bufon bufon
748
BLOG

Głupi ślepcy

bufon bufon Polityka Obserwuj notkę 22

 

Pozwólcie Państwo, że na zakończenie opowiem Wam jeszcze jedną historię. Chodzi o najmniej znaną w dziejach Europy federację, a konkretnie o wspólne państwo utworzone przez Polskę i Wielkie Księstwo Litewskie w 1385 r. Przetrwało ono ponad cztery wieki, czyli – jak do tej pory – dłużej niż takie federacje jak Stany Zjednoczone, Zjednoczone Królestwo czy Republika Federalna Niemiec, nie wspominając już o Unii Europejskiej.

Stworzona dzięki tej unii Rzeczpospolita Obojga Narodów wyprzedzała ówczesne standardy – podobnie jak dziś UE. Posiadała bowiem wspólny parlament oraz obieralną głowę państwa. Grupa dysponująca prawami politycznymi, a więc obywatele uprawnieni do głosowania, stanowili 10% ludności. Był to zatem ustrój, który jak na tamte czasy gwarantował największą partycypację polityczną. Co więcej, panująca w Rzeczpospolitej tolerancja religijna oszczędziła jej mieszkańcom okrucieństw wojny trzydziestoletniej. Miasta zakładane były według prawa magdeburskiego, a początki wielu spośród nich – np. mojej rodzinnej Bydgoszczy – wiążą się z niemieckimi osadnikami. Żydzi, Ormianie oraz wszelkiego rodzaju dysydenci przybywali tutaj licznie z całej Europy, aby spróbować swojego szczęścia.

Swoboda i siła militarna szły ramię w ramię. W 1410 r. wojska tego państwa rozgromiły pod Grunwaldem rycerzy zakonu krzyżackiego, którego symbole heraldyczne do dziś funkcjonują w armii niemieckiej. W 1683 r. u bram Wiednia powstrzymaliśmy imperium osmańskie i jego plany zjednoczenia Europy pod sztandarami islamu.

Ale na przełomie XVII i XVIII stulecia coś się zmieniło. Królowie elekcyjni, niepowiązane ze sobą armie i niezależne waluty nie miały szans w świecie zunifikowanych, merkantylistycznych i autorytarnych państw narodowych. Największą słabością Rzeczypospolitej stał się jej najbardziej demokratyczny rys – możliwość zablokowania procesu legislacyjnego przez jednego posła. Zasada jednomyślności, której przyjęcie w państwie federalnym niewątpliwie zasługuje na podziw, otworzyła furtkę dla korupcji i braku odpowiedzialności.

Polska zdołała się w końcu zreformować. Uchwalona 3 maja 1791 r. konstytucja zniosła zasadę jednomyślności, zunifikowała państwo i stworzyła stały rząd. Ale reformy zostały wprowadzone zbyt późno. Przegraliśmy wojnę w obronie konstytucji i w wyniku rozbioru z 1795 r. Polska zniknęła z mapy świata na ponad sto lat.

[…] Nie wolno stad w miejscu, gdy świat wokół się zmienia i rosną nowi konkurenci. Nie wystarczy polegać na instytucjach i procedurach, które sprawdziły się w przeszłości. Stopniowe zmiany to za mało. Nawet zachowanie dotychczasowej pozycji jest uzależnione od podejmowania odpowiednio szybkich decyzji.”

Radosław Sikorski, Minister Spraw Zagranicznych RP Berlin, 28 listopada 2011 r

 

 

Mam swoje zastrzeżenia i uwagi do Platformy, zwłaszcza do szczegółów poszczególnych ich propozycji. Ale ogólny zarys planów i kierunku działań jaki wyziera z expose Donalda Tuska, z ostatnich wypowiedzi ministra Rostowskiego oraz wczorajszego przemówienia ministra Sikorskiego, jest zbieżny z moim świata postrzeganiem.

 

Cieszy mię ten rym: Polak mądry po szkodzie.

Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,

Nową przypowieść Polak sobie kupi

Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi

(Jan Kochanowski, Pieśń o spustoszeniu Podola)

 

 

Od ładnych kilku lat, od czasu gdy zacząłem się przyglądać baczniej rzeczywistości w jakiej żyjemy, jest dla mnie jasnym, że Unia Europejska w której jakom kraj jesteśmy, nie jest tworem doskonałym. Zbyt sztywna, zbyt mało elastyczna, zbyt biurokratyczna, zbyt nieruchawa i nade wszystko zbyt mało decyzyjna i samodzielna. W formie dostosowanej do stowarzyszenia klilku-kilkunastu państw luźno powiązanych ze sobą gospodarczo, w rzeczywistości zbyt ściśle zespolona i dozgonnie związanych ze sobą wspólna walutą.

Dla konserwatysty rodzina, to związek kilku osób: rodziców, dzieci, wnuków, dziadków. Każde z nich ma swoje prawa i obowiązki. Każde z nich ma prawo liczyć na pomoc od pozostałych członków rodziny oraz ma obowiązek samemu świadczyć pomoc potrzebującym. Każde z nich w ramach swojego uczestnictwa w rodzinie musi się wyrzekać części swoich swobód, pragnień – samoograniczać się – dla dobra wspólnoty, jaką jest rodzina. Inne możliwości, prawa i obowiązki ma samotny kawaler a inne ten sam mężczyzna, gdy zostaje mężem i ojcem.

Konserwatyści, jakimi jest spora grupa zwolenników PiSu, tak rozumieją i tego wymagają od mężczyzn i kobiet, którzy wiążą się węzłem małżeńskim. Aby poświęcili część swojej wolności osobistej na rzecz wspólnoty jaką zaczynają tworzyć. Nie widzą jednak analogii, jaką jest związek państw tworzących wspólnotę zwaną Unią Europejską. Państwa (rządy i narody) ją tworzące nie maja jedynie praw z tego wynikających, tj. dotacji, wspólnego rynku, etc. Mają również obowiązki z tego wynikające oraz ograniczenia na rzecz wspólnoty jaką zaczynają tworzyć. Dla Prezesa Kaczyńskiego to zdrada interesów narodowych. Dla realisty i patrioty narodowego i wspólnotowego, to wkład do wspólnoty.

Bez poświęcenia części swoich praw na rzecz rodziny przez jej członków, de facto jej nie ma. Jest tylko luźne stadło rozdzierane egoizmami małżonków i dzieci. Bez poświęcania części suwerenności przez członków UE, będzie ona de facto jedynie luźnym stowarzyszeniem, które będzie targane i rozdzierane narodowymi egoizmami. Jeśli tego nie rozumieją elity krajów członkowskich, nie będą tego również rozumieć ich społeczeństwa i narody. Wygląda na to, że politycy PiSu postrzegają politykę międzynarodową już nawet nie przez pryzmat XX w., a z perspektywy XIX-wiecznego żoliborskiego podwórka.

 

To nie chodzi o bieżące biznesy tej czy innej grupy interesów, tej albo innej partii. Tu chodzi o polską rację stanu. A tą jest bycie członkiem silnej i stabilnej Unii Europejskiej. Jeśli jako naród tego nie zrozumiemy, jeśli tego nie zrozumieją wszystkie narody tworzące Unię Europejską, to będziemy, jako region, świadkami swojego własnego pogrzebu politycznego oraz ekonomicznego. A naszym dzieciom, wnukom i prawnukom w spadku pozostawimy mały i słaby kraj, położonych wśród skłóconych, nieufających sobie i skłóconych ze sobą nic nie znaczących europejskich krajów, gdzieś na obrzeżach wielkiego świata, jaki już tworzą Chiny, Indie czy Brazylie.

Lokalny chiński satelita, kontrujący europejskie interesy Rosji? A może europejski przyczółek indyjskich interesów, jako przeciwwaga hegemonii Chin w południowej Europe? Ciekawa perspektywa. I to wszystko może czekać nasze wnuki, jeśli tylko w Europie przeważą głosy polityków pokroju Kaczyńskiego lub Ziobry.

 

 

http://www.msz.gov.pl/files/docs/komunikaty/20111128BERLIN/radoslaw_sikorski_polska_a_przyszlosc_ue.pdf

http://wyborcza.pl/1,75248,10725729,Joachim_Brudzinski_widzi_IV_Rzesze_i_atak_Cicciolin.html

http://tomaszsakiewicz.salon24.pl/368638,stany-zjednoczone-w-berlinie

http://www.rp.pl/artykul/16,761895-Wrze-po-wypowiedzi-Sikorskiego.html

 

 

 

bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka