Smoleńsk „nie jest już” tematem przewodnim PiSu. Formalnie, bo nieformalnie a oficjalnie wciąż jest. Świadczą o tym chociażby smoleńscy wdowcy na listach wyborczych PiSu. Ich wejście do Sejmu to gwarancja dla PiSu, że teraz tematem smoleńskim będą zajmować się posłowie PiSu, którym nikomu nie będzie już wypadało zarzucić, że „jada na Smoleńsku”. No bo jak, wdowie/wdowcowi wypomnieć że zadaje pytania, może i głupie, ale w sprawie śmierci własnego małżonka? Zjeść ciastko i mieć ciastko… Czyż to majstersztyk… cynizmu?
Pewnie puściłbym to mimo, ale jakiś tydzień temu obudziłem się koło północy przy włączonym telewizorze i słyszę… jak jakiś zakonnik w TV Trwam naprowadza i podsumowuje Małgorzatę Gosiewską. Już miałem wyłączyć telewizor i z lubością powrócić na łono Morfeusza, gdy nagle usłyszałem jak mówi, że tylko „bomba ciśnieniowa” mogła dokonać takich zniszczeń konstrukcji samolotu Tu 154M. Hmmm… bomba ciśnieniowa… No tak, gazetopolska pisowska śpiewka.
A więc jaka bomba zniszczyła tupolewa? Na stronach zwolenników PiS oraz Gazety Polskiej (złośliwi mówią Gazety antypolskiej, co jest jakoś usprawiedliwione przez jej działalność, ale nie jestem złośliwy więc postaram się od tego powstrzymać) można przeczytać o bombie: ciśnieniowej, wolumetrycznej, próżniowej, paliwowej i termobarycznej. Trzy pierwsze o ile mi wiadomo nie istnieją nigdzie, poza pisowską „faktografią” a dwie ostatnie są w zasadzie tożsame.
„Według ekspertów od budowy płatowców, z którymi rozmawiała „GP”, kadłub prezydenckiego Tu-154 rozerwała potężna eksplozja. Wiele wskazuje, że mogła to być bomba paliwowo-powietrzna.” (GP)
„w prezydenckim tupolewie mogło dojść do eksplozji bomby paliwowo-powietrznej lub ładunku o podobnym działaniu. Konwencjonalne bomby powodują nadpalenia, stopienia części itp.” (GP)
„hipotezę eksplozji wolumetrycznej mogłaby potwierdzić…” (GP)
„Gdyby w samolocie wybuchła bomba ciśnieniowa, doszłoby właśnie do dwóch eksplozji – pierwszy to detonacja i wzrost ciśnienia w kadłubie, drugi – rozerwanie na zewnątrz części pasażerskiej.” (GP)
Dlaczego trzech pierwszych bomb nie ma? Najprościej byłoby odpowiedzieć, z tego samego powodu, co nie ma Marsjan – nie ma i już. Ale spróbujmy odpowiedzieć to w sposób ciut bardziej skomplikowany.
Nie ma bomby, której wybuch powodowałby sam wzrost ciśnienia. W wypadku każdej eksplozji następuje ona w wyniku detonacyjnego spalenia materiału bomby. Spalenia czyli mamy i ogień. Tłumaczenie zniszczenia samolotu przy praktycznym braku ognia wyssaną z palca „bombą ciśnieniową”, to szukanie (i znajdowanie jak widać) naiwnych, którzy autorytetowi uwierzą i w Marsjan.
„Bomba wolumetryczna” ma być tym samym co” bomba ciśnieniowa”, tylko ma mądrzej brzmieć. „Volumetryczna” od objętościowej czyli rozrywającej przez nagle zwiększanie objętości (objętości czego? Tego autorzy tej teorii już nie konkretyzują). Takie samo nieistniejące blebleble jak powyżej.
Jedyne eksplozje ciśnieniowe jakie zdarzają się bez wybuchu (ognia), to eksplozje urządzeń ciśnieniowych, np.: butli ze sprężonym powietrzem, gazem etc. Na pokładzie Tupolewa znajdowało się kilka takich urządzeń (butle z tlenem), ale ich eksplozja nie tłumaczyłaby jak tego chcą zwolennicy „rozpadnięcia się” samolotu a co najwyżej uszkodzenie elementów poszycia lub urządzeń.
Bomba próżniowa – kolejna nieistniejąca broń z arsenału PiSu. Znowuż – jedyne nie eksplozje a IMPLOZJE (czyli zapadnięcia się do środka), jakie się zdarzają, to implozje zbiorników próżniowych (podciśnieniowych), starych kineskopów, termosów próżniowych, rur kolektorów próżniowych, ew. okrętów podwodnych, batyskafów, kesonów lub innych konstrukcji podwodnych. Jakakolwiek eksplozja na pokładzie Tupolewa zawsze byłaby związana ze wzrostem ciśnienia, nigdy z implodującą próżnią.
Osoby, które mówią o bombie próżniowej są więc kompletnie odjechane. Ale skąd im wzięła się ta „bomba próżniowa” ? To też wyjaśnia Gazeta Polska:
„Bomba paliwowo-powietrzna… Broń tego typu określana jest także mianem … bomby próżniowej (ze względu na efekt „wysysania” tlenu podczas eksplozji).” (GP)
„Jeśli eksplozja jest spowodowana różnicą ciśnienia, wówczas rozrywa ona elementy otoczenia na strzępy, lecz nie wywołuje pożaru, ponieważ bomba paliwowo-powietrzna wysysa tlen.” (GP)
I tu kolejny kiks. Podczas wybuchu bomby paliwowo-powietrznej nie powstaje próżnia (wyżej pisałem dlaczego) ani nie jest wysysany tlen (tlenu jest zresztą w powietrzu tylko ok. 20% - pozostałe 80% dalej tworzyłoby tylko niezbyt silne podciśnienie). Tlen jest ZUŻYWANY DO SPALENIA paliwa. W wyniku spalenia powstają produkty spalania o wielokrotnie większej objętości. O żadnej próżni nie może być więc mowy. Występuje natomiast efekt braku tlenu, który jest wykorzystywany przez wojskowych jako dodatkowy czynnik niszczący siłę żywą przeciwnika – efekt duszący tych, którzy w ukryciu przetrzymali sam wybuch bomby.
Bomba „ciśnieniowa, wolumetryczna, próżniowa” to tylko efekt uzdolnień słowotwórczych redaktorów Gazety Polskiej, w gruncie rzeczy i tak propagują wersję bomby paliwowo-powietrznej. Co więc jeszcze mówią redaktorzy tej opiniotwórczej gazety ? :
„istnieją substancje, które po eksplozji bez śladu ulatniają się i nie da się ich wykryć, na przykład bomby spreparowane z tego samego paliwa, jakim napędzany jest samolot. Są to tzw. bomby paliwowe… Skutek ich działania przypomina małą eksplozję jądrową. Działa ona na zasadzie różnicy ciśnień. Taki wybuch bez trudu może spowodować rozkawałkowanie tak masywnej konstrukcji jak Tu-154 – mówią nasi eksperci.”
Nic, tylko gratulować takich ekspertów. W wyniku wybuchu BPP istotnie powstaje grzyb podobny jak po wybuchu bomby jądrowej, ale taki grzyb powstaje po wybuchu praktycznie każdego większego ładunku. Natomiast skutki są „trochę” inne (począwszy od braku promieniowania alfa, beta, gamma, X, etc. a skończywszy na o całe rzędy mniejszym promieniowaniu cieplnym). No i w każdym wypadku mamy sporo ognia (wysoka temperatura, spalanie, etc.).
No to czas na kolejny kwiatek:
„I to przez ładunek umiejscowiony wewnątrz, a nie przez atak z zewnątrz samolotu. Na kilku tysiącach kilometrów taki skutek mogłoby spowodować nagłe rozhermetyzowanie, co najpierw ścisnęłoby kadłub, a następnie rozerwało na zewnątrz. Ale nie przy ziemi – tłumaczą nasi eksperci.” (GP)
Chciałbym poznać tych ekspertów. Rozhermetyzowanie pojemnika z nadciśnieniem powoduje najpierw jego ściśnięcie ?! To są specjaliści od bajek czy od zjawisk fizycznych ?! Rozhermetyzowanie samolotu powoduje nagłe wystąpienie różnic ciśnienia w samym obrębie kadłuba, co może powodować zgniatanie przegród w samolocie między pomieszczeniami o wyższym a tymi o niższym ciśnieniu. Może też powodować zrywanie fragmentów poszycia i zrywanie elementów samolotu przez ulatujące z kadłuba powietrze, ale nigdy nie spowoduje jego ściśnięcia! Siła parcia (ściskająca) jest powodowana zawsze prze wyższe cienieni, nie niższe!!!
Zbliżamy się do końca, więc zrobię na chwilę małą dygresję. Kwestię, którą podnosiła nie tylko Gazeta Polska ale i sam pan Prezes raczył się wypowiadać w tej kwestii. Kwestii „upadku samolotu z kilku metrów”.
„czy prezydencki Tu-154 mógł rozlecieć się na kawałki w wyniku zderzenia z ziemią po upadku z kilku metrów” (GP)
Odpowiedź w tej kwestii jest prosta – nie, nie mógł. Z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że upadek z kilku metrów daje w efekcie prędkość końcową rzędu 20…30 km/h. Upadek z 15…18m (tj. wysokości z której został zachowany ostatni zapis rejestratora ATM) to prędkość uderzenia w ziemię raptem ok. 45km/h. Uziemienie samolotu podwoziem przy takiej prędkości niszczy podwozie, łamie konstrukcje ale istotnie nie rozbija go na drobne kawałki.
Drugi powód jest ściśle powiązany z pierwszym: samolot „przyziemił” z prędkością prawie 300km/h (no i raczej dachował – ale o tym nie jest ta notka), ponieważ on nie spadł z kilku… kilkunastu metrów. On nie wisiał nieruchomo 15m nad ziemią by móc na nią spaść. On leciał.
Po tej dygresji wróćmy na koniec do naszej BPP w Gazecie Polskiej.
„Bomba paliwowo-powietrzna – bomba lotnicza, różniąca się od konwencjonalnych bomb tym, że wypełniający ją materiał wybuchowy nie zawiera utleniacza, ale pobiera go w momencie eksplozji z powietrza atmosferycznego. Broń tego typu określana jest także mianem bomby termobarycznej (od greckich słów therme (LSUUr) – temperatura, i baros (KSUUu) – ciśnienie), bomby próżniowej (ze względu na efekt „wysysania” tlenu podczas eksplozji).
„Główną siłą niszczącą broni termobarycznej jest ciśnienie. Broń ta jest bardzo efektywna przeciwko m.in. samolotom.
(wikipedia)
(definicja z Wikipedii, opracowana m.in. na podstawie raportu Federacji Naukowców Amerykańskich)”
Prawie cały pierwszy akapit to sama prawda (prawie, bo ta próżnia to akurat bujda, co tłumaczyłem powyżej). Fajnie że się redaktorzy Gazety Polskiej podpierają wikipedią (a ktoś to nie naśmiewał się z tego powodu z Bronisława Komorowskiego?), bo wtedy nie odbiegają zbytnio od rzeczywistości. Ale nie byliby sobą, gdyby jednak czegoś nie zmanipulowali. Czego? Jest takie stare powiedzenie, które często przytaczam na S24: „pół prawdy jest całym kłamstwem”. Po prostu pominęli pewien niewygodny dla swojej teorii fragment z wikipedii.
Czas w którym przechodzi fala uderzeniowa o bardzo dużym ciśnieniu jest na tyle długi, że broń ta jest bardzo efektywna przeciwko polom minowym, słabo opancerzonym pojazdom, samolotom na lotniskach, a nawet schronom. (wikipedia)
Tak, tak, „samolotom NA LOTNISKACH”. Nie samolotom w locie. Bo BPP (termo baryczna) to broń wykorzystywana głównie przeciw stacjonarnym lub słabo mobilnym obiektom, takim właśnie jak np.: schrony lub jaskinie w górach Czeczeni lub Afganistanu.
Cóż, na koniec wypadałoby wyciągnąć jakieś wnioski, konkluzje. Jakby to powiedzieć… Gazeta Polska ma kiepskich ekspertów, łatwowiernych czytelników, naiwnych redaktorów lub wprost przeciwnie – bardzo cynicznych.
Artykuł Gazety Polskiej jaki znalazłem i z jakiego korzystałem jest co prawda już nie pierwszej daty (12.10.2010 r.), ale bajki jakie w nim powypisywali to nie hipotezy, które mogą ulec dezaktualizacji po ujawnieniu nowych faktów a fakty przeczące podstawowym prawom fizyki, które zna każdy mechanik, hydraulik, fizyk, specjalista wojskowy, etc. Nie słyszałem, by kiedykolwiek się wycofali z tych bzdur i konfabulacji, które jak widać po występie Pani Małgorzaty Gosiewskiej, są wciąż żywe.
Gazeta Polska opiniotwórcza ? Jak widać tak. Gazeta Polska gazeta faktów i prawdy? Jak widać nie.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka