Skuszony obiektywnymi recenzjami licznych talonowiczów obejrzałem powtórkę programu redaktora Lisa z Jarosławem Kaczyńskim.
Cóż… nihil novi. Brać salonowa jak zwykle dała wyraz swoim uprzedzeniom oraz subiektywizmowi. W mojej ocenie i redaktor Lis i Prezes Kaczyński zaczęli program na przyzwoitym poziomie. Problemy zaczęły się dopiero później, gdy Jarosław Kaczyński mając za plecami wielbicieli „rozbrykał się” jak sztubak z zyskiem dla samego programu.
Do redaktora Lisa nie mam większych uwag. W każdym razie nie takie od jakich kipi Salon24, tzn. że był stronniczy, że dał ciała, został upokorzony, przegrał, etc. Wg mnie Tomasz Lis starał się trzymać dystans, zadawać pytania, drążyć, łatwo nie odpuszczać. Z biegiem czasu im bardziej rozluźniony był, a w każdym razie takie wrażenie starał się sprawić, Jarosław Kaczyński, tym bardziej widać było, że Tomasz Lis tężeje. Ze względu na statut gościa oraz termin, spotkanie było wagi ciężkiej, niemniej jednak profesjonalizm winien wziąć górę nad emocjami.
Co do zarzutów o niewłaściwość pytań, ich stronniczość… zarzuty głupie. Dziennikarz nie może być czołobitny jakimi są np.: w stosunku do polityków PiSu bracia Karnowscy. Ani stronniczy, jak była redaktor Lichocka wygłaszająca swoją deklarację polityczną przed zadaniem pytania marszałkowi Komorowskiemu podczas debaty wyborczej. Takim obiektywizmem może pochwalić się np.: redaktor Wildstein czy Janke, z prawej strony medialnej. Dziennikarz nie musi być apolityczny. Musi być za to dociekliwy, kulturalny, uczciwy i sprawiedliwy. O tym, że Lis nie jest wygodnym dziennikarzem dla nikogo, mógł przekonać się Tusk, gdy miesiąc temu Lis po trzy…cztery razy zadawał mu to samo niewygodne pytanie, od odpowiedzi na które premier się wymigiwał.
Podobnie stawianie pytań, które są niewygodne Jarosławowi Kaczyńskiemu, to nie dowód na stronniczość a niezależność dziennikarza. A dla przepytywanego, to okazja aby wyjaśnić ostatecznie zarzuty, które są mu stawiane od lat. W niektórych przypadkach Kaczyński umiejętnie z tego skorzystał. Więcej jednak przypadków potraktował po swojemu, czyli unikaniu jasnej odpowiedzi przy jednoczesnym stawianiu jakiegoś zarzutu prowadzącemu. W niezamierzony sposób pokazując w ten sposób swoim przeciwnikom, że to jest jego słaby punkt.
Po reakcji publiczności jaką ze sobą przyprowadził Prezes PiSu widać było, że są zachwyceni, ze wzajemnością zresztą, każdą wypowiedzią swojego przywódcy. Pod tym względem wywiad jaki Kaczyński udzielił na wizji i wśród publiczności był dla niego straconym czasem. Przekonanych i tak nie ma po co przekonywać, oni już w niego wierzą. A tych nieprzekonanych… raczej wczorajszym programem nie przekonał. To co Kaczyński zaprezentował sobą publiczności, poza pierwszymi 10 minutami, to dawny on, jakiego znaliśmy z czasów rządów PiSu. Oglądając ten program można było się przekonać, dlaczego unika niekontrolowanych przez swój sztab wywiadów na żywo oraz debat – po prostu wymyka się spod kontroli obrazu, jaki tworzą jego sztabowcy.
Relatywizm w ocenach innych i siebie. Niedopowiedzenia i insynuacje. Przyjęcie w ciemno na wiarę przyszłego rządu PiSu za słowną gwarancję jego przywódcy: będzie odpowiedni (cokolwiek to oznacza). Taki obraz Jarosław Kaczyński przedstawił tym, którzy wątpią, zastanawiają się, myślą, jeszcze podejmują decyzję.
Ja i tak w tych wyborach nie mogę wziąć udziału, ale wczorajszy program utwierdził mnie w jednym – Jarosław Kaczyński nic się nie zmienił. Dla jego wyznawców to dobra wiadomość. Dla całej reszty Polaków – jak najgorsza.
Ps.1:
2011
"Newsweek: W książce napisał pan, że kanclerstwo Angeli Merkel nie było wynikiem czystego zbiegu okoliczności, i że jej celem jest podporządkowanie Polski Niemcom. Kto zrobił Merkel kanclerzem?
Kaczyński: Ona wie, co ja chcę przez to powiedzieć. Tyle wystarczy.
Newsweek: Stasi, bezpieka z byłego NRD, chyba jej na czele zjednoczonych Niemiec nie postawiła?
Kaczyński: Zostawmy tę sprawę"
2005
Dziennikarka: Panie Prezesie, kiedy pan ujawni swoją teczkę? Donald Tusk zrobił to już przed wyborami.
Kaczyński: Kiedy będę już mógł, to ją ujawnię.
Dziennikarka: A dlaczego pan nie może jej ujawnić?
Kaczyński: Jak ją już państwo zobaczycie, to zrozumiecie dlaczego nie mogłem jej od razu ujawnić.
(konia z rzędem temu, kto wskaże coś w IPNowskiej teczce Jarosława Kaczyńskiego, co opóźniło jej publikacje o pół roku.)
Ps.1:
Jest spora szansa, że już za tydzień-dwa będzie można o nim mówić: „ten pan został przypadkiem premierem”.
A ja przynajmniej chwilowo wszystkich żegnam. Jak Bóg da - wrócę. Zapewne w innej już rzeczywistości.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka