jak uznał sąd że był winien.
Grzechem pierworodnym obu polityków, oraz szerzej samego sytemu jaki stworzyły rządy PiSu, była nadgorliwość, umedialnienie działalności prokuratorsko-policyjnej oraz manipulacyjne traktowanie opinii publicznej.
W sprawie dra Garlickiego mniej budzi kontrowersję CO ile JAK. Fakt, że doktor Garlicki został aresztowany nie słyszałem aby ktoś podważał. Podważany był za to sposób w jaki został zatrzymany, co mówił do niego w areszcie szef CBA, w jaki sposób traktowano świadków (formalnie najpierw podejrzanych), jak przetrzymywano kobietę, której mąż umierał w szpitalu, jak wyciągano z dyżuru jedyną anestezjolog w szpitalu, etc. To nie była zorganizowana grupa przestępcza, nie musieli więc być wszyscy jednocześnie zamykani i przesłuchiwani.
Na koniec zaś szopkę medialną związaną z konferencją oraz ze zmanipulowanymi materiałami przekazywanymi do telewizji.
W materiałach sygnowanych przez CBA w momencie zatrzymania dra Garlickiego pokazano zatrzymanie kogoś innego (łagodniejsze). Mówiono o znalezieniu w jego domu pieniędzy (zaaresztowano je w domu jego rodziców). Pokazano moment, gdy jakaś kobieta wręcza mu książkę a dr pyta się, czy „Tak jak się umawialiśmy?” Nie pokazano natomiast innych sfilmowanych fragmentów, gdy lekarz odmawia przyjęcia od niej pieniężnych dowodów wdzięczności, a w końcu umawia się z nią, by tym dowodem była książka.
Dlaczego Zbigniew Ziobro, Mariusz Kamiński oraz inni politycy PiSu i Solidarnej Polski starają się nie dopuścić do tego, aby właśnie te kwestie stały się przedmiotem publicznej dyskusji? Ponieważ takie manipulacyjne traktowanie spraw, mediów i opinii publicznej było częstsze. Politykom PiSu nie wystarczyło skuteczne aresztowanie. Musiało być jeszcze jak najbardziej medialnie skutecznie wykorzystane.
To w sprawie dra Garlickiego zamiast zwykłego oskarżenia o łapówkę wytoczono ciężkie oskarżenia o handel narządami ludzkimi; o zabijanie pacjenta, którego rodzina nie zapłaciła łapówki; o pracę pielęgniarki za jej seks (jako odpowiedź na wcześniejsze oskarżenie o to samo wicepremiera pisowskiego rządu ?!). Zwykłe aresztowanie za łapówki byłoby zbyt małym sukcesem dla CBA ?
To na słynnej konferencji po aresztowaniu ministra Kaczmarka, w puszczonym na konferencji filmie, fragmenty prezentowanych rozmów były poukładane niechronologicznie, przez co zyskiwały inni sens niż miały podczas rzeczywistych rozmów.
To w sprawie hazardowej materiały „przeciekłe” do prasy (pełniejsze i bogatsze niż przekazane prokuraturze) zawierały np.: fragment „na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy” z informacją, że dotyczył rozmów o ustawie hazardowej, chociaż były wyrwany z dużo wcześniejszej rozmowy dotyczącej innego tematu.
To w tzw. aferze hazardowej nadmuchano kwestię ustawy lobbowanej przez przedsiębiorcę, który miał… 1% (!!!)udziału w rynku automatów do gier losowych i która nie faworyzowała tego przedsiębiorcy, by mógł np.: zwiększyć swój udział w rynku automatów, tylko działałby na korzyść wszystkich (kilku tysięcy) właścicieli automatów do gry.
Ze sprawy, w której urzędnicy starali się „załatwić po znajomości” dobrą posadę dziecku znajomego, w zamian m.in. za taniej sprzedane okna, politycy PiSu starali się nadmuchać coś innego i większego. W efekcie sprawa się rozlazła, dmuchanej sprawy hazardowej oczywiście nie dało się dowieść, ale przy okazji po kościach rozeszły się dużo drobniejsze ale rzeczywiste grzeszki polityków PO.
To w sprawie Barbary Blidy Zbigniew Ziobro zupełnie przypadkiem był na miejscu.
Ale to też w sprawie Barbary Blidy funkcjonariuszka obecna przy Blidzie gdy padł strzał, nie miała na mundurze żadnych śladów prochu – również tego, który powinien być na nim po dzień wcześniej odbytym szkoleniu na strzelnicy. Na broni, która miała trzymać Barbara Blida nie było żadnych odcisków palców a funkcjonariusze przypadkiem odruchowo umyli po zdarzeniu ręce. Natomiast tor strzału wskazywał, że Barbara Blida musiała nienaturalnie wykręcić sobie rękę by móc oddać strzał. (Funkcjonariuszka zapewne nie zastrzeliła Barbary Blidy. Pytanie kto i dlaczego zlikwidował wszystkie ślady mogące świadczyć, że usiłowała wyrwać broń Barbarze Blidzie. Czyżby dlatego, że wiedziała o czymś albo o kimś… ?)
To Barbara Blida miała zostać oskarżona jako prominentna osoba czerpiąca zyski z działalności mafii węglowej. Profity? W czym miały się one przejawiać u Barbary Blidy? Mieszkaniem w starym ponad stuletnim familoku?
Mający płotkę (Barbarę Kmiecik) politycy PiSu nadmuchując sprawę chcieli ustrzelić barona SLD. Ustrzelona została niewinna kobieta.
To dlatego politycy PiSu, byli i obecni, nie chcą pozwolić aby publicznie rozmawiano o manipulacjach medialnych jakich dopuszczali się gdy byli u władzy. Dlatego, że wyborcy nie tylko by sobie przypomnieli co wówczas mówili a dziś okazuje się jako sprzeczne z prawda. Ale i być może zaczęliby zastanawiać się, ile jeszcze z tego co wówczas PiS ogłaszał jako swoje sukcesy i działania było mgłą, półprawdami, zręcznie montowanymi „fabularnymi fikcjami”, aby robić wrażenie i manipulować opinią publiczną. Dlaczego ich wybrańcy polityczni nie mogli ukontentować się zwykłymi małymi sukcesami, ale tworzyli mity kreując fałszywe wielkie afery i jeszcze większe własne zwycięstwa. Czy dlatego, by ich oczarować i oszukać ?!
Nie dziwi, że politycy PiSu czynią „straszliwy rejwach”, gdyż robią to w swojej obronie i swoim interesie.
Nie dziwi to, że dziennikarze i publicyści spolegliwi dla PiSu wciskają kit, że to wszystko w obronie dra Garlickiego. Wtedy interesie PiSu kolportowali te zarzuty w stosunku do dra Garlickiego, które okazały się nieprawdziwe. Dzisiaj mogą brnąc w to dalej albo musieliby się przyznać do usłużności wobec określonych polityków.
Dziwi natomiast i smuci, jak część zwykłych wyborców przyłącza się do tego rejwachu. Czyżby tak bolało przyznanie się, że dawali się zmanipulować w imię ideologii i wolą dalej żyć w kłamstwie przełknąć gorzką pigułkę prawdy ?
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka