"czy się Polskę da posklejać. Posklejać to pęknięcie, które 10 Kwietnia tylko pogłębił...”
„...przekonania, że 10 Kwietnia i w dniach późniejszych został zaburzony podstawowy ład moralny"
„…przekonanie, że podział jest trwały, na pokolenia wynika z chęci trzymania się podstawowych wartości”
„Szczurbiurowy.tv - "Albo my ich, albo oni nas? – Tak!"
Po raz kolejny okazuje się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Z perspektywy "niepisowskiej", 10 kwietnia jest datą, która mogła zasypać podziały. Wielkość tragedii była wstrząsem (przynajmniej dla mnie, niepisowca) pokazującym, że przed rzeczami ostatecznymi nie istnieją podziały partyjne. Że partyjność prezydenta Lecha Kaczyńskiego to w sumie drobnostka, bo to całkiem przyzwoity facet był, tylko inaczej tę Polske czuł niż ja, niż my - niepisowcy.
Ale już kilka godzin po katastrofie mogłem w radio usłyszeć od łkającego zwolennika PiS o zamachu i zdrajcach z rządu. Na S24 mogłem przeczytać histeryczne wpisy o łajdakach z PO knujących przeciw "naszemu Prezydentowi". Wtedy dowiedziałem się od publicystów, że mój żal jest fałszywy. Że nie liczy się śmierć Szmajdzińskiego, Jarugi-Nowackiej, Dolniaka, Karpiniuka i wielu innych osób - liczy się strata PiSu, bo stracili najwięcej członków. Że ci co kiedyś krytykowali Lecha Kaczyńskiego, nie mogą teraz wyrażać żalu, nie mają do tego moralnego prawa, a ich krokodyle łzy są fałszywe. I była w tym jakaś prawda, bo ci co jeszcze niedawno krytykowali (ujeżdżali na nim) posła Karpiniuka, teraz nie wyrażali po nim żalu (w końcu to był wredny platformers). Więc dlaczego zwolennicy PO mieliby być lepsi od tych z PiSu i móc wyrażać żal po swoich przeciwnikach politycznych?
I nikt już nie chciał nadstawiać drugiego policzka. Zaczęły padać złe słowa z obu stron. Nikt już nie był dłużny przeciwnikom. Dlaczego Lech Kaczyński miał być równy królom i leżeć wraz z nimi na Wawelu, skoro jego zwolennicy szanują tylko Jego, siebie a nas nie? Bo nie był najgorszym prezydentem? Ale dobrrym też nie był! Jak to nie był! To jedyny Prezydent, który zasługiwał na ten tytuł! Itd. itp. etc. Polskie piekiełko nie zamarzło a rozgorzało z nową mocą, polską nienawiścią Polaków do Polaków.
I można było posłuchać. O pijanym generale pilnującym by piloci lądowali we mgle. O ministrach i premierze, który wraz z ruskimi stali za zamachem.
O tym, że mówienie o błędzie pilotów, to hańbienie ich pamięci. Ale z tych samych ust słyszałem też, że jego „brat miał gorsza załogę”. Więc to już nie było hańbieniem pamięci pilotów?
O Komoruskim, który przebierał nóżkami by szybko położyć łapy na aktach WSI znajdujących się w siedzibie Prezydenta. Ale minister Kancelarii Prezydenta, rzucający wszystko i wracający pospiesznie ze Smoleńska do Kancelarii, albo poseł PiSu będący na miejscu, który nawet nie podjechał na miejsce katastrofy a jeszcze szybciej wracający do warszawskich biur już nie wzbudzali komentarzy pytających: po co tak bardzo się spieszyli, jakie dokumenty chcieli chronic przed nową Konstytucyjną władzą, że Warszawa w tym pierwszym dniu była dla nich ważniejsza od Smoleńska ?
Potem była alternatywna fizyka ze sztuczną mgłą, przejmowaniem sygnałów nawigacji satelitarnej, pułapką helową, bombami próżniowymi, latającymi pancernymi kosiarkami do drzew… lecz to nie były wszak kłamstwa Smoleńskie, tylko wzajemnie wykluczająca się ale szczera i obiektywna prawda opierająca się na faktach.
Dlatego nie 10 kwietnia wyznacza pęknięcie w narodzie. Ta rysa tkwiła w nas dużo wcześniej. 10 kwietnia mógł nas posklejać, ale do tego była potrzebna chęć, pragnienie, potrzeba tego po obu stronach. U mnie, mojej rodziny, znajomych, kolegów, tych którzy są za PO, PSL, SLD, albo za żadną partią, tę chęć, żal, zrozumienie, pragnienie czułem i widziałem w pierwszych dniach. Lecz im wasz gniew i wściekłość była większa, tym mniej chrześcijańskich uczuć i zwykłej wyrozumiałości dla bólu po stracie było i w nas. Bo my też kogoś, coś straciliśmy.
Niech pan więc nie mówi, że to 10 kwietnia było tym, co spowodowało to pęknięcie w nas, Polakach. Bo jeśli w innych zdaniach odmawiacia nam polskości, patriotyzmu, uczciwości, honoru, tradycji i to tylko dlatego, że nie podzielamy waszych poglądów, to rzeczywiście niewiele nas łączy poza tym, że wbrew temu co krzyczycie na wiecach MY TEŻ JESTESMY POLAKAMI i POLSKA JEST TEZ TU, GDZIE MY. I podzielił nas nie 10 kwietnia, ale wasz bezrozumny żal i gniew PO 10 kwietnia.
Mówi pan, że „podział jest trwały”. Tak i taki będzie dopóty, póki będziecie żyć wg zasady „Albo my ich, albo oni nas”.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka