Gdybym jeszcze z półtora roku temu usłyszał, że Joanna Kluzik-Rostkowska przenosi się do Platformy, będzie kandydowała w wyborach z list PO – cieszyłbym się. Tak samo jak z każdego porządniejszego polityka odchodzącego z PiS. Jak Antoniego Mężydły, Radosława Sikorskiego, Marka Jurka. Tak samo cieszyłbym się z Rostkowskiej jak i Gęsickiej. A dziś ?
Absmak. Tak jakbym miał żabę w ustach, nie chciał jej połknąć a nie wiedział jak ją wypluć. Niby powinienem czuć satysfakcję, bo kolejny polityk PiSu poznał się na Jarosławie Kaczyńskim i zechciał współpracować z PO, ale…
Oprócz treści ważna jest jeszcze forma. Oskarżenia JKR oraz innych PJNowców o zdradę, to czarny pisowski PR. Bo to Jarosław Kaczyński ich zdradził. Ale porzucenie PJNu, który się tworzyło to jest już… zdrada. Jeśli musiała odejść z PJN a chciała zostać w polityce, z awansami względem PO powinna poczekać. Choć z dwa miesiące. Dla formy i zachowania pozorów.
Mam nadzieję, że PJN dostanie się mimo to do parlamentu. Mam nadzieje, że JKR odnajdzie się i znajdzie dla siebie miejsce w PO, bo zawsze była osobą merytoryczną i wartościową. PiS zapewne zawsze będzie wypominał jej nie tylko to, jak jej „podziękowali” ale i jak sama porzuciła PJN. W końcu politycy PiS wybaczają i zapominają jedynie własne winy, które wszak winami nigdy nie są. Politycy nie takich wolt i zmian dokonywali i dokonują. Kiedyś zacznę Ją postrzegać jak niegdyś. Póki co… niesmak pozostaje.
Kolejny absmak to Michał Karnowski. Jakoś mam szczęście ostatnio, że ilekroć go widzę lub słyszę, ten przystojny młodzieniec o twarzy cherubinka, nie omieszka nieprzyjemnie potwierdzić po raz kolejny swojej kiepskiej opinii.
W radio słyszałem gdy przytaczał wypowiedź Donalda Tuska z sobotniej zjazdowej rocznicy Platformy „O wzrastającym antyklerykalizmie Tuska świadczą jego słowa: „Klęczy się nie przed księżmi a w kościele.” Domyślnie – przed Bogiem”.
Otóż ten fragment wypowiedzi akurat zupełnie przypadkiem słyszałem, zanim jak to na wsi bywa wyłączono mi prąd. Tusk powiedział dokładnie: „Rząd nie będzie się nisko kłaniał ani bankierom, ani związkowcom. Nie będziemy klęczeli przed księdzem, bo do klęczenia jest kościół, przed Bogiem”.
Czyli nie „Domyślnie – przed Bogiem” a całkiem dosłownie. I nie przed księżmi a przed księdzem. Tym jednym, konkretnym. Księdzem Dyrektorem.
Nie sądzę, aby red. Karnowski był tak kiepsko kumatym dziennikarzem, by nie tylko nie zrozumieć słów szefa rządu ale i by po dwóch nie potrafić ich poprawnie zacytować. Jaka jest alternatywa tej niekumatości?
A Tusk podkreślił trzy proste rzeczy:
- nie będzie ulegał naciskom wielkiego kapitału przedkładając nad nich interes Polski,
- nie pozwoli szantażować się związkowcom, którzy siłą wymuszają przywileje kosztem reszty społeczeństwa,
- nie będzie ulegał i zabiegał o względy ojca dyrektora, co JK czyni kosztem nawet pamięci własnego brata.
Przesłanie w tym jednym zdaniu jest krótkie i proste. Być może dla red. Karnowskiego za proste. By więc jak najmniej ludzi je zrozumiało, należy mówiąc o nim treść jego zmieniać i przekłamać.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka